Jednym z największych zagrożeń dla ekosystemu oceanów jest rosnące zanieczyszczenie plastikiem
Jednym z największych zagrożeń dla ekosystemu oceanów jest rosnące zanieczyszczenie plastikiem. Przyczyniają się do tego mikroskopijne włókna plastiku, wypłukiwane z ubrań podczas każdego prania w pralce automatycznej. Szacuje się, że tryliony, a może nawet kwadryliony takich włókien trafiło już do oceanów. Nie ulegają one biodegradacji i są pochłaniane przez faunę oceaniczną. Zanieczyszczone plastikiem ryby i owoce morza trafiają potem na nasze stoły. Problem mogą rozwiązać hodowane w laboratoriach włókna biosyntetyczne. Oparte są na białkach, przypominają jedwab i wełnę. Powstają w zbiornikach fermentacyjnych, a sam proces przypomina produkcję piwa czy jogurtu. Włókna biosyntetyczne łatwo rozkładają się w środowisku naturalnym.
Innym problemem są dryfujące w oceanach masy plastikowych śmieci, które przenoszą uwięzione w nich organizmy żywe – setki obcych dla lokalnej przyrody gatunków krabów, małży i ryb. Jako gatunki inwazyjne wyrządzają one szkody w lokalnych ekosystemach, eliminując gatunki rodzime. Po tsunami w Japonii w 2011 r. ok. 400 tamtejszych gatunków zwierząt morskich pokonało wraz z plastikowymi śmieciami ok. 8 tys. km. Trafiły na wybrzeże Hawajów i Stanów Zjednoczonych i żyją tam do tej pory. Transport obcych gatunków na tratwach z plastikowych śmieci dotarł również do wybrzeży zamorskich terytoriów Wielkiej Brytanii, na południowym Atlantyku.
Z problemem ogromnych ilości śmieci zmagają się Chiny, gdzie system recyklingu dopiero zaczyna się rozwijać. Aż do lat 80. Państwo Środka było na tyle biedne, że produkowało niewiele odpadów. Obecnie śmieci segregują najbiedniejsi w celach zarobkowych. Skala problemu jest ogromna – np. każdego dnia Chińczycy wyrzucają ponad 60 mln opakowań po jedzeniu take away. W 2018 r. chiński rząd wprowadził zakaz sprowadzania odpadów stałych, w tym plastiku (8 mln t rocznie). Wprowadził również nakaz segregowania śmieci. Niestety władze nie egzekwują wydanego postanowienia. Część plastikowych odpadów, które w wyniku zakazu nie trafiły do Chin, popłynęło do Malezji. W dystrykcie Kuala Langat powstały 33 nielegalne przetwórnie, w których spalano plastik. Rakotwórczy dym wpływał na pogorszenie stanu zdrowia mieszkańców pobliskich miejscowości. Rząd zamknął przetwórnie, pozostało jednak 17 tys. t skażonego plastiku z importu.