Odbiorcom mediów znacznie trudniej jest dowiedzieć się o pozytywnych wydarzeniach ze świata
Odbiorcom mediów znacznie trudniej jest dowiedzieć się o pozytywnych wydarzeniach, które dzieją się na świecie, niż o negatywnych. Jednym z autorów książki na ten temat pt. „Factfulness: The Reasons We’re Wrong About the World – and Why Things Are Better Than You Think” jest Hans Rosling, szwedzki lekarz, naukowiec i statystyk, zmarły w 2017 r.
Rosling pisał, że media wykorzystują tragedie, żeby przyciągnąć naszą uwagę, ponieważ znacznie łatwiej jest im stworzyć historię kryzysu czy tymczasowego pogorszenia sytuacji, niż pozytywnej, długotrwałej zmiany. Wolność prasy, rozwój technologii i sposoby przekazywania informacji sprawiły, że słyszymy w mediach więcej negatywnych komunikatów. Ponadto aktywiści i lobbyści potrafią sprawić, że sytuacja o zabarwieniu negatywnym odbierana jest jako „koniec świata”. Na przykład w USA współczynnik brutalnej przestępczości spada od 1990 r., ale niemal co roku, gdy dzieje się coś szokującego, relacjonowane jest jako kryzys. To sprawia, że większość ludzi wierzy, że sytuacja się pogarsza.
Zdaniem Roslinga postęp, jakiego dokonuje ludzkość, jest zbyt długotrwałym i złożonym procesem, aby kiedykolwiek mógł być zauważony przez media w postaci krótkiego newsa przyciągającego uwagę. Artykuły dotyczące stopniowej poprawy w jakiejś dziedzinie rzadko trafiają na pierwsze strony serwisów informacyjnych, nawet jeśli dotyczą milionów ludzi.
Rosling zaznaczył jednak, że ludzkość nadal zmaga się z wieloma problemami i ma powody do niepokoju, ale jednocześnie podkreślił, że nie możemy nie dostrzegać postępu. – Liczba konfliktów spada od czasu zakończenia II wojny światowej. Połowa świata żyła w ekstremalnej biedzie w 1966 r., a w roku 2017 było to już tylko 9 proc. populacji. Kiedy ludzie błędnie wierzą, że nic się nie poprawia, mogą stracić zaufanie do środków, które faktycznie działają.