Studenci i absolwenci chińskich uniwersytetów żądają większej ochrony praw osób zatrudnionych w fabryce w Huizhou
Studenci i absolwenci chińskich uniwersytetów zorganizowali protesty w mieście Huizhou, w prowincji Guangdong, żądając większej ochrony praw osób zatrudnionych w pobliskiej fabryce. Demonstracje rozpoczęły się w lipcu br., po tym jak Jasic Technology, producent urządzeń spawalniczych, uniemożliwił swoim pracownikom utworzenie niezależnego związku zawodowego. Zatrudnieni w fabryce narzekali na niskie wynagrodzenia i niewolnicze warunki pracy. Zaczęli także przygotowywać petycję do władz, ale policja aresztowała kilku z nich. Menedżerowie fabryki przejęli natomiast kontrolę nad głównym oddziałem niezależnego związku.
W Chinach możliwe jest utworzenie związku zawodowego wyłącznie pod nadzorem Ogólnochińskiej Federacji Związków Zawodowych. 24 sierpnia oficerowie policji wtargnęli do mieszkania, w którym działali młodzi aktywiści i aresztowali 50 z nich. Podczas zatrzymania studenci trzymali się za ręce i śpiewali „Międzynarodówkę”. Część z nich została zwolniona, ale 14 osób nadal przebywa w niewoli lub areszcie domowym. Jeden z protestujących studentów z Uniwersytetu Renmin w Pekinie powiedział, że działania młodych ludzi są całkowicie legalne i zasadne: „Jesteśmy marksistami, popieramy socjalizm i solidaryzujemy się z pracownikami, a władze nie mogą nas atakować”.
Do tej pory studenci, którzy uczyli się ideologii komunizmu na podstawie prac Marksa, Lenina i Mao Zedonga, pomagali rozwijać program gospodarczy i polityczny rządzącej partii, wspierali rząd Chin lub unikali polityki. Odkąd władzę w kraju przejął Xi Jinping, w 2012 r. Komunistyczna Partia Chin (KPCh) zaczęła dążyć do wycofania z uczelni zagranicznych podręczników, aby nie rozpowszechniały „zachodnich wartości”. Do tej pory internetowe dyskusje o lewicowych ideologiach i globalizacji, teorii ekonomii czy zanieczyszczeniu środowiska pozostawały bez ingerencji cenzorów. Studenci zaczęli jednak wyrażać swoje niezadowolenie z powodu rosnących nierówności, korupcji i konsumpcjonizmu chińskiego społeczeństwa, czego przyczyną jest także spowolnienie gospodarcze, co nie spodobało się członkom KPCh. Władze zaczęły prześladować młodych marksistów z sześciu chińskich uniwersytetów i uniemożliwiły im zorganizowanie zebrania, jak twierdzą aktywiści.
Ostatnie prodemokratyczne protesty zainicjowane przez studentów trwały od 15 kwietnia do 4 czerwca 1989 r. i odbyły się na placu Tian’anmen w Pekinie. 3 czerwca wkroczyły tam uzbrojone jednostki wojskowe, aby rozproszyć protestujących. Do tej pory nie wiadomo, ile osób zginęło w nocy z 3 na 4 czerwca. Według danych chińskich i zachodnich organizacji monitorujących prawa człowieka, a także świadków wydarzeń, liczba ofiar wyniosła od kilkuset do ponad 2 tys.
Władze Chin obawiają się większego spowolnienia gospodarczego, które jest zauważalne od czterech miesięcy, a indeksy giełdowe zbliżają się do najniższego poziomu od czterech lat. Aby uniknąć chaosu, rząd wysłał do mediów informacje o tym, jakich tematów związanych z gospodarką dziennikarze nie mogą komentować. Są to m.in. wpływ wojny handlowej z USA na chińską gospodarkę, ryzyko stagflacji i rosnących cen, dane o spowolnieniu gospodarczym czy ryzyko zadłużenia samorządów.