W stanie Waszyngton doszło do wybuchu epidemii odry
W stanie Waszyngton, na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, doszło do wybuchu epidemii odry. Do 29 stycznia tamtejsza służba zdrowia potwierdziła 36 przypadków zachorowań, z czego 25 dotyczyło dzieci poniżej 10 r.ż. 32 chorych nie było wcześniej szczepionych przeciwko odrze, nie ma informacji na temat czterech pozostałych. Liczba chorych rośnie. Władze stanu wiążą nagły wzrost zachorowalności z wyraźnym spadkiem liczby szczepień. W ciągu ostatnich 13 lat wskaźnik szczepień wśród dzieci w położonym na południu stanu okręgu Clark, gdzie doszło do wybuchu epidemii, spadł z 91,4% do 76,5%. W stanach Waszyngton i Oregon stosunkowo łatwo jest uzyskać pozwolenie na uniknięcie szczepienia dziecka, podając powody religijne lub filozoficzne. Ryzyko zachorowań rośnie, gdy dana społeczność traci tzw. względną odporność – kiedy liczba zaszczepionych spada poniżej 90%-95%. Odra rozwinęła się również wśród społeczności ortodoksyjnych Żydów w stanie Nowy Jork (182 potwierdzone przypadki zachorowań).
Istotną rolę we wzroście zachorowań na odrę odgrywa ruch antyszczepionkowców, inspirowany poglądami byłego lekarza, Andrew Wakefielda. W 1998 r. opublikował on na łamach czasopisma „Lancet” pracę niesłusznie łączącą szczepionkę MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce) ze wzrostem zachorowań na autyzm u dzieci. W 2010 r. Wakiefieldowi zostało dożywotnio odebrane prawo wykonywania zawodu lekarza, jednak jego pozbawione podstaw naukowych teorie rozprzestrzeniają się po świecie za pośrednictwem aktywnych w Internecie członków ruchu antyszczepionkowego. Tymczasem coraz więcej dzieci, które nie zostały zaszczepione z woli rodziców, na własną rękę szuka informacji o możliwości zaszczepienia się. Facebook i YouTube postanowiły przeciwdziałać szerzącej się na ich platformach dezinformacji. Według najnowszego raportu na Wyspach Brytyjskich ponad połowa rodziców z małymi dziećmi była narażona na nieprawdziwe wiadomości związane z działaniem szczepionek.
Natomiast w brytyjskich szpitalach odnotowano wyraźny (o ponad 50% od 2011 r.) wzrost zachorowań na choroby powszechnie występujące w epoce wiktoriańskiej: krztusiec, szkarlatynę i podagrę. Eksperci wiążą to niepokojące zjawisko z cięciami budżetowymi na publiczną opiekę zdrowotną, co spowodowało spadek jakości i zakresu świadczonych usług. Od 2010 r. hospitalizacja z powodu niedożywienia wzrosła o 54%, a wizyty w szpitalach z powodu szkarlatyny o ok. 200%.