Iván Duque został najmłodszym prezydentem w Ameryce Południowej. Ma 41 lat, z wykształcenia jest adwokatem, a jego mentorem był Álvaro Uribe. W minioną niedzielę Duque pokonał w wyborach prezydenckich Gustava Petra.
Pokój potrzebuje poprawek
W tegorocznych wyborach prezydenckich wzięło udział 53% uprawnionych do głosowania (19 628 564 osoby). Jest to rekord w historii Kolumbii. Iván Duque, który w czasie kampanii wyczuł nastroje społeczne i obiecał, że będzie walczył z handlarzami narkotyków, oraz wyrażał swoje niezadowolenie z warunków porozumienia z Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC), zdobył 54% wszystkich głosów. Po ogłoszeniu wyników zapowiedział, że winni poniosą karę pieniężną bądź pójdą do więzienia.
– Pokój, do którego doprowadziliśmy, potrzebuje poprawek i będzie poprawiony tak, żeby prawdziwe ofiary były w centrum procesu. Gwarantujemy prawdę, sprawiedliwość, zadośćuczynienie, a nie powtórkę – powiedział nowy prezydent. – Dzisiaj wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, którzy budują pokój. Powinien to być pokój, który przede wszystkim umożliwi partyzantom demobilizację i rozbrojenie. Musimy skutecznie wcielić go w życie, co pozwoli inwestycjom publicznym dotrzeć do miejsc, które zostały dotknięte przemocą.
„Któregoś dnia będę prezydentem”
Iván Duque sprawia wrażenie, jakby szedł z duchem czasu. Nosi jeansy i koszule bez krawatów, ale poglądy ma konserwatywne. Jest przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne, eutanazji oraz legalizacji narkotyków. Wcześniej wspierał mniejszości, lecz sytuacja się zmieniła, kiedy do jego kampanii prezydenckiej dołączyli prawica i ewangelicy.
Duque umie tańczyć salsę, a jako nastolatek śpiewał i grał w zespole rockowym, który założył z kolegami z liceum. Do polityki wszedł zaledwie cztery lata temu, gdy dostał się do senatu z list partii Centrum Demokratyczne byłego prezydenta Álvaro Uribego. Jednak już wcześniej obserwował politykę z bliska. Iván Duque Escobar, ojciec nowego prezydenta, był członkiem Kolumbijskiej Partii Liberalnej, gubernatorem departamentu Antioquia oraz ministrem kopalni i rozwoju.
Prezydent elekt w latach 90. pełnił funkcję doradcy urzędu skarbowego, a potem przez prawie 13 lat pracował w Międzyamerykańskim Banku Rozwoju w Stanach Zjednoczonych. W tym czasie zdobył też tytuł magistra z prawa ekonomicznego i zarządzania polityką publiczną.
– Iván zawsze powtarzał: „Człowieku, zobaczysz, któregoś dnia będę prezydentem Kolumbii” – wspomina Francisco Barbosa, jego bliski przyjaciel ze studiów. – Mówił to z takim przekonaniem, że mu wierzyłem. W końcu to osiągnął.
Kolejna Wenezuela
Na Duque zagłosowali też ludzie, którzy bali się Gustava Petra, kandydata lewicy. Strach ten podsycała opozycja, przekonując, że przez niego Kolumbia stanie się kolejną Wenezuelą.
– Jesteśmy krajem niedojrzałym politycznie – uważa Juan Gabriel Gómez, politolog. – Lewica, w przeciwieństwie do Europy, kojarzy się z narzucaniem pomysłów siłą. Dlatego idee osób, które identyfikują się z lewicą, szybko są kojarzone z ideami autorytarnymi lub totalitarnymi. Lewica kojarzy się z etatystyczną postawą gospodarki i restrykcyjną prywatną inicjatywą, co znowu prowadzi do strachu.
Petro zamierzał zmienić model ekonomiczny kraju oraz uniezależnić kolumbijską gospodarkę od ropy i węgla. Proponował nałożyć podatki na nieuprawiane ziemie, żeby ostatecznie przekazać je ubogim i zwiększyć produkcję rolną.
– Najważniejsze grupy gospodarcze w kraju są nie tylko konserwatywne, ale też ortodoksyjne względem polityki gospodarczej, utożsamia się je z polityką neoliberalną – tłumaczy Gómez.
FARC ostrzega
– W najbliższych miesiącach Kolumbijczycy zaczną rozliczać Duque z obietnic wyborczych – mówi Martha Lucía Ortega, jedna z głosujących. – Obiecał, że będzie walczyć z korupcją i klientelizmem oraz zmieni umowę pokojową z FARC. Ludzie na niego liczą.
Zwłaszcza rozmowy z FARC są dla nowego prezydenta polem minowym, bo musi uniknąć rozlewu krwi. Partia zrodzona z partyzantów FARC wydała oświadczenie, w którym cieszy się, że te wybory prezydenckie były najspokojniejsze od lat, oraz „wyraża gotowość spotkania się z prezydentem elektem, aby przedstawić swoje poglądy na temat realizacji porozumienia pokojowego”. Rodrigo Londoño „Timochenko”, szef partii, ostrzegł jednak, że jeśli Duque zapomni, do czego rząd się zobowiązał, to „doprowadzi tylko do tego, że kraj zaleje nowa fala przemocy”.
Zdjęcie ilustracyjne autorstwa jkraft5, przedstawia Bogotę i Andy Kolumbijskie.