PL | EN
03 kwietnia 2024
Jak turystyka zmienia Nepal? Himalaje Magdy Jończyk
#105

Jak turystyka zmienia Nepal? Himalaje Magdy Jończyk

Magda Jończyk, fotografka, podróżniczka i organizatorka trekkingów w Himalajach i Karakorum w tym odcinku naszego podcastu opowiada o tym, jak trafiła w góry wysokie, co ją w nich zafascynowało i dlaczego wciąż tam wraca. Przygląda się, jak masowa turystyka zmieniła Nepal, co utraciliśmy przez komercjalizację gór i czy mamy prawo pouczać lokalnych mieszkańców co do tego, jak wykorzystują góry, w których żyją. To wszystko podlane ciekawostkami na temat górskiej fotografii, kultury Szerpów oraz innych mieszkańców Nepalu i Pakistanu, a także faktami zza kulis wycieczek w góry najwyższe i ich podnóża. Zapraszamy!

Słuchaj także na

Goście odcinka
Więcej informacji: NepalPakistan
#105
Jak turystyka zmienia Nepal? Himalaje Magdy Jończyk

Transkrypcja wygenerowana automatycznie przez sztuczną inteligencję

Jakub Górnicki [00:00:00] Hej!

Anna Górnicka [00:00:00] Cześć!

Jakub Górnicki [00:00:01] Z tej strony.

Anna Górnicka [00:00:01] Ania Górnicka.

Jakub Górnicki [00:00:03] I Kuba Górnicki. A to jest Outriders Podcast.

Anna Górnicka [00:00:06] Tworzymy unikalne reportaże audio o problemach i wyzwaniach na całym świecie.

Jakub Górnicki [00:00:10] Ale nie chcemy kończyć historii na tym, że jest tylko źle.

Anna Górnicka [00:00:14] Rozmawiamy z ludźmi, którzy szukają rozwiązań i patrzymy na to, co działa, co może działać i czego należy spróbować.

Jakub Górnicki [00:00:22] Te audycje tworzymy dzięki wsparciu patronek i patronów i bardzo gorąco po pierwsze dziękujemy tym, którzy już są z nami i po drugie zachęcamy do dołączenia do tego jakże szlachetnego grona na stronie patronite.pl/outriders. Możesz nas wesprzeć dobrowolną opłatą wedle swojego uznania. Już z góry za to dziękujemy. OK. Dzień dobry, dzień dobry. Jestem Kuba Górnicki i Ania Górnicka.

Magda Jończyk [00:00:50] Cześć!

Jakub Górnicki [00:00:51] Witamy w kolejnym odcinku. Podkast ten to odcinek szczególny. Po pierwsze dlatego, że naszym gościem jest dzisiaj Magda Jończyk. Magdo, cześć. Magda Jest naszą pierwszą gościnną, którą nagrywamy w studiu, w klubie i właściwie wszystkie odcinki do tej pory nagrywaliśmy zawsze zdalnie. Poza reportażami to. Ale to zupełnie inna produkcja.

Anna Górnicka [00:01:10] Dokładnie.

Jakub Górnicki [00:01:11] A dzisiaj prowadzimy tutaj rozmowę. Patrząc sobie tak naprawdę w oczy jest fajne.

Anna Górnicka [00:01:16] To jest naprawdę dobra opcja na takie radio, bo bardzo wychodzi.

Jakub Górnicki [00:01:19] Ktoś śledził wachlarze, ktoś śledził nasze festiwale online albo kto po prostu interesuje się podróżami. Magdy może kojarzyć, A dla tych, którzy nie kojarzą, to powiem, że Magda jest podróżniczka, która chyba najbardziej jesteś kojarzona ze swoimi wyprawami i różnymi opowieściami z Nepalu. Ale chyba nie tylko. Tomasz. Jest jeszcze opowiadałeś przed chwilą Argentynie, ale jeszcze jakieś inne miejsca.

Magda Jończyk [00:01:39] Ogólnie zaczęłam od tego, że zakochałam się w Azji i do Azji głównie wracam.

Jakub Górnicki [00:01:45] Typowy historia podróżnicza. Zaczęłam od Nepalu. I teraz dużo, dużo czasu. Połowę roku spędzam w Nepalu, ale ogólnie to są góry wysokie. Zatem już teraz na mojej liście regularnych powrotów jest Pakistan. No i rzeczywiście byłam w Argentynie nie tak dawno, wcześniej w Tanzanii, więc te góry wysokie mnie ciągną i wołają.

Jakub Górnicki [00:02:10] Powiedz, ile ci zabrakło do szczytu? To wszystko osiągnięcie. Chyba, że chcesz, żebym wyciął ten fragment.

Magda Jończyk [00:02:16] Zabrakło dwieście metrów z kawałkiem, jeśli chodzi o cały szczyt, ale sytuacja była bardzo skomplikowana. Nie będę wchodziła tutaj.

Anna Górnicka [00:02:27] Powiedzmy, że ona by weszła, ale musiałam pomóc.

Magda Jończyk [00:02:30] Dokładnie, dokładnie.

Anna Górnicka [00:02:31] Ona się ogarnęła, żeby biec i tak dalej. Zero problemów.

Magda Jończyk [00:02:35] Tak było. No ogólnie 6 700 z groszami. Czułam się bardzo dobrze, ale widząc to co się tam dzieje, widząc tych ludzi, którzy pragną wejść na szczyt za wszelką cenę, bo słuchajcie, są tam ludzie nad ekstrema, to na górę idzie nawet z tlenem.

Jakub Górnicki [00:02:50] Co to jest Jakieś. Takie wspomagacze?  Wspomagające leki?

Magda Jończyk [00:02:54] To jest dziura, które przyspiesza aklimatyzację, drogi. To jest steryd ratujący życie i po zażyciu jego powinno się schodzić. Ale ludzie sobie pomagają. Są też tacy, którzy próbowali po raz trzeci czy czwarty i wtedy poszli z tlenem nawet. Więc to parcie na szczyt było tak olbrzymie, że ja sobie pomyślałam, że naprawdę ta droga jest cenniejsza niż cel i wolę sobie przeżyć to w mój sposób. A droga była bardzo ciekawa, bardzo bogata. No i pierwsze doświadczenie Andy, w których wcześniej nie byłam. I gdyby nie to, że nie weszłam, to bym pewnie tam nie wróciła. Ale teraz może już myślę o tym, żeby tam być z powrotem.

Jakub Górnicki [00:03:36] Czekanem, jak wchodzi się ze strony argentyńskiej?

Magda Jończyk [00:03:38] Tak.

Jakub Górnicki [00:03:39] Byliśmy tam na dole. Tak, mam tam, gdzie się parkuje samochód.

Anna Górnicka [00:03:42] Tak dokładnie. I nawet widać tam nie podchodzą trochę. I widać jakąś śnieżną część.

Jakub Górnicki [00:03:48] No to nam zabrakło to by 200 metrów na szczyt

Magda Jończyk [00:03:52] Ale to chyba jest wyżej około 3 tysięcy. Chyba jest to miejsce widokowe. Dobrze nie wiedzieliście.

Anna Górnicka [00:04:02] Ale my też to zrobiliśmy. To też musi bym wrócić sprzed dni. Może wrócimy razem.

Jakub Górnicki [00:04:06] Poukładamy tę rozmowę dla naszych słuchaczek i słuchaczy. Od kiedy jeździsz do Nepalu? Kiedy był ten pierwszy raz?Pierwszy łyk Azji i Nepalu, Bo w 2010 roku, czyli. No i z tobą czternaście lat.

Magda Jończyk [00:04:20] Temu. W sumie nie tak dawno, ale to też jest takie zabawne, że się liczy już w dziesiątkach. Pewne pewne zdarzenia. No i pojechałam tam z ciekawości. Zresztą w ogóle uważam, że te wszystkie moje podróże i to, że lubię być blisko ludzi i to, w jaki sposób doświadczam podróży, wywodzi się z ciekawości.

Jakub Górnicki [00:04:42] Wtedy pojechałaś właśnie z ciekawości, czy pojechałaś już myśląc o trekkingu? Google Translate Lubię czytać po prostu nowy kraj, który może oczekuje tanich lotów, bo to już jest pandemia.

Magda Jończyk [00:04:57] I tak to już się skończyła. Ja absolutnie, bardzo późno zaczęłam moją przygodę z górami. Bardzo późno poszłam w Tatry, ale od razu weszłam na Rysy i strasznie mi się to spodobało. Zaczęłam wracać w Tatry i po prostu chciałam zobaczyć te najwyższe góry. I wydaje mi się, że większość ludzi myśli o tym, żeby pojechać w Himalaje, żeby zobaczyć je, obejrzeć, stanąć twarzą w twarz z tą skalną ścianą, zlot owcami i doświadczyć tej wielkości natury. Więc ja też pojechałam w takim celu. Po prostu chciałam zobaczyć, jak wyglądają Himalaje.

Anna Górnicka [00:05:31] Zobaczyłaś I chyba się spodobało.

Magda Jończyk [00:05:37] Zobaczyłam Himalaje. Doświadczyłam trekkingu i tak naprawdę zdziwiłam się, że ta droga pod te olbrzymie ściany jest dosyć. Druga, że góry są nie tylko wysokie, ale są bardzo obszerne, więc ten trekking zajmuje wiele, wiele dni, a w międzyczasie doświadcza się tych zmian przyrody. Czyli zaczynałam od bambusowych lasów, potem po lasy sosnowe, aż w końcu natura zupełnie z oburzała. Rozszerza się wtedy perspektywa, robi się bardziej płasko i już idzie takimi pieśniami w kierunku wysokich szczytów. I to było coś przepięknego jako moje osobiste doświadczenie. Ale też wydaje mi się, że tak jak większość ludzi, którzy wybierają się w wysokie góry, szczególnie do Nepalu, zakończyłam moją moją przygodę z taką myślą, że mimo wszystko największe wrażenie wywarły na mnie ludzie, którzy tam mieszkają, którzy żyją w wysokich górach. No i ta heroiczna praca porterów, porterów, Nepalczyków, którzy pracują jako tragarze sezonowo przy treningach, ale nie tylko, ponieważ przecież wszystko, co co mają tamtejsze domy, to jest wznoszone na głowach porterów. Nie ma pojazdów, więc to jest jedyny sposób na to, żeby zaopatrzyć się w jakiekolwiek jedzenie, pożywienie, jakikolwiek sprzęt potrzebny do życia. I tak naprawdę jest takim ciepłym wspomnieniem ludzi Nepalczyków. Wróciłam do domu. I to ze mną chyba zostało bo wiatr. Czy ty wolisz chodzić sama, czy wolisz chodzić grupą? Bo wiemy też, że organizujesz trekkingi grupowe. Jaka jest różnica między tym? Na pewno spora. Między tym, że jesteś zależna tylko od siebie, a odpowiedzialnością za grupę i odpowiedzialnością właściwie każdego członka grupy za innych członków. Osobiście to bardzo lubię chodzić sama i tak naprawdę po Himalajach dużo chodziłam sama, bez porterów, bez przewodników od wioski do wioski. Nawet w takich dosyć oddalonych od cywilizacji miejscach pojawiała mi się sama z drewnianym kijem. I tak sobie i tak sobie radziłam. I tak sobie szłam coraz wyżej, coraz wyżej. Wiele osób mnie przed tym przestrzegało, ale trzeba mieć też taką świadomość, że te osady w Nepalu są bardzo wysoko, więc ciągle się spotyka kogoś. To nie jest tak, że ja chodziłam z namiotem, wiedziałam, że jest jakaś chata, że jest tak zwany haus, albo jest jakieś schronisko, które zostało zbudowane dla ludzi udających się np. pod ośmiotysięcznik, albo pod siedmiu tysięcy, więc wiedziałam, że jakieś schronienie dostanę po drodze. I bardzo to lubię i bardzo za tym tęsknię, Bo rzeczywiście teraz większość czasu, większość tych treningów, które, które mam, to są w towarzystwie ludzi, których których prowadzę. Ale to nie znaczy, że tego nie lubię. Bo obecność tych ludzi, którzy realizują swoje marzenia ze mną, którzy chcą, zaufali mi i chcą to swoje marzenie spełnić właśnie w moim towarzystwie, dodaje mi też niesamowitą energię. Bo to jest pewna taka świeżość, że oni się do mnie odzywają, że mówią, że to było wielkie marzenie, wieloletnie. Oni się zdecydowali, że chcą ze mną, albo że chcą tylko i wyłącznie ze mną pojechać. W związku z tym ja odkrywam te miejsca na nowo, z tymi oczekiwaniami, z tym zadziwieniem, takim świeżym, z tym, z tym doświadczaniem może wieczornych chłodów, ale też takim zaskoczeniem, że jest bardzo pyszne. Jedzenie w tych górach jest proste, ale w ogóle pyszne i to, że oni naprawdę są tacy wzruszeni, jak już dojdą do takiego punktu kulminacyjnego, których jest kilka zazwyczaj na naszym trekkingu. Więc to jest zupełnie inna wędrówka, jeśli się idzie w towarzystwie. Ale ona ma swoją taką niesamowitą energię, której sama ja nie jestem w stanie wytworzyć, bo to jest energia innych ludzi, charakterów, innych osobowości. I to też bardzo lubię. I to też bardzo cenię, bo dodaje mi też. Siły i inspiruje dalej, bo ludzie mnie inspirują.

Anna Górnicka [00:09:52] Powiedz, jak radzić sobie z grupą osób, gdzie masz różne charaktery? Pewnie ciekawe, ale też osoby z różnym stopniem przygotowania do wyprawy, z różnym zaangażowaniem, charakterem, ale też na przykład nie wiem, problemami, może jakimiś zdrowotnymi albo osobami. Czy miałaś taką sytuację, że musiała podjąć trudne decyzje, bo jesteście grupą, więc nawet jakby podążajcie za najsłabszym ogniwem.

Magda Jończyk [00:10:24] Sytuacji, sytuacji w takiej już wieloletniej wędrówce 10 letniej po Himalajach i Karakorum było sporo. Ale dla mnie najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby ludzie mieli do siebie szacunek. I mówię to na początku naszego spotkania w Katmandu czy w Islamabadzie, że wszyscy jadą po to, żeby zrealizować swoje marzenie. Każdy chce ten czas spędzić jak najlepiej. Chcę mieć ogromną frajdę z podróży. I dla mnie podróż jest też takim słowem kluczem w całej tej wyprawie, którą które organizuję, którą prowadzę. I zaznaczam, że słuchajcie, każdy z nas jest inny. Nie znamy się tak naprawdę. Przyjeżdżamy z własnymi oczekiwaniami, obawami, z własnym zapleczem doświadczeń i umiejętności. Tak jak mówisz przygotowania, może jakieś dolegliwości, ale najważniejsze jest to, że jesteśmy razem, jesteśmy grupą i należy nam się każdemu z osobna szacunek do tej inności. I powiem Wam, że to się bardzo fajnie sprawdza. To jest jakby oczywista rzecz, że powinniśmy siebie darzyć szacunkiem i mieć dystans do siebie z jednej strony, a z drugiej strony spojrzeć na kogoś takim serdecznym okiem. No nie, Ale jak się to powie i usłyszą ludzie, to też mają. To tak jakby bliżej pod skórą i łagodniej patrzą na wszystkich i już w tym momencie stajemy się takim jednym zespołem. Bo moim zdaniem nie można pojechać na wycieczkę, zapisać się i myśleć, że każdy sobie jedzie i realizuje swój plan. My jedziemy w zespole i to jest ważne, że bez danej osoby ten wyjazd nie będzie, nie będzie pełny. I miałam taką grupę totalnie odjechanych ludzi, którzy byli jak każdy inny. Ktoś był ze Stanów, ktoś był z Anglii, ktoś jest świetnym biznesmenem, ktoś tam w medycynie działa. Charaktery i wiekowo absolutnie różni ludzie. I okazało się, że tak się potrafili dogadać. Była grupa, która była przed czasem gotowa do wyjścia, a była osoba, która ciągle się spóźniała. Ale to było na tyle fajne, że wszyscy jej pomagali być na czas i ubierali się. Jakoś tak kochali i ta sympatia rośnie. Nie, to nie. Trzeba się kochać, nie trzeba tworzyć niewiadomo jakiego teamu. Ale ta sympatia rośnie i to wtedy ma sens. Także w ogóle uważam, że wszędzie ta tolerancja i szacunek do drugiego człowieka jest podstawą, więc staram się, żeby tak właśnie było na tych, na tych wyjazdach, bo w końcu każdy chce spędzić ten czas jak najlepiej.

Jakub Górnicki [00:13:17] No jasne i po swojemu. Magda nie dam rady. Czy słyszysz takie słowa? Już nie dam rady. Jeśli tak, to nie mogę. Ja schodzę.

Magda Jończyk [00:13:28] Nie, nie. Nie zdarzyło mi się nic takiego. Wręcz przeciwnie. Mam takie dwie dziewczyny, dwa przykłady sytuacji, gdzie one już ledwo szły. Jedna to była wspaniała kobieta, 72 lata, która próbowała wejść na górę i też zawróciła. Poszła bardzo powoli i zdecydowała się na wyjazd do Pakistanu. Tamta trasa jest dużo trudniejsza niż w Nepalu. Nie dlatego, że są trudności techniczne, ale po prostu w inny teren ciągle się jedzie po lodowcu, sporo miąższu po lotach po głazach i to dzień w dzień. Już ludzie mówią, że mi się śnią kamienie. Ale ona bardzo chciała i założyła sobie taki plan minimum. To było przepiękne i każdego dnia była miała ten wynik dodatni. Nie każdy dzień był takim łał przeżyciem, bo ona już zakładała, że wróci z tego miejsca, wróci z tego miejsca. Myślę nawet do gadałyśmy, że jeśli ona dojdzie do Concordii, nie będzie miała siły przejść przez przełęcz, to po prostu zawróci i. I ona się na to zdecydowała. Natomiast była tak zdeterminowana. I wiecie, takie osoby, które bardzo chcą, a mają mniejsze możliwości, są cudownymi kompanami. Bo oni, jak cała grupa, wszyscy umierają ze zmęczenia i szczerze mówią, że są wykończeni, że w życiu nie byli tak zamordowani, to nagle ona wpada z uśmiechem na twarzy, szczęśliwa, że to przeszła i mówi To był najcudowniejszy dzień i to jest jedyna towarzyszka, z którą mogę iść w góry. Popołudnia, bo ona jest zadowolona z tego, że dała radę. Przeszła przez przełęcz w takim osobistej asyście, bo miała przewodnika osobistego. Na to się zdecydowałyśmy, ale naprawdę jest ogromnie wdzięczna za to, że dała mi szansę i ona mogła dać z siebie wszystko. Raczej to są osoby, które chciałyby, jak to się mówi w głowie jest wszystko. Może nie wszystko, ale bardzo wiele. I i tak patrzą mi tylko w oczy. Czy mogą mnie, czy mogą, czy ja pozwalam. I ta siła ducha naprawdę gra ogromną rolę w takiej wędrówce wysokogórskiej.

Anna Górnicka [00:15:42] Wspomniałaś o ludziach, że ludzie są dla ciebie najważniejsi w tych wyprawach. Opowiedz trochę o nich. Jakich ludzi spotykasz? Jak oni się zachowują? Zróżnicowanie też Nepalu, bo my w Polsce bardzo często Nepal kojarzymy przez pryzmat takich polskich wspinaczy czy takich i ich opowieści tak naprawdę i tej drodze na Mont Everest, czy na inne szczyty. Jednak nie jest to może największy kraj świata, ale jednak bardzo różnorodny i też ciekawy i wydaje mi się trochę nieodkryty. Nie w sensie szczególnie te niższe partie, nazwijmy to, bo u nas to jest parcie na szczyt i tam obserwujemy to powyżej ośmiu tysięcy. A co się dzieje do ośmiu tysięcy? Tak.

Magda Jończyk [00:16:21] O Nepal jest tak, jak to powiedziałaś, bardzo różnorodny. Wystarczy spojrzeć na to, ile jest języków. Jest to 21 języków, aktualnie jeszcze w użyciu, oczywiście nepalskich. Jest językiem państwowym. W tej chwili każdy się jego uczy w szkole, ale w domach się mówi w swoich własnych językach. I tak samo ludzie gór. Jest ich tych grup wiele. I Szerpowie, o których się słyszy jako o ludziach, którzy pomagają wysokogórskich ekspedycji. To jest jedną z 55 grup etnicznych w Nepalu. I rzeczywiście, jak ktoś planuje wyjazd w Himalaje, to zazwyczaj leci do Katmandu, potem przesiada się w autobus, jedzie pod Annapurny albo leci do Luki i już jest u wrót Himalajów. I tyle widział z Nepalu, prawda? Ale południe zupełnie inne. Inne. Tam jest dolina Hinduska, tam jest główna kultura. To są właśnie Hindusi, dziewczyny, które chodzą w kolorowych sari. I ta różnorodność jest praktycznie niedostrzegalna. Jak ktoś nie poświęci trochę czasu na podróże. Ja uważam. Jak pamiętam, swego czasu byłam w Birmie i to było bardzo dawno temu i robiłam prezentację o Birmie. Wtedy byłam przekonana, że wiem tyle, poczytam książki i w ogóle doświadczałam tego. Teraz w ogóle nie byłabym w stanie. Nie ośmieliłbym się o tym mówić, bo uważam, że na temat Birmy nie wiem nic. I tak samo na temat Nepalu ciągle wiem za mało, bo jest taka, no taka różnorodność. Ja w tej chwili nie jeżdżę na południe, nie jeżdżę na południe Nepalu, bo interesują mnie głównie głównie góry, ale kraj jest absolutnie złożony i czyta się wiele historii o kobietach nepalskich, że mają trudną sytuację, że w domu rządzi mężczyzna, że nie mają żadnej pozycji, ale to są historie z tych hinduskich rejonów. Natomiast w górach kobieta ma zupełnie inną rolę. Tam jest dużo. Uprawnienie. Być może dlatego, że warunki geograficzne zmuszają w równouprawnienie wszystkich do ciężkiej pracy. I ci mężczyźni też muszą się ruszyć. A wręcz w domu Szczepański to kobieta trzyma władzę i ona mówi mężczyźnie, co on ma robić. Więc tam to wygląda zupełnie inaczej. I te północne rejony też się mocno różnią, bo my myślimy, że to wszystko są górale, ale przecież tam są górą głowy i ta mangowy. Jest mnóstwo Tybetańczyków tej niedawnej migracji, szczególnie rejon Kamienne domki, to są Tybetańczycy, którzy w tej chwili podają się za Szerpów, bo tak łatwiej im było uzyskać obywatelstwo polskie. Więc historii jest w samym Nepalu bardzo, bardzo wiele. No ale ja się i tak poruszam głównie na północy, w tych rejonach wysokogórskich.

Jakub Górnicki [00:19:25] I tu będę dopytywać, jakich ludzi tam właśnie.

Magda Jończyk [00:19:29] Spotykam ludzi, którzy są bardzo oddani pracy, którzy mają duży dystans do życia. Jak przyglądam się im, to często jest tak, że oni akceptują ten to swoją sytuację życia. Znam na stokach Himalajów, gdzie te pola są bardzo niewielkie, Głównie to są rolnicy. I tak mam wrażenie, że ludzie, którzy zaakceptowali, pogodzili się ze swoim losem, żyją w zgodzie z sobą. W związku z czym tam nie ma absolutnie żadnych problemów, jak się do nich wchodzi. Są niesamowicie życzliwi, są bardzo gościnni. Ale też zawsze powtarzam, że to, że wędrując wpada się nagle do czyjejś chaty, dostaje się herbatę i jedzenie i jeśli potrzeba to nawet nocleg. To wcale nie jest zasługą mojej własnej osoby, tylko ich gościnności, bo oni po prostu tak mają. Jak się wpada do takiego domu Szczepańskiego, to pierwsze pytanie, również pańskim to jest czy jadłaś, czy jadłeś? No bo zazwyczaj ktoś ma wejście na szczyt ze środka więc zazwyczaj to są ludzie, którzy przychodzą z jakiejś dłuższej trasy. I to jest jedno jedyne pytanie i nawet nie ma zapytania jak się masz, tylko fajnie ci fajnie cię widzieć, fajnie widzieć. Dawno nie rozmawialiśmy i oni wtedy krzyczą tak buuu. I to jest wszystko. Nie, nie ma Pan Bóg tak samo nikt się nie pyta, nikt nie mówi cześć, tylko co tam u ciebie, jak się masz? To jest. To jest taka historia. No ale oczywiście ten rejon się bardzo. Rejon wysokogórski w Nepalu się bardzo zmieniają. Zmieniają się na potrzeby rozwijającej się turystyki wysokogórskiej. Zmienia się też mentalność tych ludzi, bo górale chyba na całym świecie są bardzo przedsiębiorczym ludźmi. Imający dostęp to do turystów z zagranicy bardzo szybko się od nich uczą. I tak rejon Everestu stał się najbardziej rozwiniętym rejonem górskim. Oczywiście w Nepalu. Nie dlatego, że rząd jakoś dotuje ten region. Wręcz przeciwnie, nic z pozwoleń na Everest, żadne pieniądze nie płyną do tego regionu z opłat trekkingowych, które do niedawna były obowiązkowe też dla tego regionu, też nic nie płynęło, ale kontakt z tym światem zewnętrznym, kontakt ze wspinaczem. Niektórzy zakładają fundacje, którzy pomagają w rozwoju tych regionów wysokogórskich. Bardzo zmienił pejzaż tego miejsca.

Anna Górnicka [00:22:15] Co się dokładnie zmieniło? Domyślam się, że sporo się zmieniło, ale jak zmieniła się sytuacja tych ludzi? Czy oni fizycznie odczuli to też zarówno finansowo korzyści, Ale jak są korzyści, to też za tym idą jakieś problemy, minusy i wyzwania Zakładam.

Magda Jończyk [00:22:28] Przede wszystkim pojawiły się pieniądze, coś, czego tam nie było, bo ludzie gór to byli głównie rolnicy, farmerzy mieli zwierzęta, trudnili się trochę handlem z Tybetem. Potem ta droga przez przełęcz do Tybetu została zamknięta przez Chińczyków, w związku z czym pozostały im tylko pola, które dawały bardzo niewielki plon. No i. I to wszystko. Ale od kiedy pojawiła się ta turystyka wysoko górska, najpierw wspinaczkowa, a potem już trekkingowe, to przede wszystkim przekształcono domy na foteliki, na tak zwane loże. Więc już był biznes noclegowy, Potrzeba było porterów pomocy I tak zaczynali też ludzie z tamtych regionów. Pamiętam historię mojej przyjaciółki, która po prostu miała jaki i w sezonie jaki prowadziła razem z całym ładunkiem do bazy. Tak pracowała przy ekspedycji i tak naprawdę zbudowała swój biznes. I te pieniądze zaczęły się pojawiać, zaczęły się pojawiać miejsca lepsze, coraz lepsze. W tej chwili, jak ktoś się wybierze w rejon Everestu, ma już sympatyczne pokoje z kadrami, z poduszkami, jest kawa z automatu, z maszyny, są wypieki i naprawdę są takie luksusy, jakich nie spotyka się nigdzie indziej na szlakach. Więc gorący prysznic nawet w pokoju. Już teraz wszyscy chcą mieć łazienkę w pokoju, więc to naprawdę biorąc pod uwagę ostatnie 20 lat czy nawet 10 lat, ten poziom obsługi czy wygody bardzo się podniósł. Ale też oczywiście jest tam, bo ten biznes jest możliwy dla ludzi, którzy tam mieszkają, którzy mają ziemie, którzy mają dom od dawien dawna. Za tym jest on dla rodowitych Szerpów, którzy tam zawsze mieszkali. Oni już często wyprowadzają się do Katmandu, gdzie życie jest lepsze. Budują tam domy, mieszkają w miejscach wygodnych i przyjemnie. Natomiast te swoje foteliki zaczynają wynajmować ludziom, którzy mieszkają niżej, którzy którzy po prostu chcą też się dorobić, ale nie aż tak. I teraz dzieje się tak, że tych Szerpów w samym regionie pod Mount Everestem jest mniej. Jest dużo społeczności i to są również ludzie, którzy zamieszkiwali regiony górskie. Swego czasu przenieśli się na południe, a teraz znowuż wracają na północ, ponieważ mogą pracując czy wynajmując dzierżawione takie miejsca, foteliki też jakoś się utrzymać lepiej niż w tych swoich rejonach poniższych.

Jakub Górnicki [00:25:10] A jakie wyzwania się z tym łączą? Z tym, że masz więcej ludzi, którzy zachowują się w różny sposób. Część osób oczywiście podróżuje odpowiedzialnie, na trekkingi, też uczestniczy w nich w sposób odpowiedzialny, a część osób, nie wiem, zostawia śmieci, zachowuje się w nieodpowiedzialny sposób w górach. Czy zauważasz różnicę jakby na korzyść którejś z tym? Czy ciepła woda jest ważna I fajnie? Pewnie podejrzewam, że dla Ciebie też ma znaczenie, ale jeżeli patrzysz z drugiej strony na to, że już teraz jak wchodzisz, to chodzi dużo więcej osób. Niektórzy właśnie tak jak powiedziałeś na początku pojawiły się tylko po to, żeby wejść na szczyt i mieć zaliczone te góry. Jak tutaj dla Ciebie rozkłada się ten ciężar?

Magda Jończyk [00:25:52] Prawda jest taka, że ludzie, którzy za mną jadą, trochę mnie znają, więc nigdy nie miałam takiej sytuacji, że ktoś przyjechał i był tzw. roszczeniowy. To tak się mówi Ja roszczeniowy klient. Nie. Płacę, wymagam. I u mnie przy moich kontaktach z ludźmi takie takie określenie w ogóle nie funkcjonuje, bo to są ludzie, z którymi wcześniej rozmawiam. Zwalniamy się, dużo piszemy i też widzą, w jaki sposób działam. W związku z tym na początku już mówię nie kupujemy wody w butelkach, bo uważam, że to jest bardzo głupie. Ten plastik jest tam wnoszone, potem naładowany wodą, tam na miejscu i wielokrotnie ten plastik po prostu się przerzuca. Uważam, że to jest fatalne. Mówię też o tym, że śmieci ze sobą zabieramy, albo przynajmniej zostawiamy w tych miejscach, które są udostępnione tak, że ktoś je zniesie. Ale to jest podstawa, prawda? Coraz częściej wybieram się w rejon Everestu akurat w takim czasie, że to nie jest jeszcze sezon, czyli jest tam mniej ludzi. Dla mnie jest to też wygodne. Nie tylko chodzi o to, żeby pokazać te góry takie, jakimi są, czyli z małą ilością mieszkańców, z małą ilością turystów, Ale też z mojego takiego logistycznego punktu widzenia jest to dużo łatwiejsze, bo zdarza się, że w takich fotelikach, które mają słuchajcie po nie wiem, 30 pokoi, czyli 60 osób może tam mieszkać, nawet są takie, gdzie 100 osób się zmieści. Zdarza się, że jest pełne obłożenie i przy stole jest bardzo mało miejsca. I my tam wpadamy tak przy siadamy na posiłek, a nie ma możliwości posiedzenia, a wiadomo, że jadalnia jest jedynym ogrzewanym miejscem w całym kompleksie. Pokoje są nie ogrzewane i nie ma takiej swobody, żeby sobie posiedzieć, wyluzować, poczytać książki. Fajnie jak jest jedna, dwie grupy, jest z kim pogadać, ale jak już jest tak ciasno. To jest takie nie na miejscu, no nie? I to rzeczywiście się zdarza także teraz. W zeszłym roku jechałam na początku marca w Himalaje i to było przepiękne. Wracaliśmy w momencie, kiedy wszyscy, którzy się chcą wspiąć na Everest, przylecieli do Luki. To rzeczywiście był tłum. A w tym roku planuję pojechać koniec listopada, zahaczając o grudzień. Nawet kiedyś spędziłam 25 dni w grudniu w rejonie Everestu i to był taki najfajniejszy czas, bo jest gwarancja dobrej pogody, jest pusto i są przepiękne zachody słońca, takie różowe.

Jakub Górnicki [00:28:31] Francja dobrej pogody. Co to oznacza?

Magda Jończyk [00:28:33] To oznacza tyle, że nie ma chmur, które nadciągają o 13, czyli w połowie dnia. Wtedy, kiedy dochodzisz wiesz już do nam, do wyższego punkty powinny ci się odsłonić górę, a Ty idziesz w chmurach. Nie? Więc masz klarownie i czysto. To jest po prostu WOW. Zjawiskowe. Jest sucho, jest sucho. Także dla mnie. Osobiście nie doświadczyłam takiego. Takiego podejścia, ale widzę grupy bardzo liczne i wiem, że one są, ponieważ teraz nastąpił taki, taki rozkwit wyjazdów i nie wiem, czy to jest spowodowane tym, że ludzie myśleli, że już się coś skończyło, a teraz chcemy wycisnąć jak cytrynę wszystko z naszego życia. I ta lista rzeczy koniecznych do zrobienia przed. C3 musi być zrealizowana teraz.

Anna Górnicka [00:29:32] I czy to po prostu taka tęsknota za podróżami?

Magda Jończyk [00:29:36] Ludzi jest bardzo dużo i wiem, że są takie grupy 25 osobowe i uważam, że to już jest, tylko nie wiem, wycieczka szkolna, taki autokar, Nie wyobrażam sobie wędrować w takim towarzystwie.

Anna Górnicka [00:29:48] A twoje grupy jak liczna są? Do ilu osób?

Magda Jończyk [00:29:51] Ja biorę maksymalnie 12. osób. I uważam, że to jest taka fajna liczba, fajna grupa, która jest w stanie ze sobą być i każdy z każdym pogadać, jeśli ma na to ochotę.

Anna Górnicka [00:30:03] Jasne, jeszcze chciałam się zahaczyć o temat fotografii i dokumentowania podróży. Robisz nieziemskie zdjęcia, uwielbiam je. Robisz piękne zdjęcia i przyrody i gór i ludzi też na nich. Jak Ty to łączysz? Tak, że masz czas, możliwość, żeby robić takie zdjęcia ludzi? Tym bardziej musisz ich poznać, zatrzymać się, udokumentować. Jak to przebiega w trakcie tych Twoich wędrówek.

Magda Jończyk [00:30:32] Nigdy się nie zastanawiałam nad tym. Kiedy idziesz po prostu robisz. Po prostu dotykam, wchodzę do namiotu, widzę ludzi. Tylko co jest dla mnie chyba takim najfajniejszym czasem, żeby opowiedzieć o tym, jak ja funkcjonuję z ludźmi. Pierwszy wyjazd do Pakistanu. Kiedy pojechałam na własną rękę, skontaktowałam się z gościem, który to organizuje. Ma niewielką, jednoosobową chyba agencję i dołączyłam do dwójki Australijczyków. Nie bardzo nam szła rozmowa z nimi i ja cały czas byłam w towarzystwie porterów ludzi, którzy zajmują się muchami i w ogóle się nie zastanawiałam nad tym. Po prostu dla mnie to było towarzystwo. Musi być jednym zespołem. Oczywiście ja byłam ciekawa ich, kim oni są. Oni uwielbiali, jak zakładałam chustę na głowę, bo mówili o tak jak nasze żony. No nie, Po prostu słońce tak strasznie raziło, że musiałam się zasłaniać, bo było naprawdę przeraźliwe. Przeraźliwie gorąco. No ale to była też też taki. Taki moment przełamania jakiś barier i jakoś tak się stało, że ich regularnie odwiedzałam, w tych ich trochę takich prostych obozach, bo trzeba wiedzieć, że my śpimy na lodowcu i oni z kamieni tego lodowca układają sobie ściany, tak się okupują tymi kamieniami, a potem na nam zniesione na metr maksymalnie te kamienie przykrywają to jakąś deską, jakąś płachtą. Czasami są to worki foliowe i tam mieszkają. I ja ich odwiedzałam w tych miejscach i absolutnie się nie zastanawiałam, że w górach ma się czas. Te popołudnia są długie, nie ta wędrówka na wysokościach. Nie, nie zajmuje Tobie 20 kilometrów, 30 kilometrów dziennie tylko ze względu na aklimatyzację. Te odległości są kilkunasto kilometrowe, w związku z czym popołudnia są wolne. I wtedy ja ruszam w towarzystwo nie takie, które mnie kręci. A wtedy akurat kręcili mnie ci Mohamed, bo każdy się nazywał tam Mohamed. I chodziłam do tych chłopaków, patrzyłam jak oni tam funkcjonują, co oni sobie gotują. Trochę się pośmialiśmy, trochę próbowałam mówić w urdu. No i wiadomo, że kilka słów roztapia wszelkie lody, prawda? Jak się gdziekolwiek jedzie, to warto poznać kilka słów i to już zupełnie inaczej Ciebie pokazuje. W ogóle tak mi się zdaje, że jeśli ktokolwiek okazuje Tobie zainteresowanie, to od razu otwierają się drzwi do interakcji. Nie mówisz do serca, ale do interakcji z drugim człowiekiem. Inaczej jest jak są trekkingi, które ja prowadzę, to rzeczywiście nie mam czasu na to, żeby zająć się swoimi tematami fotograficznymi. Wtedy mam inne obowiązki, ale jeśli coś mnie bardzo kręci, to zawsze znajdę chwilę, żeby gdzieś tam się oddalić. I też są to popołudnia, kiedy już jesteśmy w obozie. Każdy jest zajęty sobą i ja wtedy się zajmuję też trochę fotografią.

Anna Górnicka [00:33:52] A tu robisz zdjęcia czy podróżujesz telefonem z aparatem, czy wszystko telefonem, tylko masz jeszcze miejsce i energię.

Anna Górnicka [00:34:03] Wiecie, to jest to jest straszne, ponieważ ostatnio robię coraz więcej zdjęć telefonem, chociażby dlatego, żeby to gdzieś udostępnić. Ale i tak nie jestem mistrzynią mediów społecznościowych. Natomiast mam ze sobą cały czas aparat, pełną klatkę i to taką już dosyć zepsutą i wcale nie jakoś najlepszą. To jest stary sprzęt mam u niego. Natomiast wielokrotnie się przekonałam, że jak nie wzięłam aparatu, to potem tego żałowałam. Tak jest zawsze. Zawsze jak weźmiesz to. Nawet jak przeklina, że za ciężko, to i tak wracając do domu mówisz warto było chociażby dla jednego zdjęcia. Chcę mieć spokój, to pakuję cały sprzęt i wtedy wiem, że nic się nie wydarzy.

Jakub Górnicki [00:34:49] Musiałbyś mieć plecak.

Magda Jończyk [00:34:51] Tak, dlatego zawsze chodzę z parasolką, żeby nie padało.

Jakub Górnicki [00:34:56] Dobrze, tak profilaktycznie.

Anna Górnicka [00:34:58] Jeszcze chciałam zapytać o te zmiany, które obserwujesz w Nepalu. Czy Ty masz do nich jakieś taką prywatną opinie na ich temat? Bo często jest tak, że podróżnicy mają tak, że zakochują się w tym takim pierwszym kontakcie, pierwszym, drugim kontakcie i potem wiadomo no, wszystko się zmienia. Polska się zmieniła w ciągu 2010 bardzo, więc inne kraje również Nepal też. Trudno go winić, że korzysta z tego swojego momentu rozwijającej się turystyki. Bardzo ciężko jest też rozwój turystyki powstrzymać w krajach, w których po prostu bardzo dużo ludzi zna biedę. W pewnym sensie my tam przyjeżdżamy, zachwycamy się o pięknie tego. Żyją w takiej biedzie. To pięknie wygląda na zdjęciach, ale też trzeba ich zrozumieć indywidualnie, że po prostu oni też kurcze aspirują do czegoś, czy po prostu chcą poprawić swój standard życia. Więc tak się zastanawiam jak Ty na to patrzysz?

Magda Jończyk [00:35:46] Jestem daleka od idealizowania takiej natury i tych wiosek, które mają pozostać dzikie albo takie nietknięte przez dobra cywilizacji. Bo widzę też jak wygląda życie w odległych rejonach i np. jak odwiedzałem mojego przyjaciela geja w jego wiosce, to pojechałam do takiej miejscowości oddalonej od jego wioski 3 godziny, od 3 godziny marszu. I pamiętam, że to była też nowość, bo otworzyli dwa tygodnie przed moim przyjazdem drogę, więc nikt nie wiedział w ogóle, że można tam dojechać. Teraz on ma już drogę pod dom i na początku sobie pomyślałam rany, jakie to jest smutne, że jak jest droga, to się robi od razu brzydko, bo pojawiają się jakieś sklepy po drodze, bo ludzie wyrzucają śmieci. Ale z drugiej strony ja wiem, jak oni żyją i oni potrzebują ryżu, który będzie tańszy, ryżu, który przyjedzie do nich, a nie będą musieli nieść to na własnych plecach. I nie można tego odmówić ludziom, którzy żyją w trudnych sytuacjach, chcieliby mieć lepsze życie, a przede wszystkim chcieliby mieć dostęp np. do opieki zdrowotnej. Bo znam historię mojego innego kolegi, którego siostra zmarła w wieku 42 lat. Ponieważ za późno trafiła do lekarza, miała zapalenie płuc. No to takie historie tam są na porządku dziennym. A jeśli jest ta droga, to też umożliwia szybszy dojazd do punktu medycznego, a potem do jakiegoś szpitala, więc nie można tego ludziom absolutnie odmówić. Inna sprawa, że rzeczywiście to się dzieje w taki niekontrolowany sposób. Nie ma pomysłu na to. Też ludzie nie zastanawiają się, jak wprowadzić te udogodnienia, żeby jednak zachować naturę, żeby zachować piękno, bo to dla nich nie jest.

Magda Jończyk [00:37:33] To chyba nigdzie na świecie się nie udało. Turystyka, jak wchodzi i pojawia się ten boom, to wiele krajów, które zaliczyło takie swoje momenty chwały. To po prostu jest też sezonowość. Trzeba bardzo szybko reagować. Klienci przyjeżdżają na bardzo krótki okres czasu, więc trzeba ich szybko wydoić i jednocześnie zapełnić ich potrzeby. Więc to się nie udaje. Z reguły jak pojawiają się regulacje już państwowe, to na zasadzie kryzysu, że coś jest, rozwalamy albo czegoś jest za dużo itd itd. Zmiany te widać już w rejonie Everestu, bo tam tych ludzi z bardzo dużo i ludzie o tym piszą i się robi głośno, że np. mówi się o śmieciach. Nie uważam, żeby tam na szlakach były śmieci, bo tego absolutnie nie ma, ale ludzi jest sporo i lokalni właściciele tych zauważyli, że coraz częściej docenia się ten walor estetyczny, więc oni też dbają, żeby te lochy wyglądały tradycyjnie, żeby je trochę odmalować, Że jest taka jedna piękna Lodge w GOK na 4800, która jest pomalowana w bardzo ładny sposób w stylu tybetańskim Szczepański i ona naprawdę fajnie wygląda i że zaczynają o to dbać, żeby ta kultura była widoczna, ale potrzeba na to czasu. No nie, bo najpierw tak jak mówisz chcą pieniądze, więc budują tych pokoi mnóstwo. Nieważne, że to są takie przybudówki, że oczy bolą, a w ogóle podłoga skrzypi i zaraz wszystko runie. Ale potem zauważają, że to nie jest, że, że to nie wystarczy. Tak jak dzisiaj przeczytałem, że np. na Evereście wprowadzono, bo się zaczyna sezon, już państwo doktorzy działają, na początku kwietnia zaczną przyjeżdżać wspinacza, że teraz trzeba mieć biodegradowalne worki i zabierać swoje nieczystości z góry, zorganizować to w jakikolwiek sposób przez agencję czy samemu. Ale to jest teraz obowiązek nałożony. I uważam, że to jest rzecz, którą każdy może zrobić, bo przy tej skali ok. Jak na początku wchodziło tam nie 30 osób, no to natura sobie z tym dawała radę. Nie, ale już teraz nie. Więc wprowadzili to i skoro to jest nagonka i aktorka i od dawna, no to czemu nie na wreście? I uważam, że tak powinno być, że wszystko jest dla ludzi. No ale jak jedziesz to zabierz to wszystko ze sobą. Nie zadbaj o to, żeby ta wędrówka nie jadę na wycieczkę szkolną i rzucam papierki po cukierkach, gdzie mi się podoba, gdyż tam śmieciarka nie wjedzie. Po prostu nie jest tak. Jak masz inne usługi żywności czy książek, po prostu to zgarniamy na polanę. Ja tak, Chociaż powiem Wam, że najlepszym biznesem teraz dla ludzi stamtąd to jest wynoszenie z bazy fekaliów tych beczek, bo tam akurat są beczki, to z największa największy biznes dla ludzi pracujących tam tragarzy i porterów, bo dostaje się bardzo fajną kasę. Trudno więc się wam to żądanie ustawić na nie.

Jakub Górnicki [00:40:38] W sensie ze strony turystów itd. Jeszcze się tego pozbyć?

Magda Jończyk [00:40:42] Więc tak, tak, a agencji mają obowiązek zabierania tego, więc płacą za to sporo. No tak, że wszystko się zmienia i jest odpowiedź na tą masę ludzi, ale to wszystko przychodzi z czasem i to nie jest takie od razu. Nikt nie pomyśli, nie zaprojektuje tego zawczasu, tylko tak jak mówisz jak się pojawia jakiś kryzys to dopiero jest reakcja. Wydaje mi się, że szczególnie w tych krajach rozwijających się i głównie tam reakcje jakieś takie planowanie pojawia się w momencie wypadku czy tragedii. Nagle okazuje się, że trzeba coś zabezpieczyć.

Jakub Górnicki [00:41:23] A powiedz, czy Ty i Twoje grupy korzystacie z pomocy tragarzy, porterów czy.

Magda Jończyk [00:41:30] Tak, my korzystamy dlatego, że wiecie. Też uważam, że ta wędrówka powinna być jak najprzyjemniejsza. To znaczy ja mam taką filozofię, że chcę, żeby każdy czuł się w górach tak, jak ja się czuję, a ja się czuję świetnie w wysokich górach. Ogólnie jak chodziłam sama przez lata, to chodziłam z własnym plecakiem na ale tam plecak ważył 10 kilo, nie więcej, 11, może w niższych partiach. Potem to na siebie zakładałam. Tylko dla mnie nie jest problemem, że chodzę przez cały czas w jednym merynosa, No nie? Rozumiem, że są tacy, którzy mają większe, większe potrzeby, szczególnie jak ktoś ma małe doświadczenie, no to chce się zabezpieczyć na wszelki wypadek i tych rzeczy bierze zazwyczaj za dużo. Więc my korzystamy z pomocy porterów, ale dla mnie to też jest dawanie po prostu pracy. No nie, bo rozmawiam z chłopakami. Ja mam dobry kontakt z chłopakami, z którymi pracuję i zazwyczaj są to ci sami ludzie co sezon, co drugi sezon mam taką grupę, z którą się kontaktuję i pomaga mi w tym mój przyjaciel Nagel. I rozmawiam też na ten temat i on mówi słuchaj, chłopacy chcą pracę i oni się pytają, kiedy ja idę na trekking i czy mogą się z nami zabrać. Ja akurat płacę dosyć dobrze i daję fajne napiwki, więc chłopacy są zadowoleni. Poza tym mamy z nimi kontakt. Zazwyczaj biorę grupę chociaż raz podczas całego wyjścia i odwiedzam chłopaków w tych miejscach, w których oni nocują, bo nocują w innych miejscach. Nocują w takich Porter house, czyli domach dedykowanych. Reporterom. I chce, żeby ludzie zobaczyli, w jakich warunkach chłopcy, którzy niosą te ciężkie bagaże, żyją i mieszkają. Jak to wygląda. Ale też zbijamy z nimi herbatę. Nie tylko przyglądamy się im, tylko po prostu ich odwiedzamy i spędzamy czas. I uważam, że jest to taka kontrybucję do społeczności lokalnej, że oni dostają robotę, a nie noszą jakoś super, super dużo. Zresztą co są młodzi chłopaku?

Anna Górnicka [00:43:33] Twoje aparaty?

Anna Górnicka [00:43:35] Nie aparaty. Dla dorosłych. Zresztą mam tylko jeden aparat. To jest tak dużo? Nie, nie.

Anna Górnicka [00:43:42] Ale chłopacy wiecie jak. Oni mają fajną atmosferę. Oni się lubią. To na przykład w zeszłym sezonie, jak byliśmy na trekkingu dookoła Annapurny, oni się ścigali z tymi bagażami. Trzech chłopaków zrobiło zawody, który szybciej dojdzie do jakiegoś tam punktu, np. do przystanku na lunch. Oni się tam tak grzali, że jeden się przeziębił. No nie? To są tacy chłopcy. Oni mają 20 26 lat, chcą nosić jak najwięcej i się ścigają. Uważam, że dla nich to nie jest jakaś taka. Straszna praca. Mają po prostu zarobek. Niestety z taką pracą jest jedna, jedna nieprzyjemna. Może dla nich kwestia to jest to, że to jest praca sezonowa. Oni zarabiają za, powiedzmy taki dwutygodniowy trekking, dużo więcej niż ekspedientka sprzedawca w sklepie w Katmandu, bo sprzedawca zarabia 150 dolarów. Chłopcy zarabiają co najmniej dwa, trzy razy więcej. No ale oni pracują tylko wiosną i jesienią. A dla nich ta regularność pracy jest bardzo ważna. To jest to, o czym ja rozmawiam regularność i pewność, że ta praca będzie. Więc to jest tam. A praca w ogóle w Nepalu to jest temat rzeka, bo nie ma miejsc pracy, nie ma zakładów, żadnych produkcyjnych. Ludzie niewykształceni nie mają gdzie się zatrudnić. No i ta emigracja jest olbrzymia, olbrzymia. Na przykład do samego na sam Cypr leci dziennie 50 60 dziewcząt dziennie. I to jest jeszcze biorąc pod uwagę, że jest mnóstwo mężczyzn, którzy lecą do Malezji, lecą to do Dubaju, do Rumunii. Teraz się otworzą rynek do Chorwacji są bardzo różne historie od emigracji, emigracji do Polski, więc jeszcze pojawiają się niestety i w armii rosyjskiej Gdzieś byli zachwyceni.

Anna Górnicka [00:45:42] Tak też o tym się mówiło, tak też o tym się mówiło już nawet rok temu. Teraz ten temat powraca. Oni zupełnie nie mają wiedzy są często oszukiwani, nie wiadomo, gdzie oni się znajdą. Niewątpliwie też są. No te statystyki też. Do Polski trochę osób się mimo wszystko udaje. One nie są jakieś takie wysokie, ale są wyższe niż jeszcze to było parę lat temu.

Magda Jończyk [00:46:03] Do Polski się otworzył rynek w 2016 roku po trzęsieniu ziemi i było. Ja spotkałam. Byłam zdziwiona, że spotkałam 9 Nepalczyków lecących ze mną z Nepalu do Warszawy. Z jednym jestem do dziś dnia w kontakcie. I to było dla mnie takie zaskoczenie, że do Polski też jest tutaj spora grupa Nepalczyków w Polsce. Oni zazwyczaj lubią wyjeżdżać potem do Hiszpanii, do Portugalii, nawet gdyby mieli pracować nielegalnie, ponieważ dla nich ważne jest środowisko i tam jest wielu Nepalczyków, oni żyją razem. Poza tym Polska nie jest takim przyjaznym krajem i nie chodzi tutaj o kwestie kulturowe, ale jeśli chodzi o dokumentację, papiery, papierologię legalizacji pobytu pozwolenia.

Magda Jończyk [00:46:56] To jest strasznie uciążliwe. I mój kolega, który mieszkał tutaj, słuchajcie 8 lat, pracował, studiował, studiował i to też mówił, że właśnie się zapisałam do jakiejś szkoły biznesowej. Okazało się, że to jest jakaś mała chatka, mały budynek, ale został tutaj. Potem pracował legalnie i już miał kartę stałego pobytu. Ubiegał się o kolejne dokumenty, ale po prostu się zdenerwował, że to tyle trwa i wyjechał do Portugalii. I pracuje tam nielegalnie i nawet nie zarabia więcej niż tutaj. Ale mówię, że po prostu miał dosyć tej całej papierologii, udowadniania wszystkiego i tego obowiązku nauki języka polskiego. Także wyjechał. Ale jest dosyć duża grupa Nepalczyków W Polsce też.

Jakub Górnicki [00:47:43] Nie chciałabyś mieszkać w Nepalu? Pół roku spędzasz.

Magda Jończyk [00:47:49] Bardzo bym chciała. Tak sobie myślę. Nie musiałabym wtedy latać. Nie tak dużo.

Jakub Górnicki [00:47:52] Dokładnie. Zobacz CO2. Mniejsze produkcje ekologiczne też na miejscu grupy tylko się zmieniają.

Magda Jończyk [00:48:00] Tak, i mogłabym też mieć swoją bazę. I pogoda taka wczoraj jestem ja Tak dobrze czuję. Aż tak wielu przyjaciół i znajomych tam nie mam. Głównie chodzę po górach i Katmandu jest taką moją bazą, ale miasto nie jest absolutnie moim miejscem na ziemi i bardzo bym chciała zostać. Marzy mi się, żeby zostać taki ciągły czas bez przerwy, chociażby przez rok przeżyć tam lato w górach, bo góry latem wyglądają zupełnie inaczej. One są zielone i są pełne kwiecia. I to jest coś, czego jeszcze nie doświadczyłam w Nepalu, co widziałam w Pakistanie, ale w Nepalu nie. Natomiast Nepal ma jedną jedną zasadę, że na wizie turystycznej, a na niej ciągle wyjeżdżam możesz być 150 dni w roku kalendarzowym i to jest równo 5 miesięcy. W związku z czym albo musiałabym się zapisać na studia, które są drogie, bo chodzi o to, żeby dostać wizę, albo wyjść za mąż, co nie jest takie trudne. Wiesz, że to nie takie trudne, ale może się wiązać z pewnym ryzykiem.

Anna Górnicka [00:49:10] Konsekwencje życiowe?

Magda Jończyk [00:49:13] Więc tak, już coraz bardziej jestem bliska tej myśli, żeby zostać tam trochę dłużej. Tym bardziej, że ogólnie, czyli znacznie więcej zachodu. Co prawda jedna z opcji jeszcze zdecydowałam, ale jakby co zapraszam. Ale nie obiecuję hucznej imprezy.

Jakub Górnicki [00:49:33] Obojętnie czy my, czy wejdziemy tam dokładnie, więc tak wysoko położenie. Jak najbardziej wytrwali dotrą.

Anna Górnicka [00:49:44] No właśnie, zrobimy taki marsz. Będziemy nieść orszak weselny.

Anna Górnicka [00:49:50] Tak, byłoby zabawnie, byłoby zabawnie.

Magda Jończyk [00:49:53] Na razie jeszcze nie biorę tego pod uwagę, ale chciałabym tam zostać troszeczkę, bo mam mnóstwo pomysłów i rzeczywiście dla mnie to jest łatwe. Byłoby łatwe, ale planuję powrót do Argentyny na styczeń luty, więc i tak ten Nepal.

Jakub Górnicki [00:50:09] Gdzie będziesz? W Argentynie? Tam znowu przy.

Magda Jończyk [00:50:12] Jest taki pomysł, żeby wrócić na górę. Jest taki pomysł, żeby pójść już tam według mojego planu.

Jakub Górnicki [00:50:19] Był styczeń, luty, tam jest najcieplej.

Magda Jończyk [00:50:21] Lato znika stycznie. Tak w ogóle słychać najlepszy taki pomysł. Ja wróciłam w lutym do Polski, wyjechałam na początku stycznia. I wiecie jaki ten dzień tutaj był Długi w porównaniu do grudnia to wow, To jest najlepszy pomysł, żeby wyjechać na styczeń. Luty też cali z Argentyny, w lutym czy pod koniec stycznia. I pamiętam ten taki Ktoś ci Witek przez głowę w stronę, bo stamtąd tutaj, kiedy wracasz? Wiesz, w styczniu, pod koniec stycznia, bo mieliśmy depresję przez dwa miesiące, ale o piątej już było jasno. Nie, jeszcze jeszcze jasno Jest o piątej. Łał, super, Nie, nie, To jest chyba idealny moment. Tak samo jak od lat nie spędziłam chyba 10 listopada w Polsce. Uważam to za najgorszy.

Jakub Górnicki [00:51:09] Ja też tak uważam powiedziała. Ale tak na zakończenie pytała o Twoje, bo dla tych którzy nie wiedzą, Magda też wystąpiła w momencie, kiedy nagrywamy wczoraj w klubie Raiders, opowiadając swoje różne nepalskich historii, Ania ma teraz szereg pytań. Miałam szereg pytań. Tak, teraz plus 45 minut. Nie wiem, ale chciałam cię zapytać, bo rzeczywiście wystąpiła już w klubie, zainaugurowała cykl dookoła, który będzie teraz cyklicznie raz w miesiącu spotkanie podróżnicze autora 1. Spróbuję będzie się odbywać, ale chciałam Ciebie zapytać znajomych. Staraliśmy się, żeby było multimedialne, żeby wszystkie ekrany opowiadały wraz z Tobą historie, którą masz do przekazania. Jak Ty się czujesz? W środku eksperymentu? Czy Ty czułaś, że to mało?

Magda Jończyk [00:51:56] Sporo też prezentujesz nam. Przyjechałaś do nas z Kolosów? Nie, ja bodaj.

Jakub Górnicki [00:51:59] Z Kolosów przyjechała. Tak, i jestem taka, że zawsze przygotowuję coś innego. Więc tak o losach była inna prezentacja i robię sobie mnóstwo roboty. Wiecie co? Ja to lubię, lubię, lubię opowiadać. I tak się zastanawiam, po co ja to robię? Po to właśnie, żeby pokazać. No nie, żeby pokazać tę drugą stronę. I jak Kuba powiedziałyśmy, że będzie 16 ekranów, zróbmy coś z.

Magda Jończyk [00:52:26] Tego, połowa planowanych jeszcze takie małe.

Anna Górnicka [00:52:29] Ekstra, No to w ogóle. To znaczy wiesz, dla mnie to było wyzwanie, ja lubię wyzwania. Nie, to będzie fajne. I szczerze mówiąc, jak zaczęłam układać te zdjęcia pod ekrany, to ja sobie pomyślałam, że tutaj można byłoby kilka tematów tak wchodzić, nie? I to jest takie dla mnie pełniejsze, bo szczerze mówiąc, jak jedziesz z takim zwykłym już teraz mogę powiedzieć, że zwykłem slajdy wiejskie. Ale przecież tak było zawsze.

Magda Jończyk [00:52:54] No nie? Że pokazujesz po kolei te obrazy, które dopełniają Twoją historię, czyli przełączasz się między zajawką tematu, a potem wchodzisz w jakieś. Zbliżenie i rozwinięcie i pokazujesz wątek tutaj ludzki przy tym wszystkim. No to było to tak linearnie, więc nie można było wrócić do tego, co było poprzednio. Jak sobie układałam te zdjęcia, to nagle się robi pełna historia. Nie na tych ekranach. Nagle możesz zerknąć jeszcze raz. I tak samo jak wczoraj próbowałam opowiada się. Dla mnie było absolutnie takie naturalne, że widzę i przywołałam jeszcze raz. A spójrzcie na tamto zdjęcie, ono pokazuje to. I tutaj jest historia powiązana z tym zdjęciem po lewej stronie. I nagle ludzie zaczynali ruszać głowami. To chyba najważniejsze. I mam nadzieję, że też w środku się coś działo. No nie? W tych głowach zaczęło się coś ruszać. I powiem Wam, że to było bardzo, bardzo fajne i. I mówię na tym etapie układania tych fotografii nagle sobie myślę dobra, to jest dużo roboty, bo to przygotowujesz tak naprawdę kilka wystaw.

Jakub Górnicki [00:54:03] Tak, potwierdzam, to jest dużo pracy.

Magda Jończyk [00:54:06] Bo to jest tak, jak przygotowujesz jedną wystawę, to myślisz, jak ułożyć te zdjęcia, co z nimi zrobić, co tam pasuje, co nie. Tu ci czegoś brakuje. Więc ja znowuż otwieram Lightroom i przypominam sobie, że jakieś zdjęcie było. Tego nie widać potem już na prezentacji, ale chcę, żeby to jakoś grało. I ile tego, że tej pracy tego nie widać. Ale, ale potem nagle opowiadasz historię, jesteś w tym mnie i fajny odbiór ludzi mówi, że to było super, że patrzysz na ten główny ekran, ale nagle coś się dzieje obok mnie. Nagle Ty jesteś w tej historii i i oni są. Ci ludzie, o których mówię. Oni są obok, stoją obok mnie. Nagle masz ich bliżej. I to było bardzo, bardzo fajne.

Anna Górnicka [00:54:50] Bardzo cieszymy się.

Jakub Górnicki [00:54:52] Bardzo się cieszymy. Ale dokładnie tak jak mówisz, to były nasze założenia i do tego chcieliśmy. Też się tego uczymy, żeby było jasne. Dlatego też odpytuje z ciekawości.

Magda Jończyk [00:54:59] Dla mnie to też, bo nowej teraz widzę już wiedząc jak to działa i widząc w ogóle jak te ekrany są i jak mają rozmiary, to też inaczej można byłoby tym zagrać na nie na mniejszych ekranach ekranach. Jakieś większe zbliżenie, żeby to miało też inną moc.

Jakub Górnicki [00:55:13] Więc tak, tak, my się sami uczymy. Myślę, że gdzieś za pół roku będziemy mieli większe doświadczenie, Wtedy też odbiorcy się uczą. My też obserwujemy w szkołach, jak siedzą, czy się ruszą. Trudne jest to nie, Spójrzcie za siebie, No to wtedy ojej, coś z tyłu jest nie.

Anna Górnicka [00:55:31] Tak. Zbudujemy świadomość tych spotkań, to myślę też będzie prościej. Czy człowiek już przechodzi, trochę będzie słyszał. Wiesz, to tak trochę inaczej może jest. Chyba trzeba trochę tam pobiegać, co najmniej te 1000 kroków zrobić wszędzie.

Magda Jończyk [00:55:46] No mam nadzieję, że następnym razem się tak chętni wszyscy ruszą. No ale super, Uważam, że bardzo fajne.

Jakub Górnicki [00:55:53] Bardzo Ci dziękujemy. Zapraszamy wszystkich Po pierwsze do śledzenia Magdy, Magdy Jończyk. Bądź naszą Gościnną.

Magda Jończyk [00:56:00] Zapraszam! Dziękuję Wam też.

Jakub Górnicki [00:56:03] My również zapraszamy do śledzenia tego, co dzieje się i w tym podcaście i w klubie Outriders także dziękujemy bardzo i w ogóle dajcie znać. Pewnie będzie pytanie czy słychać różnicę. Jednak jak nagrywamy siedząc z gościem w studiu czy czy nie. Ja czułem zupełnie inny flow. Przyznam szczerze łatwiej się przerywa komuś, kto wie jak się robi to online. To jest takie brutalne w sensie to jest od razu po tym jak można. Patrzymy sobie w oczy. Jest jednak inna chemia. To jest chyba nie do przewidzenia, ale może słuchacze i słuchaczki wypowiedzą się inaczej.

Magda Jończyk [00:56:41] Dajcie znać czy było słychać, że tutaj się kręcę i skaczę na tym krześle.

Jakub Górnicki [00:56:47] Dziękujemy.

Anna Górnicka [00:56:47] Dzięki.

Magda Jończyk [00:56:48] Cześć!

Jakub Górnicki [00:56:52] A już na sam koniec bardzo chcielibyśmy z Anią i całym zespołem podziękować wszystkim, dzięki którym powstaje ta audycja, czyli naszym patronką i patronom. Zachęcamy wszystkich do wspierania nas dobrowolnych wpłatami w serwisie Patronite. Tam samemu zadecydujesz o kwocie wsparcia. A my polecamy się i dziękujemy za Wasze oceny na Spotify, Apple czy innych platformach, na których słuchacie. I do usłyszenia za tydzień.

Transkrypcja