PL | EN

Kijów czeka na kibiców

Jak dostać się do Kijowa i jak nie wydać majątku na nocleg w stolicy Ukrainy? To pytania nurtujące wielu kibiców Liverpoolu i Realu Madryt, które 26 maja zagrają w finale Ligi Mistrzów UEFA w Kijowie. Tydzień przed piłkarskim świętem w brytyjskiej i hiszpańskiej prasie pojawiły się nawet informacje o tym, że niektórzy fani zrezygnowali z wyjazdu. Niemniej jednak zdaniem licznych Ukraińców ci, którzy przyjadą, nie rozczarują się. Zresztą sami kijowianie oferują im pomoc. Stolica Ukrainy znów ma szansę pokazać się z jak najlepszej strony, tak jak to było podczas Euro 2012.

Nie wiadomo, ilu dokładnie kibiców przyjedzie na finał Ligi Mistrzów. Władze Kijowa szacują, że może to być nawet do 100 tys. osób. Chodzi nie tylko o kibiców z biletami, ale też o takich, którzy przyjadą bez wejściówek, żeby bawić się w strefach kibica i pubach, jak również o personel UEFA i dziennikarzy. Dopiero 26 maja okaże się, na ile wysokie ceny mieszkań i problemy z dotarciem do Kijowa wpłyną na ostateczną liczbę tych, którzy zdecydowali się przybyć na mecz.

Kijowianie na odsiecz kibicom

W ostatnich tygodniach przed spotkaniem europejskich gwiazd futbolu w ukraińskich mediach zaczęły się pojawiać niepokojące informacje o szalonym wzroście cen miejsc noclegowych w Kijowie podczas finału. Wzrost cen w trakcie tego typu imprez jest rzeczą naturalną, jednak w stolicy Ukrainy odnotowano rekord – miejsca podrożały nawet 30–45-krotnie. W praktyce oznacza to, że ceny za noc w hotelach wzrosły do ponad 3 tys. euro, a w apartamentach nawet do ponad 6 tys. euro.
Przedstawiciele władzy początkowo twierdzili, że wzrost cen to normalne zjawisko, ostatecznie jednak zapowiedzieli kontrole. Na reakcję decydentów nie czekali natomiast oburzeni mieszkańcy Kijowa, którzy uznali, że chciwość właścicieli hoteli i apartamentów niszczy wizerunek stolicy Ukrainy. Odpowiedzią było powołanie w sieciach społecznościowych grup osób, które zdecydowały się przyjąć kibiców za darmo albo za symboliczne opłaty. Informacja o tym pojawiła się na stronach najpierw związanych z Liverpoolem, a później z Realem Madryt. Trzy dni przed finałem w stworzonej na początku maja grupie Kyiv FREE couch było zarejestrowanych ponad 8400 członków.

– Zdecydowałem się przyłączyć m.in. dlatego, że tutaj chodzi o zdrowy rozsądek, o to, że wszyscy turyści, zwłaszcza przyjeżdżający na taką imprezę kibice, wystawiają później opinię danemu krajowi. A jeśli mamy do czynienia z taką totalną spekulacją jak teraz w Kijowie, kiedy ceny hoteli są porównywalne do tych w Dubaju, to jednak coś jest nie tak. I ludzi, którzy myślą podobnie, jest całkiem sporo. Na Facebooku mamy co najmniej dwie grupy, w których mieszkańcy proponują, że przyjmą kibiców u siebie: dadzą im nocleg, odbiorą z lotniska, odwiozą z powrotem. Przyjadą bardzo różni ludzie, często dalecy od stereotypu hałaśliwego kibica. Do mnie przyjeżdża dwóch Norwegów. Jeden z nich pracuje w ratuszu w Oslo. My akurat mamy takie warunki, że możemy przyjąć dwie osoby. Oczekujemy naszych Norwegów już w piątek – opowiada Marek Sierant, polski dziennikarz, który kilka lat temu przeprowadził się z Warszawy do Kijowa.

W grupie osób oferujących w swoich domach darmowe noclegi dla kibiców są znane osobistości, często politycy, podobno jednym z nich jest minister polityki informacyjnej. Zresztą po pierwszych informacjach o problemach z cenami w hotelach prezydent Petro Poroszenko zadeklarował, że również przyjmie u siebie fanów. Nie wiadomo jednak, kto to będzie.

Marek wspomina, jak podczas Euro 2012 mieszkańcy pomagali szwedzkim kibicom nocującym w miasteczku namiotowym na jednej z wysp w Kijowie. Okazało się, ze kemping był nie najlepiej przygotowany, przez co Szwedzi borykali się z różnymi problemami, co jednak w żaden sposób nie wpłynęło na ich radosne nastawienie.
Ukraińska dziennikarka Kristina Berdinskich także wspomina pozytywnych szwedzkich kibiców i mieszkańców Kijowa, którzy pomagali im uporać się z problemami: – Na Euro 2012 też były podobne inicjatywy jak teraz, goszczenie kibiców w swoim domu.

– To superidea, bardzo mi się podoba, bo ludzi integrują nie uściski polityków czy traktaty, które – wiadomo – są ważne, ale takie oddolne działania, one są bardziej skuteczne. Dzięki życzliwości mieszkańców Kijowa podczas Euro 2012 Ukraińcy do dzisiaj cieszą się dobrą opinią w Szwecji. Kibice wracają do swoich krajów, do rodzin, do miejsc pracy i opowiadają, jak było – podkreśla Marek i dodaje, śmiejąc się: – Prawdopodobnie przyjedzie jeszcze jedna osoba, Irlandczyk, znajomy jednego z polskich komentatorów sportowych. Będzie trochę ciasno, ale za to wesoło.

Jak dostać się do Kijowa i na mecz

Większość kibiców przyleci samolotami, pewna liczba wybierze autobus. Pojawiły się informacje, że część dotrze tanimi liniami do Polski i dalej wyruszy do Kijowa autobusami.

Przelot do Kijowa to niestety drugi po noclegach problem, który mógł zmusić niektórych kibiców do rezygnacji z wyjazdu na mecz. Jeśli ktoś nie kupił z wyprzedzeniem biletów lotniczych na regularne rejsy albo czartery, to nie tylko ceny mogły się okazać zaporowe, ale również czas przelotu.

Bilety na rejs w dwie strony na trasie Madryt – Kijów kosztują w normalnym okresie od mniej więcej 180 euro. Żeby dotrzeć tam 26 maja, za przelot z przesiadkami trwający ponad 11 godzin wykupiony kilka dni przed finałem trzeba zapłacić tysiąc euro. Podobnie wygląda sytuacja z połączeniami z Wielką Brytanią.

Na tym problemy, jeśli chodzi o transport, powinny się skończyć. Większość kibiców przyleci na lotnisko w Boryspolu pod Kijowem. W dzień finału oczekuje się przybycia dodatkowych 100 czarterów. Sympatycy Realu będą odprawiani w terminalu B, który na co dzień nie jest użytkowany, a Liverpoolu – w terminalu międzynarodowym D. Do centrum miasta dowiozą ich dwie linie autobusowe, które będą obsługiwane przez 150 autobusów.

Kibice Liverpoolu zostaną dowiezieni do specjalnego tzw. miejsca spotkania w parku Szewczenki w centrum Kijowa, a kibice Realu do takiego samego punktu koło Pałacu Ukraina. W każdym z tych miejsc będą na nich czekać strefy z jedzeniem i napojami, schowki na rzeczy oraz toalety, będą im też pomagać wolontariusze.
Półtorakilometrowa strefa wokół Stadionu Olimpijskiego, na którym odbędzie się mecz, zostanie zamknięta dla ruchu drogowego od piątku wieczorem do niedzieli rano. Już 12 maja ograniczono ruch na głównej ulicy w centrum Kijowa – Chreszczatyku.

24 maja w finale kobiecej Ligi Mistrzów zagrają VfL Wolfsburg i Olympique Lyon. Tego samego dnia na Chreszczatyku zaczyna się Festiwal Mistrzów sponsorowany przez partnerów UEFA. Kilka dni przed startem festiwalu doszło do skandalu. Ukraińców oburzyła obecność na plakatach reklamowych w centrum miasta logo rosyjskiego koncernu Gazprom. Mieszkańcy podkreślali, że to niedopuszczalne w sytuacji, kiedy na wschodzie kraju trwa wojna, a władza mówi o rosyjskiej agresji. Ostatecznie UEFA zgodziła się na usunięcie logo rosyjskiej firmy.

Na Festiwalu Mistrzów będzie działała scena muzyczna. Wystąpią na niej holenderski DJ Robbert van de Corput znany jako Hardwell, a także ukraińskie zespoły: Onuka, TNMK i DachaBracha.

25 maja głównym wydarzeniem festiwalu będzie Turniej Mistrzów, w którym zagrają cztery zespoły: Legendy Liverpoolu, Legendy Realu, Legendy Ligi Mistrzów oraz Przyjaciele Szewczenki. Wśród występujących legendarnych piłkarzy ma być Jerzy Dudek.

Podczas samego meczu strefa Festiwalu Mistrzów będzie zamknięta. Jednak pierwszy raz w historii Ligi Mistrzów, jak podkreśla mer Kijowa Witalij Kłyczko, UEFA zgodziła się na publiczny pokaz transmisji spotkania – 15 tys. chętnych będzie mogło obejrzeć mecz na dużym ekranie na placu Kontraktowym na kijowskim Padole.

Kijów ma doświadczenie

Przed Euro 2012 na Ukrainie powstała infrastruktura dla dużych wydarzeń sportowych. Zbudowano wtedy w Kijowie nowy Stadion Olimpijski. Inspekcja UEFA pokazała jednak, że po sześciu latach potrzebny jest remont, na który wydano 100 mln hrywien. Ale chodzi nie tylko o infrastrukturę. Euro 2012 to przede wszystkim doświadczenie organizacyjne.

– Najważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa. Wciąż toczy się wojna i jeśli Ukraina trafia na szpalty zachodnich mediów, jest to zazwyczaj związane z jakimiś tragediami. Ten finał to niewielka szansa, by pokazać, że na Ukrainie toczy się normalne życie, że w stolicy może być spokojnie. To szansa, by przypomnieć jeszcze raz o Ukrainie w pozytywnym kontekście. Tym bardziej że przyjedzie wielu zachodnich dziennikarzy – podkreśla Kristina Berdinskich.

Służby odpowiadające za bezpieczeństwo trenowały w ostatnich tygodniach w centrum Kijowa reakcje na różne nadzwyczajne sytuacje. Zresztą, jak wskazuje Kristina, pomoże nie tylko doświadczenie związane z Euro 2012: – Oprócz Euro 2012 w ubiegłym roku odbyła się u nas Eurowizja i wydaje mi się, że Ukraina nauczyła się organizować tego typu imprezy na normalnym poziomie.

Berdinskich liczy przede wszystkim na to, że nie zważając na sporą dawkę negatywnych informacji w ostatnich czasach, nawet sceptycznie nastawieni zachodni kibice pozytywnie się rozczarują. – Na podstawie swojego doświadczenia prognozuję, że tym, którzy przyjadą, na miejscu wszystko się spodoba.
Jej doświadczenie jest oparte zarówno na Euro 2012, jak i na Eurowizji 2017. I jak podkreśla, chodzi nie tylko o samych kibiców, którzy zabiorą ze sobą do domu dobre wspomnienia o Kijowie, ale również o mieszkańców Kijowa, w których – jak ma nadzieję – chociaż na krótko wstąpi pozytywna energia gości.

 

Na zdjęciu: Plac Besarabski w centrum Kijowa 
Więcej informacji: ArtykułyEuropaUkraina