Europa chce się pożegnać z najbrudniejszym paliwem kopalnym – węglem. To, co do niedawna było uważane za tanią energię, wiązało się z wysokimi kosztami dla planety i ludzkiego zdrowia. Według Komisji Europejskiej w 2020 r. produkcja węgla kamiennego w UE była o 80% mniejsza niż w 1990 r.
Inwazja Rosji na Ukrainę, wcześniejszy niedobór gazu ziemnego i wzrost zużycia energii elektrycznej po zniesieniu ograniczeń pandemicznych zwiększyły jednak zapotrzebowanie na ten surowiec. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej już w 2021 r. świat wytworzył z węgla więcej energii elektrycznej niż kiedykolwiek wcześniej (wzrost o 9% w porównaniu z 2020 r.). Miało to miejsce jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie na pełną skalę.
Podróżowaliśmy po regionach znanych z wydobycia węgla w pięciu krajach europejskich i staraliśmy się czerpać z ich doświadczeń związanych z wycofywaniem się z tego przemysłu wydobywczego. Byliśmy w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Hiszpanii, Polsce i Ukrainie.
W niektórych regionach, gdzie kopalnie węgla były dominującym pracodawcą, zawód górnika stanowił sposób na życie, jaki dzieci dziedziczyły po rodzicach. Pierwsze pytania, jakie padały w regionach zależnych od węgla, brzmiały np.: W jaki sposób zastąpić miejsca pracy związane z wydobyciem węgla? Jaka będzie alternatywa dla wytwarzania energii i działalności gospodarczej opartej na węglu? Spotkaliśmy się z górnikami i ich rodzinami, z samorządowcami oraz przedstawicielami związków zawodowych, aby omówić szanse i wyzwania związane z europejskim pożegnaniem z węglem.
Zjedź pod ziemię i poznaj możliwości i wyzwania w regionach górniczych w pięciu krajach Europy: w Polsce, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Niemczech i Ukrainie.
Węgiel odegrał kluczową rolę w działalności przemysłowej Wielkiej Brytanii w XIX i XX w., napędzając rozwój fabryk, linii kolejowych i służąc jako źródło ogrzewania dla domów.
W latach 20. w brytyjskim przemyśle węglowym zatrudniony był co 20. pracownik, czyli około miliona osób w kraju.
W latach 60. w 483 zakładach górniczych pracowało pół miliona górników. W latach 80., kiedy strajki górników przeciwko zamknięciu kopalni były największe, liczba pracowników w kopalniach została zredukowana do 180 tys. osób.
Ostatnia głębinowa kopalnia węgla w Wielkiej Brytanii, zakład Kellingley, została zamknięta w 2015 r., a wraz z jej zamknięciem zakończyła się długa historia przemysłu wydobywczego węgla.
Znacznemu ograniczeniu zużycia węgla w Wielkiej Brytanii towarzyszy redukcja emisji dwutlenku węgla do najniższych poziomów od XIX w. W 2020 r. emisje CO2 spadły do najniższego poziomu od 1888 r., a zależność Wielkiej Brytanii od energii węglowej zmniejszyła się do zaledwie 2%.
W historii zakończenia wydobycia węgla w Wielkiej Brytanii wyróżnia się dwóch bohaterów. Pierwszy to Narodowy Związek Górników (NUM), który w latach 1984–1985 przeprowadził najdłuższy w dziejach Wielkiej Brytanii strajk. Drugi to premiera Wielkiej Brytanii w latach 1979–1990, czyli Margaret Thatcher.
Rozmawialiśmy z ludźmi, którzy pamiętają tamte czasy.
#Zamknięcie
„Myślę, że Margaret Thatcher nienawidziła Narodowego Związku Górników (NUM)” – mówi Ann Clwyd, polityczka Partii Pracy. Przez 35 lat była posłanką do parlamentu Wielkiej Brytanii.
Była wybrana w trakcie strajku górników w 1984 r. i tym samym została pierwszą kobietą wybraną do okręgu wyborczego Cynon Valley.
Była wybrana w trakcie strajku górników w 1984 r. i tym samym została pierwszą kobietą wybraną do okręgu wyborczego Cynon Valley.
„Trzeba pamiętać, że decyzja o zlikwidowaniu większości przemysłu wydobywczego w Wielkiej Brytanii była decyzją polityczną” – mówi Chris Kitchen, brytyjski związkowiec, który od 2007 r. pełni funkcję sekretarza generalnego Narodowego Związku Górników.
„To była czysta zemsta, odpłata za to, co się wydarzyło w 1972 i 1974 r., kiedy górnicy obalili rząd” – dodaje Chris.
Margaret Thatcher, liderka Partii Konserwatywnej, została premierą Wielkiej Brytanii w 1979 r., kiedy kraj przechodził poważny kryzys w związku z rosnącymi inflacją i bezrobociem.
Pięć lat wcześniej poprzedni konserwatywny rząd premiera Edwarda Heatha został obalony przez różne strajki organizowane przez NUM. Thatcher nie chciała doświadczyć tego samego.
„NUM był najsilniejszym związkiem, a jeśli pokonasz NUM, zdołasz pokonać każdy związek” – mówi Ray Hudson. W 1990 r. został profesorem na Wydziale Geografii Durham University.
#Polityki i dotacje
W 1984 i 1985 r. Narodowy Związek Górników kierował wielkim strajkiem górników w brytyjskim przemyśle węglowym.
Strajkującym przewodził Arthur Scargill, brytyjski związkowiec i przewodniczący NUM.
Tyrone O'Sullivan był sekretarzem walijskiego oddziału Narodowego Związku Górników podczas wielkiego strajku górników w latach 1984–1985. Gdy rząd brytyjski zamknął słynny zakład Tower w Cynon Valley w południowej Walii, najstarszą nieprzerwanie działającą kopalnię podziemną w Wielkiej Brytanii, O'Sullivan kierował jej wykupem przez pracowników.
Pan O'Sullivan i 238 innych górników zapłacili 8 tys. funtów szterlingów z odszkodowań za zwolnienia i początkowo pożyczyli 2 mln funtów. W ten sposób stali się udziałowcami kopalni.
Pikiety trwały przez cały rok 1984, czyniąc z tego strajku najbardziej zaciekły w historii kraju spór między związkami a rządem. Niemniej w marcu 1985 r., po roku działań protestacyjnych, brytyjscy górnicy przegrali bitwę o powstrzymanie procesu zamykania kopalń węgla.
Ostatecznie przemysł węglowy w Wielkiej Brytanii został sprywatyzowany w 1995 r.
Zakład Tower został zamknięta w 2008 r. Działała przez 144 lata, od 1864 r.
#Oferty pracy
Jak zamknięcie kopalń wpłynęło na tradycyjne górnicze miasto?
W czasie strajku państwowy przemysł węglowy w Wielkiej Brytanii zatrudniał 171 tys. górników i tworzył łącznie ponad 220 tys. miejsc pracy, w tym dla innych specjalistów związanych z przemysłem węglowym.
Spotkaliśmy się z Alanem Cummingsem, sekretarzem NUM w Easington w hrabstwie Durham. Jego zdaniem w 1972 i 1974 r. związek walczył „o lepsze zarobki”, ale w 1984 r. walczył „o pracę”.
W 2007 r. raport „Dwadzieścia lat później: czy gospodarka brytyjskich zagłębi węglowych się poprawiła?”, przygotowany przez Centrum Regionalnych Badań Gospodarczych i Społecznych Uniwersytetu Sheffield Hallam, przeanalizował stan brytyjskich regionów górniczych dwie dekady po ich zamknięciu.
Raport wyjaśnia, że 90% tych miejsc pracy zostało zniszczonych w ciągu następnych 10 lat po wielkim strajku.
Wspomina również o licznych inicjatywach, które zostały podjęte, aby złagodzić sytuację górników, jak np. otwarcie w 1984 r. agencji tworzenia miejsc pracy British Coal Enterprise czy programu RECHAR, który został wprowadzony przez Unię Europejską i przyniósł 250 mln funtów szterlingów dodatkowych środków na finansowanie zmian w brytyjskich zagłębiach węglowych. A utworzenie trzech „stref przedsiębiorczości” w takich zagłębiach w Yorkshire, Nottinghamshire i hrabstwie Durham w 1995 r. stworzyły atrakcyjne warunki finansowe dla nowych potencjalnych pracodawców.
Według raportu Sheffield Hallam University w latach 1981–2004 w Wielkiej Brytanii zlikwidowano 222 tys. zajmowanych przez mężczyzn miejsc pracy w przemyśle węglowym, a jednocześnie utworzono dla nich 132 400 stanowisk w innych branżach i usługach na tych samych obszarach.
Oznacza to, że pozostało do zastąpienia ok. 40% wszystkich miejsc pracy utraconych w przemyśle węglowym w latach 1981–2004. Połowa utraconych stanowisk, których nie zastąpiono, znajdowała się w Nottinghamshire i w południowej Walii.
W zachodniej części Kumbrii spotkaliśmy Mike'a Starkeya, konserwatywnego burmistrza Cumberland. Od czasu zamknięcia elektrowni jądrowej Sellafield i po latach bezrobocia na tym obszarze obietnica zapewnienia do 500 dobrze płatnych nowych miejsc pracy przekonała mieszkańców regionu.
Co zaskakujące, Wielka Brytania planuje otworzyć pierwszą od 30 lat kopalnię podziemną, która będzie wydobywać węgiel do produkcji stali. Podczas gdy energetyka węglowa prawie wygasła, wydobycie węgla do produkcji stali istnieje. Huty Port Talbot i Teesside są największymi emitentami dwutlenku węgla w Wielkiej Brytanii (obecnie korzystają one z importowanego węgla). Podejmują jednak pewne kroki w celu zmniejszenia emisji w związku z dążeniem Wielkiej Brytanii do zerowej emisji netto. Jest to więc mało prawdopodobne, że będą potrzebować węgla, który jest planowany do wydobycia.
#Wysoki koszt
Kiedy mówimy o niskim koszcie węgla, nie bierzemy pod uwagę wysokiej ceny, jaką zapłaciła za niego planeta, a także górnicy i ich rodziny.
W 1966 r. katastrofa w walijskim mieście Aberfan została uznana za jedną z największych katastrof górniczych w Wielkiej Brytanii. Na zboczu góry utworzono wysypisko urobku z kopalni. Ulewne deszcze spowodowały, że szlam zsunął się po stoku, zasypując miasto.
Jeff Edwards miał osiem lat i uczył się w Pantglas Junior School, kiedy hałda runęła ze wzgórza i spadła na szkołę oraz domy miasteczka. Martin O'Neill był kolejnym dzieckiem, które przeżyło.
Jeff i Martin przeżyli, ale 116 dzieci, które uczyły się w miejskiej szkole, oraz 28 dorosłych, którzy tam pracowali, zginęło pod odpadami węglowymi.
#Przyszłość
Po II wojnie światowej, w 1959 r., odkrycie gazu na Morzu Północnym było impulsem do przyspieszenia procesu zamykania kopalń w Wielkiej Brytanii.
„Zastanawiam się, czy gdyby Wielka Brytania nie odkryła gazu, podjęlibyśmy tę decyzję o zamknięciu kopalń” – mówi Karoline Kuzemko, profesorka nadzwyczajna międzynarodowej ekonomii politycznej na University of Warwick.
„Rozumiem, że zużycie gazu powoduje niższe emisje, ale to nadal są emisje” – dodaje Kuzemko.
W latach 90. pęd do gazu był wyrokiem śmierci dla brytyjskiego węgla. W 1995 r. liczba miejsc pracy w górnictwie węgla spadła do zaledwie 10 tys.
Jak regiony zależne od przemysłu wydobywczego mogą się odkryć na nowo?
„W Wielkiej Brytanii węgiel został częściowo zastąpiony gazem, chociaż z czasem będzie to wymagało również wychwytywania i składowania dwutlenku węgla” – mówi Nigel Yaxley, niezależny konsultant specjalizujący się w rynkach węgla i regulacji oraz były prezes Euracoal. Yaxley wyjaśnia, że „Wielka Brytania ma doskonałe zasoby odnawialne, np. wiatr na morzu.
Ma nadzieję, że pojawi się nowy program elektrowni jądrowych i być może słonecznych”, uważa też, że „inne rynki, takie jak koksowniczy, są o wiele trudniejsze”.
W 2020 r. po raz pierwszy ilość energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w Wielkiej Brytanii (42%) była większa od energii powstałej z paliw kopalnych, która, łącznie z elektrowniami gazowymi i węglowymi, stanowiła 41% miksu energetycznego. Według raportu organizacji non-profit Ember zielona energia została głównym źródłem energii elektrycznej w kraju.
„Arabia Saudyjska wiatru”
Wielka Brytania wyprodukowała z węgla tylko 2% energii elektrycznej w 2020 r. Prawie jedna czwarta (24%) pochodziła z energii wiatrowej, a kolejne 4% – z energii słonecznej.
Proces wycofywania się Wielkiej Brytaniii z energetyki węglowej jest praktycznie zakończony. W związku z przejściem na gaz w latach 90., w 2020 r. produkowano z niego 40% energii elektrycznej. Teraz odpowiedzią będzie wiatr.
Wielka Brytania stawia na zastąpienie gazu farmami wiatrowymi. Do niedawna urzędujący premier Boris Johnson określił Wielką Brytanię jako „Arabię Saudyjską wiatru”, która do 2035 r. przejdzie w 100% na czystą energię.
Na całym świecie wiatr i energia słoneczna to najszybciej rozwijające się źródła energii elektrycznej. Według raportu Ember w latach 2015–2021 podwoiły one swoją wydajność do 10% energii elektrycznej. W 2020 r. już 50 krajów wytwarzało ponad jedną dziesiątą energii elektrycznej z wiatru i słońca.
Lekcje z Wielkiej Brytanii:
Drastyczne zamknięcie i prywatyzacja kopalń w Wielkiej Brytanii znacząco wpłynęło na zatrudnienie, zwłaszcza mężczyzn, w regionach górniczych, jak wspominali w tych wywiadach niektórzy członkowie związków zawodowych, dziennikarze i górnicy. Dla nich wszystkich problemem jest, jak to zostało przeprowadzone.
Pożegnanie węgla przyczyniło się do spadku emisji w Wielkiej Brytanii. Ogólna emisja dwutlenku węgla spadła w tym kraju w 2020 r. do najniższego poziomu od 1888 r. Co więcej, odejście od węgla położyło kres nieustannemu zanieczyszczeniu powietrza dwutlenkiem siarki, dwutlenkiem azotu i pyłem, które od ponad wieku nękają społeczności spalające węgiel, powodując ogromne problemy zdrowotne.
Wielka Brytania polegała na gazie, aby w latach 90. zastąpić węgiel. Od połowy 2010 r. stała się główną światową potęgą w dziedzinie energii wiatrowej i właśnie w tym kierunku zmierza brytyjska przyszłość. To przejście na czystą energię elektryczną jest poparte brytyjskim prawem dotyczącym zmian klimatu, zobowiązaniem Borisa Johnsona do 100% czystej energii do 2035 r., a co najważniejsze, regularnymi, przewidywalnymi przetargami na rozwój nowych farm wiatrowych. Tylko jeden taki przetarg w lipcu 2022 r. zapewnił wystarczającą ilość energii wiatrowej, aby zaspokoić 14% dostaw energii elektrycznej w Wielkiej Brytanii.
Mieres, HISZPANIA - W pochmurny, ciepły letni dzień, przy wejściu do Pozo San Nicolás, ostatniej działającej w Hiszpanii kopalni węgla, spotykamy Álvaro José Delgado, górnika, który pracuje jako maszynista.
Zgodnie z działaniem przemysłu ostatnia pracująca hiszpańska kopalnia węgla znajduje się w Mieres, niegdyś trzecim co do wielkości mieście Asturii.
Ta kopalnia pojawiała się kilkakrotnie w ogólnokrajowych telewizjach i gazetach z powodu strajków i protestów. Jeden ze strajków, ten z 1962 r. podczas reżimu Franco, trwał dwa miesiące. Był też strajk okupacyjny – w 2012 r. – trwający 18 dni. Kopalnia zasłynęła również z powodu najbardziej śmiertelnego wypadku w hiszpańskiej historii górnictwa. W 1995 r. 14 górników zginęło tam w wyniku wybuchu gazu kopalnianego. A teraz mówi się o niej jako o ostatniej kopalni węgla pracującej w Hiszpanii.
Przemysł węglowy w Hiszpanii podupada od 1990 r., kiedy to według danych agencji EFE zatrudniał 45 tys. pracowników, a w 2018 r. skurczył się do zaledwie 2 tys. pracowników, ponieważ wyznaczono ostateczny termin jego zamknięcia. W 2018 r. spośród 2000 górników pracujących w Hiszpanii 80% (1615) wydobywało węgiel w Asturii, reszta zaś w Kastylii i León (320 górników) oraz Aragonii (89).
Ilość węgla wydobywanego w Hiszpanii również została drastycznie zmniejszona – z 30 mln t w 1993 r. do 3 mln t w 2017 r., jak podaje Hiszpański Instytut Geologiczny i Górniczy.
Ze względów środowiskowych i finansowych Unia Europejska podjęła decyzję o zakończeniu udzielania pomocy publicznej kopalniom węgla. Pierwszą europejską decyzją, która oznacza stopniowe zamykanie kopalń, była CECA 3632 z grudnia 1993 r.
W grudniu 2010 r. UE zatwierdziła decyzję, która wyznaczyła rok 2018 jako termin zamknięcia nierentownych kopalń węgla, co oznaczało zamknięcie prawie wszystkich kopalń hiszpańskich, w tym tych należących do spółki publicznej Hunosa. Na prośbę Niemiec i Hiszpanii pierwotny plan przedłużono o cztery lata, zakładał on bowiem zlikwidowanie kopalń w 2014 r.
W grudniu 2018 r. zamknięto 26 hiszpańskich kopalń.
W październiku 2018 r. socjalistyczny rząd hiszpański podpisał porozumienie z hiszpańskimi związkami zawodowymi, Comisiones Obreras (CCOO), Ogólnym Związkiem Pracowników (UGT) i Unión Sindical Obrera (USO) oraz Narodową Federacją Pracodawców Kopalń Węgla (Carbounion) na rzecz tzw. sprawiedliwej transformacji i zrównoważonego rozwoju regionów górniczych w ciągu dekady.
W porozumieniu dwa istotne punkty mówiły o wcześniejszych emeryturach dla pracowników oraz o funduszu w wysokości 250 mln euro, rozłożonym na pięć lat, na wspieranie inicjatyw biznesowych i rozwojowych w okręgach górniczych. Górnicy w wieku powyżej 48 lat lub ci, którzy przepracowali 25 lat, mogli skorzystać z wcześniejszej emerytury.
Te świadczenia społeczne, w połączeniu z koordynacją z różnymi zainteresowanymi podmiotami, w tym ze związkami zawodowymi, oznaczały, że zamknięcie kopalń nie było tak bolesne jak w innych krajach, takich jak np. Wielka Brytania. W perspektywie średnioterminowej pojawiają się jednak nowe wyzwania – wyludnienie i bezrobocie.
W regionach Asturii, Kastylii i León rozmawialiśmy z ekspertami firm, które się przebranżowiły, członkami związków zawodowych, burmistrzami i górnikami, z których niektórzy przeszli na wcześniejszą emeryturę.
#Przyszłość
Po drodze zielony krajobraz miesza się z szarością wielkich kominów przemysłowych i z czerwienią elewacji. Droga prowadzi obok rzeki Nalón. Opuściliśmy gminę El Entrego, aż znaleźliśmy dużą wieżę z napisem: „Pozo Sotón”, jedną z najbardziej charakterystycznych kopalń węgla w Asturii, która ma 600 m głębokości i 140 km chodników. Od 2015 r. jest otwarta dla wycieczek turystycznych.
Jak regiony zależne od przemysłu wydobywczego mogą znaleźć pomysł na siebie?
Spotkaliśmy się z Noelem Cantó, szefem Działu Innowacji w Grupo HUNOSA, hiszpańskiej spółce publicznej specjalizującej się w sektorach energetycznym i wydobywczym, aby porozmawiać o sposobach badania alternatywnych źródeł energii, takich jak energia geotermalna i biomasa, w celu skoncentrowania się na czystej energii.
Alternatywne źródła energii mogą pomóc w odbudowie niektórych obszarów przemysłowych. W małych gminach, takich jak ta, do których przyjeżdżali ludzie z całego kraju, liczba nowych miejsc pracy jest jednak obecnie znacznie mniejsza niż wtedy, gdy były one generowane przez kopalnię.
Tylko w HUNOSA „w latach 70. do pracy przyjechało ok. 25–26 tys. osób, a teraz jest nas tylko 600–620” – wyjaśnia Cantó.
Niektórzy górnicy zostali przewodnikami wycieczek, jak np. María Suárez. Wycieczka jest reklamowana jako „wyjątkowa wizyta” na poziomach 8, 9 i 10, podczas której można się poczuć „przez jeden dzień jak górnik”.
W Asturii kilka kopalń zostało przekształconych w muzea, jak np. Pozo Sotón, Ecomuseo, Asturias Mining and Industry Museum (MUMI) oraz kopalnia Arnao, jedyna podwodna kopalnia w Europie.
Niestety, setki tysięcy miejsc pracy, które zniknęły wraz z zamknięciem kopalń, nie zostały utrzymane w tym regionie.
#Praca
Jak wyglądało zamknięcie kopalń w tradycyjnie górniczym mieście, takim jak Mieres?
W czasie naszej wizyty w Mieres, tradycyjnie górniczym miasteczku w Asturii, w całej miejscowości odbywał się protest zorganizowany przez niektóre krajowe związki zawodowe, domagające się alternatyw rozwoju dla regionu.
Jedną z protestujących jest Concepcion Rodriguez Valencia, asturyjska „wnuczka, córka i siostra górników”, która po wieloletniej walce prawnej została pierwszą kobietą pracującą w kopalni (w 1996 r.). Otrzymała wówczas wyrok Trybunału Konstytucyjnego akceptujący prawo kobiet do pracy w hiszpańskim sektorze górniczym.
„Skończył się nasz sposób na życie” – mówi Aníbal Vázquez, górnik i burmistrz Mieres.
„Tutaj pozostały wysypiska, wypadki, pozostali zmarli i chorzy na pylicę krzemową, po to, aby ten kraj mógł się rozwijać. Dlatego uważam, że w tej ziemi jest dług, który nie został jeszcze spłacony” – kontynuuje Vázquez.
#Polityki i dotacje
W Hiszpanii jednym z krytycznych punktów zamknięcia kopalń była umowa górnicza ze związkami zawodowymi, która obejmowała programy wcześniejszych, hojnych emerytur dla górników w wieku powyżej 48 lat. Przez lata był to symbol wybitnych osiągnięć negocjacji związkowych.
Wcześniejsza emerytura w wieku 48 lat
Zamykanie górnictwa w Asturii rozpoczęło się w 1992 r. Rząd zaproponował plan wcześniejszych emerytur już po zamknięciu kopalń pod koniec 1991 r. Były strajki i protesty, a niektórzy związkowcy na 12 dni zamknęli się pod ziemią w kopalni Barredo, w Mieres. Wreszcie na początku 1992 r. związki CCOO i UGT podpisały umowę dla górnictwa Asturii. Miała ona trzy punkty: pierwszy przewidywał wcześniejsze przejście na emeryturę zamiast zwolnienia, drugi utrzymanie limitu produkcyjnego hiszpańskiego węgla, a trzeci – zobowiązanie inwestycyjne w regionie poprzez tzw. fundusze górnicze.
Czy wcześniejsze emerytury zadziałały?
Dziś, przy wysokiej stopie bezrobocia i wyludnieniu w tych regionach, emerytury młodych emerytów podtrzymują gospodarkę. Według danych związku UGT ponad 30 tys. górników w Hiszpanii przeszło na wcześniejszą emeryturę w ramach różnych planów restrukturyzacyjnych, które były realizowane od 1992 r. przez kolejne rządy. Miesięczne emerytury wynoszą od 1600 i 1700 euro do 2573 euro, co według związku UGT jest stawką świadczenia emerytalnego dla zawodów wysokiego ryzyka, jedną z najwyższych w Hiszpanii.
Dwóch wczesnych emerytów to Ángel Iglesias i Roberto Ordoñez, których poznaliśmy w stowarzyszeniu kulturalno-górniczym Santa Bárbara w Mieres.
Ángel Iglesias przeszedł na emeryturę w 2004 r. w wieku 47 lat, po 20 latach pracy w górnictwie. Jest na emeryturze już prawie od dwóch dekad.
„Ideałem byłoby, gdyby nie było wcześniejszych emerytur, wtedy górnicy wciąż mieliby zatrudnienie. Był to jednak jedyny sposób, aby zapewnić, że kiedy nadejdzie czas zakończenia wydobycia węgla, nie stanie się tak, jak w innych krajach, jak np. w Anglii pani premiery Thatcher, gdzie zwolniono ludzi, a tereny górnicze pozostawiono samymi sobie, jakby były gettami” – mówi Ángel Iglesias.
Roberto Ordoñez to sierota od dziewiątego roku życia, kiedy to jego ojciec uległ wypadkowi i zginął w kopalni. Roberto przeszedł na wcześniejszą emeryturę w 2019 r. w wieku 44 lat. Mówi, że „idealnie by było, gdyby wcześniejsza emerytura nie była konieczna, ponieważ byłaby gwarancja zatrudnienia”, ale „to był jedyny sposób”.
#Wysoki koszt
Na nagrobkach cmentarza Mieres w Asturii znajdują się wyrzeźbione kaski i lampy górnicze.
Od dawna mówi się, że węgiel to tania energia. Koszty ludzkie i środowiskowe w regionach górniczych były jednak znaczące.
Górnictwo od zawsze stanowiło niebezpieczne zajęcie; ludzie ginęli w wypadkach lub w wyniku chorób związanych z wdychaniem pyłu węglowego pod ziemią.
Najbardziej śmiertelna choroba zawodowa
Dr Aida Quero, szefowa Służby Pulmonologii Zawodowej w Narodowym Instytucie Pylicy Krzemowej w Asturii, opowiada o jednej z chorób, które zniszczyły większość górniczych rodzin – pylicy krzemowej.
„Podobnie jak ryba wyciągnięta z wody, tak umierali górnicy, to była straszna śmierć” – mówi dr Aida.
Pylica krzemowa to rodzaj choroby zawodowej, pylicy płuc wywołanej wdychaniem pyłu krzemionki krystalicznej. Narodowy Instytut Pylicy Krzemowej Hiszpanii, mieszczący się w Oviedo, stolicy Asturii, powstał w 1970 r. w wyniku górniczego strajku. Jesienią 1968 r. kilku górników przez 33 dni protestowało z uwagi na szkodliwe warunki pracy. Zaproponowano wtedy możliwość uruchomienia tego ośrodka, tak jak miało to miejsce w innych częściach Europy.
„Krzemica jest prawdopodobnie najbardziej śmiertelną chorobą zawodową w historii” – czytamy w raporcie zatytułowanym „Powrót krzemicy jako choroby zawodowej w Hiszpanii w latach 1990–2019”.
Dr Quero wyjaśnia jednak, że chociaż kopalnie węgla zostały zamknięte, pacjenci nadal przyjeżdżają. Po pierwsze dlatego, że jest to choroba przewlekła, która pojawia się po 10–15 latach ekspozycji na szkodliwe warunki i pogarsza się w dłuższej perspektywie, a po drugie, ponieważ pacjenci pochodzą również z innej branży ściśle związanej z krzemicą – wydobycia marmuru i granitu.
Wypadki, nierzadko śmiertelne, spowodowane wdychaniem gazu kopalnianego lub osuwaniem się ziemi, były kolejnym zagrożeniem występującym w kopalniach we wszystkich krajach.
W Kastylii i León, innym tradycyjnie górniczym regionie Hiszpanii na północy kraju, nadal nie ma sprawiedliwości dla tych, którzy zginęli w ostatniej poważnej katastrofie węglowej w kraju w 2013 r., w której śmierć poniosło sześciu górników z Hullera Vasco Leonesa. Bracia, rodzice i wdowy po zmarłych nigdy nie otrzymali nawet telefonu z firmy, a osiem lat po tragedii wciąż czekają na wyrok w procesie.
Toñi i Manuel to rodzice Manuela Maure („Manolína”), jednego z sześciu górników, którzy zginęli w Pozo Emilio del Valle, w gminie Pola de Gordón, w prowincji León w 2013 r. Przyjmują nas w ogrodzie swojego domu, gdzie nadal trzymają hełm i łopatę zmarłego syna. Czekanie na werdykt, który nie nadejdzie, było dla tych ludzi przez te wszystkie lata jak wieczność, ale chcą walczyć do końca. Stracili to, co kochali najbardziej: swojego syna.
Patricia, wdowa po Antonio Blanco, wybucha płaczem, gdy sobie przypomina, jak dowiedziała się z telewizji o śmierci swojego męża. Jadła wtedy posiłek z jedną z córek. Firma do nich nie zadzwoniła, aby powiadomić ich o tragedii.
W Paradilla de Gordón, małym miasteczku znanym z hodowli bydła, z zielonymi pastwiskami i kamiennymi domami, wita nas José Manuel Gonzalez, brat Orlando Gónzaleza, kolejnego z sześciu górników, którzy zginęli w wypadku. Mówi się, że Orlando stracił życie, próbując ratować swoich kolegów.
5 lekcji z Hiszpanii:
W latach 2011–2018 z węgla wyprodukowano 16% hiszpańskiej energii elektrycznej, ale w 2020 i 2021 r. tylko 2% prądu powstało z tego surowca. Ten gwałtowny spadek nie wynikał jedynie z zamykania kopalń. Elektrownie węglowe również musiały zostać zamknięte, gdyż zbliżał się koniec ich przydatności. Ponadto emitowały zbyt dużo zanieczyszczeń powietrza, aby spełniać coraz bardziej rygorystyczne limity emisji.
Węgiel został zastąpiony energią wiatrową i słoneczną. W ten sposób powstała jedna trzecia hiszpańskiej energii elektrycznej w 2021 r. Hiszpania zawsze znajdowała się w forpoczcie wykorzystywania energii wiatrowej, ale ostatnio bardzo mocno postawiła również na energią słoneczną. W 2021 r. średnio jedna dziesiąta energii elektrycznej pochodziła ze słońca.
Z węgla wytwarza się obecnie w Hiszpanii tylko 2% energii elektrycznej, a gaz nadal dostarcza jedną czwartą hiszpańskiego prądu. W dobie rosnących cen gazu szybki wzrost energii wiatrowej i słonecznej w Hiszpanii z pewnością przypieczętuje jego los, w taki sam sposób, jak w przypadku węgla.
Przed Hiszpanią wciąż daleka droga, a walka z bezrobociem i wyludnieniem nadal stanowi wielki problem w zagłębiach górniczych na północy Hiszpanii.
Mario Rivas, burmistrz Villablino w dolinie Laciana, w Kastylii i León, uważa, że „ścieżka prawdziwej transformacji powinna się rozpocząć na długo przed zamknięciem górnictwa”. Rivas twierdzi, że fundusze górnicze zostały wprawdzie wykorzystane do poprawy infrastruktury, ale powinny były zostać użyte do tworzenia miejsc pracy.
Chciałby, żeby „miasto, które tak wiele dało, które wycierpiało emisje i śmierć kolegów górników, otrzymało wynagrodzenie za to wszystko w postaci przemysłu na swoim terytorium”. Na koniec pan Rivas dodaje, że rządy powinny słuchać rad miejskich w procesie podejmowania decyzji, ponieważ to one znają problem z pierwszej ręki.
He would have liked that "a town that has given so much, that has suffered the emissions and the deaths of colleagues, would have been given back all that in the form of industry in its own territory." Lastly, Mr Rivas adds that the governments should listen to city councils in decision-making, because they are the ones who know the problem first hand.
Dariusz Depta (50 lat) pracuje w kopalni Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych.
Został górnikiem, ponieważ jego ojciec był związany z górnictwem i jego rodzina ma wieloletnie tradycje górnicze.
Kopalnia, w której pracuje, oddalona jest kilka minut drogi samochodem od jego domu.
Węgiel kamienny wydobywany jest w Polsce w Górnośląskim Zagłębiu Węglowym i Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Z kolei na Dolnym Śląsku w 2000 r. zamknięto ostatnią działającą kopalnię w Nowej Rudzie. W całej Polsce działa jeszcze prawie 30 kopalń węgla kamiennego.
Głównym powodem odchodzenia od węgla w Europie są względy ekonomiczne i środowiskowe. Podobnie jest w Polsce (96% węgla wydobywanego w UE), która jest jednym z dwóch ostatnich krajów Unii Europejskiej (poza Czechami – 4% węgla wydobywanego w UE), wydobywającym węgiel kamienny. W 2021 r. polski rząd i górnicze związki zawodowe podpisały porozumienie, które przewiduje zamknięcie ostatniej kopalni węgla kamiennego do 2049 r.
Produkcja węgla kamiennego w Polsce rosła od końca II wojny światowej do lat 80. XX w. i osiągnęła w szczytowym momencie ponad 190 mln t rocznie. Od tamtej pory zaczęła spadać. Pod koniec lat 90. XX w. rząd ówczesnego premiera Jerzego Buzka zdecydował o zamknięciu 22 kopalń z ok. 60 wówczas istniejących. Powodami były kryzys na rynku węgla i nieefektywność polskiego górnictwa, które nie poradziło sobie w gospodarce rynkowej. Produkcja nie była współmierna do zapotrzebowania, a liczba osób zatrudnionych w górnictwie zbyt duża. Do tego ceny krajowe surowca były dużo wyższe od importowanego. Pod koniec 2000 r. zadłużenie górnictwa w Polsce sięgało 22 mld zł.
Do 2006 r. liczba czynnych kopalń zmniejszyła się do 32, a zatrudnienie z 416 tys. do 119 tys. osób. Obecnie w kopalniach węgla kamiennego pracuje ok. 77 tys. osób.
W Polsce z węgla kamiennego i brunatnego, czyli paliw emitujących najwięcej dwutlenku węgla, produkowane jest ok. 70% energii elektrycznej.
W 2021 r. polski rząd i związki zawodowe podpisały porozumienie, które przewiduje zamknięcie ostatniej kopalni węgla kamiennego do 2049 r. Umowa społeczna ma być gwarancją, że górnicy będą mogli pracować do emerytury. Jeśli przeniesienie z likwidowanej kopalni do innego miejsca pracy nie będzie możliwe, górnik powinien otrzymać urlop przedemerytalny lub odprawę.
Do tego czasu górnictwo ma być dotowane przez państwo (dziesiątki miliardów złotych), na co polski rząd ma zdobyć zgodę Komisji Europejskiej. Poza tym Polska będzie mogła skorzystać z unijnych pieniędzy dla regionów górniczych w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Wysokie koszty środowiskowe
Jednym z powodów zamykania kopalń węgla są również negatywne skutki środowiskowe. Wydobywanie tego surowca wiąże się z oddziaływaniem na powierzchnię ziemi, zanieczyszczeniem wód powierzchniowych czy powstawaniem zwałowisk odpadów. Do tego dochodzi emitowanie do atmosfery ogromnych ilości dwutlenku węgla oraz pyłów i gazów zawierających substancje toksyczne.
W Polsce wydobycie węgla kamiennego odbywa się wyłącznie głębinowo, dlatego silnie wpływa na powierzchnię ziemi, budynki, domy, drogi itp. Mimo iż powinno się stosować zabezpieczenia, filary ochronne czy wypełniać wodą likwidowane wyrobiska, tak się często nie dzieje ze względów ekonomicznych.
Do tego wody formacji węglonośnej zawierają substancje takie jak m.in.: sód, potas, azot amonowy, żelazo, chlorki, siarczany, bar, bor, których zawartości przekraczają wielokrotnie, od kilkuset do tysiąca razy, najwyższe dopuszczalne wartości określone przepisami prawa dla wód pochodzących z odwadniania zakładów górniczych.
W wielu miejscach można zaobserwować skutki środowiskowe i ekonomiczne wydobycia węgla (zniszczone domy, zapadający się teren). Mimo tego na Górnym i Dolnym Śląsku oraz Lubelszczyźnie wciąż powstają plany budowy nowych kopalń, także w okolicy Poleskiego Parku Narodowego.
Zamknięcie kopalń w Zagłębiu Wałbrzyskim. Jak wpłynęło na region?
15 grudnia 1990 r. podjęto decyzję o zamknięciu kopalń w Zagłębiu Wałbrzyskim. Proces likwidacji rozciągnięto w czasie. Pod koniec lat 90. XX w. nie działała na tym terenie jednak już żadna kopalnia, ponieważ rząd ówczesnego premiera Jerzego Buzka zdecydował o zamknięciu 22 kopalń z ok. 60 wówczas istniejących. Likwidacja kopalń oznaczała pogorszenie poziomu życia wielu osób. Mimo odpraw górniczych, wiele osób nie potrafiło zainwestować otrzymanych pieniędzy i przekwalifikować się.
Część z górników próbowała i próbuje do dziś wydobywać węgiel nielegalnie, w tzw. biedaszybach, czyli dziurach wykopanych w ziemi, w których wciąż znajduje się węgiel.
Mimo zamknięcia kopalń tradycja górnicza przetrwała w Wałbrzychu. Tu powstało m.in. Muzeum Górnictwa i Sportów Motorowych.
Co polscy górnicy myślą o zamykaniu kopalń?
#Przyszłość?
7 mld t – tyle wynosi roczne wydobycie węgla kamiennego na świecie. Ponad połowa z tego przypada na Chiny. 10 państw świata (w tym Polska) dysponuje 88% rezerw tego paliwa. Europa i świat podejmują decyzje o rezygnacji z węgla głównie z powodów ekonomicznych, środowiskowych i bezpieczeństwa.
Pierwsze niemieckie kopalnie węgla kamiennego zostały zamknięte w 1968 r. Do końca lat 60. XX w. ze 173 kopalń zostało 70, natomiast do 1980 r. już tylko 40. W 2001 r. niemieccy podatnicy dopłacali do jednego miejsca pracy w górnictwie 80 tys. euro rocznie. Ostatnia niemiecka kopalnia węgla kamiennego została zamknięta w 2018 r. w Bottrop w Zagłębiu Ruhry, jednak Niemcy do dziś importują miliony ton tego surowca. Ponadto w 2020 r. otworzyli elektrownię Datteln IV, która jest opalana węglem kamiennym z importu.
#wysokie koszty – Dlaczego Niemcy zakończyli wydobycie węgla kamiennego?
Koszty wydobycia węgla były w Niemczech wyższe niż gdziekolwiek indziej na świecie głównie przez wysokie standardy bezpieczeństwa oraz bardzo głębokie położenie pokładów węgla (średnia głębokość kopalni przekraczała 1 km). Do tego koszty te były zdecydowanie wyższe od dochodu ze sprzedaży węgla. Dlatego górnictwo w dużej mierze uzależnione było od dopłat państwowych. Jednak utrzymywanie niemieckich kopalń stało się nieopłacalne, a rosnące koszty spowodowały silną krytykę polityki dopłat. Do tego – poza dotacjami – dochodziły miliardy marek niemieckich także na finansowanie leczenia chorób wywołanych smogiem oraz degradacją środowiska naturalnego.
Wraz z decyzją brytyjskiej premier Margaret Thatcher o całkowitym zamknięciu kopalń w Wielkiej Brytanii, temat likwidacji kopalń przestał być ukrywany w Niemczech. Niemcy jednak – w odróżnieniu od Brytyjczyków – do procesu zamykania kopalń podeszli w sposób planowy, długoterminowy i wysoko kosztowy, współpracując z górniczymi związkami zawodowymi i myśląc o przyszłości górników.
W 2007 r. Podjęto decyzję o całkowitym zakończeniu wydobycia węgla kamiennego w Niemczech, mimo iż jego zapasy nie zostały wyczerpane. Zdecydowały jednak względy ekonomiczne. Węgiel importowany głównie z Rosji, USA, Kanady, Australii i Kolumbii jest dla Niemiec tańszy. A to ma znaczenie, ponieważ węgiel kamienny i brunatny są najważniejszymi źródłami energii w tym kraju.
#ostatnia kopalnia – Kiedy zamknięto ostatnią kopalnię węgla kamiennego w Niemczech?
Zagłębie Ruhry było centrum przemysłowym Niemiec. Wydobycie węgla na większą skalę rozpoczęło się tutaj w XIX w. i było jedną z kluczowych branż dla regionu. Tu też ruszyła produkcja stali. Przed kryzysem w branży węglowej w 1958 r. w Zagłębiu Ruhry działało 150 kopalń. Decyzja o imporcie tańszego węgla i ropy naftowej doprowadziła do kryzysu przemysłu węglowego: do 1980 r. liczba kopalń spadła do 39, a do 2000 r. – do 12.
W 2018 r. zamknięto ostatnią niemiecką kopalnię węgla kamiennego Prosper-Haniel w Bottrop w Zagłębiu Ruhry, która działała 155 lat począwszy od 1863 r. Przez dziesiątki lat był to największy zakład pracy w okolicy, w którym pracowało kilka pokoleń rodzin górniczych. Jednak w 2018 r. w niemieckim górnictwie zatrudnionych było już tylko kilkaset osób. Zamknięcie kopalni Prosper-Haniel zakończyło historię węgla w Zagłębiu Ruhry i stało się symbolem zmiany polityki energetycznej Niemiec.
W kopalni nastąpiło też symboliczne przekazanie przez górników ostatniej bryły węgla prezydentowi Niemiec Frankowi-Walterowi Steinmeierowi. W trakcie jego przemowy, górnicy nie są w stanie powstrzymać łez.
Proces odchodzenia od wydobycia węgla kamiennego przebiegał w Niemczech długo i był bardzo kosztowny, jednak rozłożenie go w czasie – o co przede wszystkim walczyły górnicze związki zawodowe – złagodziło skutki transformacji dla pracowników, gdzie postawiono na reorientację zawodową, i regionów, które miały więcej czasu na znalezienie nowych pomysłów na rozwój.
Liczby pracowników zatrudnionych w górnictwie spadały z roku na rok. Niemieckie kopalnie zatrudniały:
- w 1957 r. – 607 tys. osób,
- w 1985 r. – 138 tys. osób,
- w 1994 r. – 100 tys. osób
- w 2007 r. – 33 tys. osób,
- w 2011 r. – mniej niż 20 tys. osób.
W 2018 r. w ostatniej zamykanej kopalni Prosper-Haniel do końca pracowało ok. 5 tys. osób.
Po zamknięciu kopalń większość górników przeszła na wcześniejszą emeryturę w wieku 50 lat. Niemieckie władze na tej podstawie ustaliły daty zamykania – aby wpisać się w ten naturalny proces – a górnicze związki zawodowe chciały rozciągnąć go w czasie, aby jak najwięcej osób nabyło prawo do wcześniejszej emerytury. Dzięki temu uniknięto masowych zwolnień i wielkiej frustracji górników. Duże środki pochłonęło również przekwalifikowanie górników, którzy nie byli w wieku emerytalnym. Większość z nich zatrudniła się w straży pożarnej, kolei i administracji. Do 2021 r. w ostatniej zamkniętej kopalni pracowało jeszcze 650 osób, które prowadziły prace zabezpieczające.
Zamknięcie ostatniej kopalni węgla kamiennego w Zagłębiu Ruhry – wspomnienia byłych górników.
Dominującym źródłem energii elektrycznej w Niemczech w roku 2021 r. był węgiel – kamienny oraz brunatny. Na drugim miejscu uplasowała się energetyka wiatrowa, a na trzecim – atom.
Choć Niemcy zamknęli ostatnią kopalnię węgla kamiennego, nie rezygnują z wydobycia węgla brunatnego, będąc największym jego producentem na świecie. Etap zamykania kopalń węgla brunatnego dopiero się zaczyna i kanclerz Olaf Scholz zobowiązuje się zakończyć go przed 2030 r. To duże wyzwanie, ponieważ Niemcy mają również ogromny kryzys gazowy. Ta potrzeba ograniczenia wykorzystania węgla oraz gazu spowodowała zwrócenie się w stronę czystej transformacji, z wymagającym rocznymi celami budowy paneli słonecznych i turbin wiatrowych – zarówno na lądzie, jak i na morzu. Zakończenie wydobywania węgla brunatnego będzie oznaczało prawdziwy koniec węgla w Niemczech.
Ukraina zajmuje ósme miejsce na świecie pod względem potwierdzonych zasobów węgla kamiennego szacowanych na ok. 34 mld t, czyli 3,5% światowych zasobów. Większość węgla produkowanego w Ukrainie jest od dziesięcioleci wykorzystywana w elektrowniach cieplnych do wytwarzania energii elektrycznej. Po upadku Związku Radzieckiego produkcja węgla znacznie spadła, ale po 1996 r. ustabilizowała się, zapewniając zasoby dla sektora energetycznego i przemysłu ciężkiego. Sektor węglowy był w stanie przetrwać dzięki hojnym subsydiom państwowym udzielanym tysiącom pracowników na wschodzie i zachodzie kraju.
Jednak rosyjska inwazja i wojna, która rozpoczęła się w 2014 r. w bogatym w węgiel Donbasie, wschodnim regionie kraju, który zyskał na znaczeniu podczas rewolucji przemysłowej, wymusiły pożegnanie z węglem. Rosja okupuje część tego zagłębia węglowego, kontrolując dziesiątki kopalń zarówno w obwodzie donieckim, jak i ługańskim. Rosyjskie siły separatystyczne przejęły zarówno kopalnie państwowe, jak i prywatne. Wiele kopalń węgla zostało również zniszczonych w wyniku działań wojennych.
Ukraiński rząd zachował kontrolę nad 33 państwowymi kopalniami węgla, z których tylko cztery nadal były rentowne. Ukraina, niegdyś liczący się światowy producent antracytu, odmiany węgla o najwyższej wartości opałowej, znalazła się w sytuacji jego niedoboru z powodu utraty kontroli nad kopalniami na wschodzie kraju. W celu zaspokojenia krajowego popytu musiał rosnąć import tego surowca, m.in. z Rosji, Stanów Zjednoczonych, Australii czy Republiki Południowej Afryki. Krytyczna sytuacja zmusiła Ukrainę do odbudowy miksu energetycznego. W 2021 r. podczas międzynarodowych negocjacji klimatycznych w Glasgow ukraiński rząd ogłosił, że do 2035 r. wycofa się z produkcjii energii elektrycznej z węgla.
W lutym 2022 r. Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę na pełną skalę, atakując wszystkie regiony kraju i próbując przejąć jak najwięcej Donbasu. Po zaledwie czterech miesiącach eskalacji działań wojennych 10 kopalń węgla zostało zalanych z powodu uszkodzeń infrastruktury krytycznej. Przyczyniło się to do dalszego spadku wydobycia węgla.
Mimo trwającej wojny wydobycie węgla prowadzone jest nawet w pobliżu linii frontu. W 2021 r. pojechaliśmy do obwodu ługańskiego, gdzie odwiedziliśmy kopalnię węgla w Zołotem i przejechaliśmy przez obwód doniecki, w którym znajdują się jedne z największych złóż węgla w Ukrainie, i odwiedziliśmy kilka kopalń w Wuhłedarze, Torećku i Piwdennodonbasce. Niektóre kopalnie, które widzieliśmy, są teraz zalane, a wszystkie działania w nich – wstrzymane.
Znaczenie węgla w Donbasie jest widoczne w miastach, które powstały wokół kopalń oraz w domach, w których tradycja pracy górniczej była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wielu młodych ludzi nie znało alternatywnych sposobów zarabiania na życie poza węglem. Przy ograniczonych możliwościach zatrudnienia w całym regionie miejscowa ludność wiązała swój dobrobyt z udaną działalnością przedsiębiorstw węglowych.
W maju 2019 r. sześć górniczych miast obwodu donieckiego (Dobropole, Dymytrow, Novofedirovka, Pokrowsk, Sełydowe i Wuhłedar), Doniecka Izba Handlowo-Przemysłowa oraz trzy lokalne organizacje pozarządowe połączyły siły na poziomie regionalnym, aby stworzyć Platformę na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Miast Węglowych. Jej głównym celem jest znalezienie alternatywnych sposobów rozwoju swoich miast poprzez dywersyfikację lokalnej gospodarki i realizację wspólnych projektów innowacyjnych. Siódme miasto, Torećk, dołączyło do Platformy w marcu 2020 r.
Torećk to miasto górnicze położone kilka kilometrów od okupowanej przez separatystów Gorłówki. Nosiło kiedyś nazwę Dzierżyńsk, na cześć założyciela tajnej komunistycznej policji. W 2016 r. zostało przemianowane na Torećk. Teraz w mieście tym zostały tylko dwie kopalnie węgla. Jedną z nich jest „Centralna”, która jest najstarszą i najgłębszą kopalnią w regionie. Wcześniej w mieście funkcjonowało siedem kopalń.
Od początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę Torećk był świadkiem zniszczeń i śmierci cywilów. W mieście pojawiły się zakłócenia w dostawie wody. Wielu obywateli opuściło swoje domy, liczba górników spadła o ponad połowę.
W czerwcu 2021 r. w kopalni pracowało 1350 osób.
148 z nich stanowili doradcy, 95 górników pracowało w tunelach, a 180 górników – w oczyszczalni ścieków. Pozostałe osoby stanowiły wsparcie.
„Dawniej, gdy byłem młody, przyjeżdżałem na imprezy taneczne na motocyklu z oczami czarnymi od pyłu węglowego. To sprawiało, że cieszyłem się powszechnym autorytetem. Teraz ludzie myją oczy, bo się wstydzą. Górnicy nie zawsze dostają dobrą pensję, jednak wynagrodzenie nie może być mniejsze niż 1000 dol.” – mówi Wołodymyr Gert, dyrektor ds. zasobów ludzkich i spraw socjalnych kopalni „Centralna” w Torećku.
„Najstraszniejszym skutkiem wojny jest to, że większość górników opuściła miasto z różnych przyczyn, ponieważ poczuli się zastraszeni” – mówi Wołodymyr Gert. „Straciliśmy w kopalni 800 osób rozmaitych zawodów i specjalizacji”.
„Zniknęli młodzi jakże potrzebni – dobrzy przodkowi [górnicy pracujący na przodku, końcu wyrobiska, gdzie trwają prace związane z jego drążeniem]. Poza tym mieliśmy ludzi z Gorłówki i Jenakijewa, to miejscowości oddalone o 18 km” – kontynuuje dyrektor Gert i dodaje: „Przyjechali tu do pracy. I ostatnio, w ubiegłym miesiącu, rozliczyliśmy się ze wszystkimi, ponieważ wcześniej pracowali tutaj na zmiany. Oni oczywiście mają rodziny i rodziców, pożegnali się ze mną, zachowując pełen szacunek dla dyrekcji, pożegnali się i wyjechali”.
Ołeksandr, jeden z górników pracujących w kopalni w Torećku, wyjaśnia: „Pierwsza myśl to zapalić, ponieważ przez całą zmianę nie można tego robić, nic nie można robić. Wydobycie trwa, bo jest to możliwe”. Pracuje tutaj od 2012 r. jako „złota rączka”. „Wcześniej przez 10 lat byłem zwykłym górnikiem. Pracowałem przy wagonikach, na torach, naprawiając wszystko, co się da. Znam tu wszystkich. Odniosłem nawet pewne sukcesy. Przełożeni mnie szanują. Czasami się kłócimy, ale uważamy to za część naszej pracy” – tłumaczy.
„Jeśli zamkniemy nasze kopalnie: naszą i «Dzierżyńskiego», miasto po prostu umrze, bo nie ma tu fabryk, które mogłyby zapewnić 4000 miejsc pracy” – kontynuuje Ołeksandr. „Ludzi już tu po prostu nie będzie”.
„Przyjeżdżamy do pracy, zjeżdżamy do kopalń, ryzykujemy życiem i dalej wydobywamy węgiel dla metalurgii, elektrowni i ciepłowni” – tłumaczy Ołeksandr. „Uważam, że to twierdzenie państwa, że kopalnie nie są rentowne, to nie jest prawda. Każda kopalnia i każde złoże są opłacalne. Po prostu trzeba zainwestować w to pieniądze. Nikt nie chce teraz tego robić” – dodaje.
Andrij jest weteranem górnictwa. Od 11 lat pracuje w branży, wykonując różne prace pod ziemią. Mieszka w mieście Wuhłedar wraz z żoną (ona również pochodzi z Wuhłedaru) i dwoma synami (w wieku 10 i 7 lat), którzy chodzą do lokalnej szkoły. Andrij lubi swoje miejsce na ziemi. „To dobre miasto: małe, zwarte”. Przyznaje, że miasto jest bardzo zależne od przemysłu górniczego. „Bez kopalń nikt nie będzie tu mieszkał. Pracuje tu całe miasto, dlatego te kopalnie je tworzą. Bez zakładów nie będzie miasta, ludzi ani ziemi”.
Od rosyjskiej inwazji na pełną skalę w 2022 r. Wuhłedar był bardzo blisko linii frontu. Miasto i jego gospodarka zostały zbudowane wokół idei wydobycia węgla, ale z powodu przerw w dostawach prądu i działań wojennych kopalnie węgla są podobno zalewane.
Andrij mówi, że zawodowo czasy są trudniejsze, odkąd osiem lat temu rozpoczęła się wojna w Donbasie. „Obecnie przemysł węglowy nie przeżywa najlepszego okresu ze względu na sytuację w kraju itp. Jesteśmy blisko granicy z…, jakby to ująć, operacjami wojskowymi. Wpłynęło to na pracę w kopalni – jest teraz trudniejsza. Mamy niewielkie wsparcie, a zakład jest duży, co wymaga wsparcia i finansowania, aby działać” – twierdzi Andrij. „Mówiąc prościej: zakład musi być dobrze opłacany i odpowiednio wspierany”.
Według Andrija 11 może 12 lat temu górnik zarabiał 1000 dol. Teraz inflacja spowodowała zmiany w strukturze monetarnej, a górnik otrzymuje wynagrodzenie wysokości 300–400 dol. Ogólnie praca się nie zmieniła. „Jest tak samo ciężka, jak była, ale nie jest już tak ceniona jak dawniej. Mogłaby być bardziej ceniona. Tak, aby ludzie mogli sobie pozwolić na wakacje z rodziną nad morzem, relaks, wyjazd do kurortu albo leczenie. W naszym kraju wszystko to zależy od stanu majątkowego. Dlatego jeśli zakład działa, pracownikom żyje się dobrze”. Andrij nie wierzy, że zawód górnika zniknie w najbliższej przyszłości. „Myślę o przejściu na inne źródła energii, czytam informacje i wiem, że chcą już skończyć z przemysłem węglowym. Może tak będzie w przyszłości, ale teraz musimy go wesprzeć w każdy możliwy sposób”.
W Ukrainie państwo posiada przede wszystkim nierentowne kopalnie o skomplikowanym procesie wydobycia i geologii, które do funkcjonowania wymagają znacznych dotacji. Wsparcie państwa, mające na celu zapewnienie wydobycia i krajowej produkcji węgla, to miliardy hrywien rocznie. Jednocześnie, zgodnie z licznymi raportami i badaniami, silna finansowa zachęta publiczna zapewniona sektorowi węglowemu okazała się nieskuteczna.
#Subsydia
Dziennikarz Denys Kazanskyj opowiada o kopalniach znajdujących się na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy. Mówi, że jego kraj wydobywa teraz dużo mniej węgla, ponieważ wiele kopalń jest zamkniętych. „W Ukrainie, gdy istniała polityka wspierania kopalń, otrzymywały one dotacje, nawet jeśli były nieopłacalne. W związku z tym działały nawet takie, które produkowały niewiele węgla. Teraz nie ma pieniędzy, bo Rosja odmówiła dotacji. W ciągu tych siedmiu lat dziesiątki kopalń zostało całkowicie zamkniętych i zatopionych. Ale te, w których są jakieś zapasy węgla, pracują. Pracują nieregularnie. Przez miesiąc nic nie robią, a potem wydobywają i zapełniają magazyn”.
„Ale gdy popyt spada, węgiel leży w tych magazynach i nawet w Rosji słabo schodzi” – dodaje Denis. „Górnicy mogą zostać wysłani na urlop na swój koszt. Nie pracują i nie zarabiają. Można ich wezwać z powrotem do pracy, gdy będą dla nich zadania, lecz ich wynagrodzenie znacznie spadło w porównaniu z sytuacją sprzed wojny. Nie jest jasne, jak długo te kopalnie będą mogły w ten sposób funkcjonować, bo pracują bardzo słabo i nikt w nie nie inwestuje. Rosja tego nie robi, bo to nie jest jej terytorium. Kiedy ukraińskie kopalnie dostawały pieniądze, otrzymywały nowe maszyny. Tutaj pracuje się do końca wydobycia, a za kilka lat kopalnie mogą zostać po prostu zamknięte”.
#Polityka energetyczna
„Ponad jedna trzecia węgla energetycznego została wydobyta w okupowanej części Donbasu, która jest poza kontrolą władz Kijowa” – wyjaśnia Jurij Onyszkiw. „Tamtejsze kopalnie produkowały węgiel do spalania w elektrowniach. „W 2014 r. było to bardzo ważne, ponieważ firmy produkowały energię elektryczną z antracytu. Po prostu zabrali antracyt, który został za granicą, poza kontrolą władz Kijowa” – dodaje.
Aby uniknąć korzystania z węgla z terytoriów okupowanych, „ukraińskie elektrociepłownie przestawiły się na inne gatunki węgla, które mogły nabyć na swoim terytorium lub importować” – kontynuuje Jurij.
„W rzeczywistości Ukraina jest teraz prawie całkowicie samowystarczalna, jeśli chodzi o pozyskiwanie własnego węgla: jego zużycie do produkcji energii elektrycznej spadło, wzrosła natomiast produkcja energii elektrycznej z nowych źródeł. Od czasu do czasu Ukraina importuje węgiel ze Stanów Zjednoczonych” – tłumaczy.
Jurij mówi, że w latach 2013–2021 produkcja energii elektrycznej z węgla spadła z 47 do 35%. „Powodem było zmniejszenie produkcji energii elektrycznej i ogólnie zmniejszenie zużycia energii elektrycznej poprzez aneksję Krymu i zajęcie części Donbasu przez Rosję, ale także poprzez zwiększenie aktywności alternatywnych źródeł energii”.
„Podczas gdy energia jądrowa zajmowała generalnie najbardziej krytyczne miejsce w miksie energetycznym (ok. 50%) w Ukrainie, produkcja energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (wiatr, słońce i bioenergia) dziesięć lat temu była bliska zeru. Dzisiaj wynosi 9–10%” – dodaje.
Jurij przewiduje, że trend zwiększania udziału źródeł odnawialnych w miksie energetycznym utrzyma się, a udział węgla nadal będzie się zmniejszał: „Nie ze względu na cele klimatyczne przyjęte przez ukraiński rząd, ale ze względu na cele Unii Europejskiej”. Aby móc w przyszłości eksportować swoją energię elektryczną do UE, Ukraina musi udowodnić, że albo energia pochodzi z czystych źródeł, albo czyste źródła zaczną stopniowo dominować w miksie energetycznym. „Dlatego teraz zaprzestaje się produkcji energii z węgla w Ukrainie” – podsumowuje Onyszkiw.
Kwestia przyszłego miksu elektroenergetycznego Ukrainy i dekarbonizacji sektora energetycznego jako całości staje się jeszcze bardziej istotna w nadchodzących latach, gdy ukraiński system elektroenergetyczny został przed terminem włączony do UE z powodu inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r.
#Ryzyka
Wojna nie jest jedynym ryzykiem związanym z pracą górników we wschodniej Ukrainie. Kolejnym są nielegalne kopalnie odkrywkowe.
Działacz Wołodymyr Sirotin wraz z zespołem zbliżają się do nielegalnej kopalni w Łysyczańsku w obwodzie ługańskim.
Wyjaśnia, że kopalnia była nielegalna, bo zgodnie z ukraińskim prawem korzystanie z odkrywkowej metody wydobycia jest zabronione. „Pierwsze nielegalne złoże w regionie zostało odkryte w 2018 r. i wkrótce do niego dotrzemy. Jest już zamknięte i nie działa. W 2018 r. działacze z naszego miasta zbadali to miejsce. Pisali podania do lokalnych posłów, władz, na policję. Posłowie składali wnioski do gubernatora obwodu. Czasami przychodziła policja: węgiel był konfiskowany i trafiał do magazynów. A co z dalszymi jego losami? Nikt nie wie, gdzie zniknął”.
Sirotin mówi, że nielegalne wydobycie w tym miejscu jest chwilowo zawieszone. „Mówią, że – jeśli chodzi o nowe złoże – wciąż przygotowują dokumenty do legalizacji. Zobaczymy, jak to będzie” – podsumowuje Wołodymyr.
„Wśród aktywistów dominuje poczucie krzywdy.Przede wszystkim na tym obszarze fabryki żelatyny są złoża naturalnych surowców, jest też kurhan. Z punktu widzenia prawa praca na terenie zainfekowanym jest zabroniona. To podlega karze. Jak widać, w tej sytuacji jakoś ominięto obowiązujące prawo” – dodaje Sirotin.
„W 2018 r. pracowała tu równiarka, maszyna ładująca węgiel na ciężarówki. Była też 35-tonowa wywrotka. Ciężarówki z węglem z reguły wyjeżdżały wieczorem. Nasi ludzie naliczyli w nocy od ośmiu do 15 samochodów. Przejechali przez kopalnię Matrosskaja, dzielnicę hut szkła, całe miasto i nikt nie wiedział, co dalej stało się z węglem” – opowiada Wołodymyr.
Sirotin stwierdza, że udało im się to zrobić dyskretnie. „Miejsce jest trochę oddalone od mieszkających tu ludzi. Miasto miało wtedy swoje problemy. Samorząd nie zwrócił uwagi na nielegalne złoże węgla ze względu na wojnę polityczną” – mówi.
Od czasu naszego wywiadu sytuacja w Łysyczańsku i okolicznych miejscowościach uległa dalszemu pogorszeniu, gdyż tereny te zostały mocno zniszczone i są zajęte przez wojska rosyjskie (stan na sierpień 2022 r.).
#Środowisko
Trwająca od ponad 8 lat wojna Rosji w Donbasie powoduje nie tylko problemy społeczne, gospodarcze i surowcowe, lecz także katastrofę ekologiczną. Niedobór wody pitnej na wschodzie Ukrainy już jest bardzo poważnym problemem, nie tylko na terytoriach okupowanych, lecz także w kontrolowanej przez władze ukraińskie części Donbasu.
Butczenko mówi, że zamknięcie kopalń nie zostało zrealizowane zgodnie z ustalonymi zasadami i przepisami. Według wypracowanych w ZSRR procedur, nawet jeśli kopalnia jest zamknięta, musi być cały czas pod kontrolą: trzeba wypompowywać wodę, stale przeprowadzać kontrole i tak dalej. „Przede wszystkim dotyczy to obwodu donieckiego. Jest kopalnia, w której doszło do wybuchu nuklearnego. Mamy wyniki od ekologów pokazujące, że te niebezpieczne pierwiastki są już w wodach gruntowych. Kiedy pracowałem, były też trzęsienia ziemi, bo kopalnie sięgały coraz głębiej”.
Mężczyzna wyjaśnia, że trzęsienia ziemi miały miejsce w czasach, gdy zamknięcia odbywały się zgodnie z zasadami. „Będzie więcej incydentów z trzęsieniami ziemi, które dotkną domy i je zniszczą” – kontynuuje. „Po drugie i najważniejsze – woda w kopalni trafi do podziemnych źródeł, z których korzystają ludzie (studnie, odwierty). To dość duży problem ekologiczny przede wszystkim dla tych, którzy tam mieszkają. Ale kto o tym mówi? Nikt tego nie wie”.
„Od tygodni nie ma wody. Ludzie będą musieli gdzieś ją znaleźć. Będą kopać studnie itp. To zmusza ich do podejmowania ryzyka. A ta woda, która jest w kopalni, jest niebezpieczna”– podsumowuje Maksym.
Górnik Andrij Miszczenko wspomina rozpoczęcie walk w tym regionie w 2014 r. „W lipcu, kiedy przybyły tu wojska ukraińskie, rozpoczęły się walki, a w kopalni pozostały 34 osoby” – mówi Andrij. Wspomina, że podczas ostrzału urwały się druty. A więc zebrali się wszyscy górnicy, w zasadzie tylko kilka osób, i przeciągali te druty. „Przez kilka dni siedzieli w kopalni, nie zmieniali się. To trwało prawdopodobnie ok. półtora miesiąca. Było ciężko. Największa kopalnia została w 2014 r. bez prądu przez blisko 24 godziny” – dodaje górnik.
Miszczenko tłumaczy, że dyrektor kopalni, Ihor Wiktorowycz Nowosełow, „gdy przez dzień nie było światła, uruchomił włącznik nożowy”. Omal nie zniknął wtedy pod wodą i mógł zginąć od porażenia prądem. Ale włączył silnik i wypompował wodę z kopalni. W 2017 r. woda zrobiła wyrwę i dotarła tu z innych kopalń na terytoriach okupowanych. Nie było tam prądu i nikt nie pompował wody. „Cała ta woda dotarła do kopalni «Zołote». Zalało nas z obu stron” – przypomina sobie Miszczenko.
Andrij mówi, że górnicy zostali w Zołotem, aby była szansa na wznowienie działalności kopalni. „Gdybyśmy zrezygnowali z tego wszystkiego, zostałyby tylko ruiny. Kopalnie zatopionoby naszym kosztem, ponieważ są geograficznie powiązane”.
„Dziś kopalnia «Zołote» potrzebuje mocniejszych pomp” – mówi Andrij. Dodaje, że państwo nie sfinansowało jeszcze wszystkiego: „Na razie czekamy”.
Projekt odnowy kopalni powstał między 2015 a 2016 r. „Ale kiedy kopalnie zostały zatopione, po prostu zaczęli wdrażać to, co napisaliśmy”. Zdaniem Miszczenki wypompowanie wody uratuje przed zalaniem kopalnie Karbonit, Hirską i Tosziwską. Górnik mówi, że dziś kopalnia tylko wypompowuje wodę i trochę wentyluje, żeby odgazować teren.
„Ale najgorsze jest to, że kopalnia w Zołotem wrzuca wodę, którą trzeba oczyścić, do rzeki. Zabijają więc rzekę i to wszystko. Teraz widać tę wodę” – podsumowuje Miszczenko.
Władysław, mieszkaniec Zołotego, pamięta, że gdy woda była czysta, rzeka była szersza. „Teraz woda ma fatalny kolor. Nikt tam nie pływa. To efekt zamknięcia kopalni «Pierwomajskaja»”. Stamtąd pochodziła ta woda. Teraz to dobrze, że kopalnia w Zołotem wzięła wszystko na siebie i pompuje tę wodę. Jeśli kopalnia zostanie zatopiona, wszystko z niej wypłynie na powierzchnię, wypełni studnię i nie będzie wody do picia. To grozi katastrofą ekologiczną. Następnie zatopią kopalnie «Karbonit», «Gorskaja» i pójdą dalej, do kopalni «Toszka». Jeśli kopalnie toną, wydziela się gaz, jest promieniowanie, miesza się to z wodą i nic dobrego z tego nie wynika” – mówi Władysław.
Władysław opowiada, że rzadko bywa nad rzeką i dopiero niedawno zobaczył, że zmieniła kolor na czerwony. Ojciec Władysława pracuje w kopalni i powiedział synowi, że wszystko z niej trafia do rzeki. „Każdy ma swoje problemy. W pracy, domu nikt nie myśli o ekologii. Mam nadzieję, że nasz rząd podejmie rozsądne kroki w walce z tą katastrofą ekologiczną” – podsumowuje Władysław.
Według danych z połowy maja 2022 r. i licząc od początku militarnej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę na pełną skalę, wydobycie węgla w państwowych kopalniach w Ukrainie spadło o 37%. Minister energetyki Herman Hałuszczenko poinformował o tym w wywiadzie dla „Forbesa”. Dodał, że Ukraina straciła już trzy kopalnie na tymczasowo okupowanych terytoriach. „Są zalane i nie da się ich odbudować” – powiedział szef resortu energii. Według niego nie ma jednak problemów z akumulacją węgla i jest już kilka obszarów, nad którymi ministerstwo pracuje.
Teraz (wrzesień 2022 r.) najbardziej zaciekłe walki toczą się wokół miejscowości, które odwiedziliśmy rok temu: Łysyczańska, Siewierodoniecka, Zołotego i in. w tym rejonie. Wówczas nasi bohaterowie dzielili się z nami swoimi przemyśleniami na temat przyszłości kopalń w regionie.
Dziennikarz Denys Kazanskyj mówi, że wydobycie węgla w Donbasie zaczęło spadać „na długo wcześniej, jeszcze w czasach ukraińskich”. „To stary region, w którym węgla już brakuje. W obecnych warunkach nie jest łatwo eksportować, wszystko drożeje, a te kopalnie nie są odpowiednio pielęgnowane. Myślę, że to nie potrwa wiele lat”. Denys przewiduje, że rząd będzie stopniowo zamykał kopalnie, a ludzie odejdą z pracy.
„Ukraina kupuje węgiel w RPA i dywersyfikuje import tego surowca. Oczywiście są zmiany, bo nie sprowadzamy węgla z Donbasu” – dodaje Denys.
„Ukraina nadal wspiera nierentowne kopalnie, które pracują słabo. Są wspierane, ponieważ taka jest decyzja polityczna. Są kopalnie na koncesjach: należą one do osób prywatnych. Prywatne pracują jak prywatne, państwowe jak państwowe. Oznacza to również, że jest stabilnie, tak jak było” – mówi Denys.
Gert uważa, że utrzymanie kopalń musi być celem. „Nie zamykajmy kopalń. Mamy nowy poziom i możemy wydobywać węgiel przez 20 lat. A to jest praca dla ludzi”.
Ołeksandr nie wie, co zrobi, jeśli zamkną kopalnię. „Po prostu rzucamy wszystko, co mieliśmy, i gdzieś wyjeżdżamy. Do mnie dzwonią też z Polski, bo tam mieszka mój kolega. Albo pojedziemy do Rosji. Szukałem czegoś, co pomoże zapewnić byt mojej rodzinie”.
Maksym uważa, że zamkniętych kopalń będzie jeszcze więcej. „Według różnych szacunków na niekontrolowanych terenach zamkniętych jest ponad 40 kopalń”.
Dziennikarz i były górnik Maksym Butczenko uważa, że istnieje bardzo duże bezrobocie. „Wiele osób jeździ do Rosji. Wiele osób trafia do oddziałów rosyjskich separatystów w obwodzie donieckim i ługańskim. To nie przypadek. Gdyby ludzie w ogóle tam pracowali, to po co iść do wojska, po co jechać do Rosji, po co mówić o tym, że Ukraina wywiera na nich presję? Kiedy oglądasz propagandę, to słyszysz, co mówi się ludziom, że Ukraina jest winna. A winni są ludzie, którzy lobbują za swoimi interesami w tym regionie” – podsumowuje Maksym.
Porozmawiajmy o przyszłości
Wprawdzie proces pożegnania z węglem był długi, z kilkoma wyzwaniami pod drodze, ale istnieją również pozytywne przykłady transformacji w Europie.
Zwycięska formuła Portugalii
„Oczyszczanie sektora energetycznego jest złożone. Optymalny miks energetyczny różni się w zależności od kraju. Są jednak dobre przykłady, na których można się uczyć”.
„Portugalia działa na wielu polach, ponieważ zamierza zastąpić węgiel odnawialnymi źródłami energii, i niedawno odrzuciła propozycję spalania biomasy na terenie swojej ostatniej elektrowni węglowej, Pego” – stwierdza Alexandru Mustață. Mówi, że „zwycięska formuła Portugalii” obejmuje „wielkoskalowe elektrownie słoneczne, farmy wiatrowe, magazynowanie energii w akumulatorach i ekologiczną produkcję wodoru”.
Region Górnej Nitry na Słowacji, pionier sprawiedliwej transformacji
Jeśli chodzi o „sprawiedliwą transformację”, „region Górnej Nitry na Słowacji jest pionierem” – podkreśla kampania Europe Beyond Coal. Mustață wyjaśnia, że prace zostały zainicjowane przez grupę obywateli, którzy szybko uzyskali wsparcie burmistrza Prievidzy oraz lokalnych przedsiębiorców. To ostatecznie doprowadziło do opracowania strategii rządowej i odblokowania funduszy europejskich.
Przedstawiciele kampanii Europe Beyond Coal wierzyli, że „nie ma jednego uniwersalnego pakietu politycznego, który zapewni sprawiedliwą transformację” w każdym regionie górniczym w Europie. Zamiast tego „strategie powinny być dostosowane do lokalnych potrzeb” i „opracowane wspólnie ze społecznościami na poziomie lokalnym”, tak aby każdy, kogo to dotyczy, miał znaczącą możliwość wniesienia wkładu w cały proces. „Oczywiście sama strategia nie wystarczy. Sprawiedliwa transformacja jest odpowiednio finansowana, aby pracownicy mogli się przekwalifikować, a firmy – rozwijać” – dodaje Mustață.
“Inwazja Rosji na Ukrainę tylko uwydatniła stopień, w jakim paliwa kopalne wymuszają przemoc”
Wojna w Ukrainie i skutki pandemii doprowadziły do wzrostu zapotrzebowania na węgiel. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2021 r. produkcja energii elektrycznej z węgla wzrosła o 9% w porównaniu z 2020 r. Zapytaliśmy ekspertów kampanii Europe Beyond Coal, jak ich zdaniem wojna Rosji z Ukrainą pokrzyżowała plany transformacji energetycznej w Europie? Odpowiadają w sposób zdecydowany:
„Inwazja Rosji na Ukrainę tylko spowodowała dalszą eskalację przemocy, zarówno w sensie geopolitycznym, jak i militarnym, do jakiej przyczyniają się paliwa kopalne, które wyrządzają ponadto ogromną krzywdę światu przyrody, a także naszemu zdrowiu. Powinno to przyspieszyć przejście na wolną od paliw kopalnych energię odnawialną, ponieważ ludzie stają się coraz bardziej świadomi, jak ważne są pokój i bezpieczeństwo – mówi Mustață. – Musimy zerwać wszelkie powiązania z paliwami kopalnymi i w pełni wykorzystać energię odnawialną – kontynuuje i dodaje: – Powinniśmy jednak pamiętać, że pomimo skrajnej nieprzewidywalności niektóre kraje i firmy nadal chcą rozbudowywać infrastrukturę związaną z gazem kopalnym, mimo że jest to przyczyną rosnących kosztów energii, szkód dla klimatu i ostatecznie utraconych środków finansowych. To, co powinniśmy zrobić, to przyspieszyć sprawiedliwe przejście do systemu w pełni opartego na energii odnawialnej, a jednocześnie zapewnić, że wdrażamy wszystkie możliwe środki w zakresie efektywności energetycznej i oszczędności” – podsumowuje Mustață.
Na koniec zapytaliśmy o Polskę, jeden z krajów, który pomimo że zużywa duże ilości węgla, ma nadzieję uniezależnić się od tego paliwa kopalnego do 2049 r. Z jakich doświadczeń może czerpać i od których państw może się uczyć, aby transformacja nie była trudnym doświadczeniem?
„W 2048 r. w Polsce nie będą działać bloki węglowe. A gdyby działały, byłoby to możliwe tylko dlatego, że polski podatnik płaciłby oszałamiające kwoty w ramach dofinansowania, aby je utrzymać – konkluduje Mustață. – Węgiel jest już zbyt drogi, żeby być opłacalnym bez uwzględnienia ogromnych kosztów finansowych, jakimi obciąża społeczeństwo poprzez szkody zdrowotne i środowiskowe. Polska musi się ogarnąć”.
17 krajów europejskich będzie wycofywać węgiel do 2030 r.
Kampania Europe Beyond Coal wyjaśnia, że 17 krajów europejskich albo już wycofało się z węgla, albo zrobi to najpóźniej do 2030 r., ponieważ jest to logiczne z ekonomicznego, ze środowiskowego i zdrowotnego punktu widzenia”. „Polski rząd powinien przekierować zasoby, które marnuje na podtrzymywanie upadającego przemysłu węglowego, na tworzenie lokalnych alternatyw zatrudnienia, które mogą zapewnić stopniowe wycofywanie się z węgla. Jeśli tak się nie stanie, poskutkuje to nagłym i traumatycznym rozwiązaniem dla osób związanych z przemysłem węglowym w Polsce” – podsumowuje ekspert Europe Beyond Coal.
Napisy końcowe
Koordynatorki projektu: Lola Garcíia-Ajofrín i Anna Górnicka
Materiały tworzyły: Julia Alekseeva, Karolina Baca-Pogorzelska, Lola García-Ajofrín i Anna Górnicka
Redakcja merytoryczna: Anna Ackermann, członkini-założycielka Centrum Inicjatyw Ekologicznych „Ecoaction” (Ukraina), Dave Jones, Global Program Lead at Ember
Zdjęcia: Bartosz Kielak (Wielka Brytania), Evgeniy Maloletka (Ukraina), Hubert Witarowski (Niemcy, Polska i Hiszpania)
Postprodukcja wideo: Katarzyna Łuka i Zuzanna Olejniczak
Projekt: Tina Xu
Web development: Piotr Kliks
Tłumaczenia: Julia Alekseeva, Grzegorz Kurek, Olya Lypynska
Korekta: Słowne Babki
W Arizonie, między Nogales a Sasabe, migranci mogą znaleźć schronienia po przekroczeniu granicy do Stanów Zjednoczonych. Schroniska te są prowadzone przez różne grupy i organizacje non-profit, które wspierają migrantów w stanie. Jeden z tych obozów, znany jako „Stary Obóz”, jest jednym z pierwszych utworzonych w tym rejonie.