W listopadzie 2022 r. mijają dwa lata od wynegocjowanego przez Rosję zawieszenia broni w 44-dniowej wojnie między Armenią a Azerbejdżanem.
W Armenii, kraju zamieszkiwanym przez zaledwie 3 mln ludzi, gdzie pobór do wojska obowiązuje wszystkich młodych mężczyzn, dwa ostatnie krwawe konflikty przyniosły ogromny odsetek weteranów wojennych wśród nowego pokolenia żołnierzy.
Ok. 1000 ormiańskich żołnierzy otrzymało różne kategorie niepełnosprawności. Jest także uraz, którego nie można zobaczyć. To niewidzialna rana – trauma dotykająca tysiące – dokładnie nie wiadomo ilu – młodych mężczyzn.
Jak Armenia dba o rehabilitację poranionego na wojnie pokolenia młodych ludzi?
Erywań, ARMENIA. Hayk Khachatryan, ubrany w niebieski uniform trener, ostrożnie pcha wózek inwalidzki z dwudziestokilkuletnim młodzieńcem w zielonym T-shircie. Zmierza w kierunku ławki do ćwiczeń w jasnej sali gimnastycznej.
Po porannym deszczu w Erywaniu promienie słoneczne wpadają przez okno.
Młody człowiek na wózku trzyma w dłoniach gumową piłkę lekarską. Trener Khachatryan kładzie mu ręce na ramionach, a młodzieniec stara się podnieść piłkę tuż nad głowę. Kilkakrotnie unosi ją i opuszcza. Trener zachęca go jeszcze raz. Pacjent w końcu osiąga cel.
Hayk Khachatryan jest ormiańskim kinezjologiem pracującym w Zinvori Tun (po ormiańsku: „domu żołnierza”). To centrum rehabilitacji w stolicy Armenii, założone przez organizację pozarządową, Państwowy Uniwersytet Medyczny w Erywaniu oraz ormiańskie Ministerstwo Obrony, którego misją jest pomoc żołnierzom.
Młody człowiek, który próbuje podnieść i opuścić piłkę, jest jednym z 300 weteranów wojny w Górskim Karabachu z 2020 r., którzy są tutaj leczeni.
Armenia i Azerbejdżan, dwie byłe republiki radzieckie, toczą spór o Górski Karabach od upadku Związku Radzieckiego w 1991 r.
Górski Karabach to górzysta enklawa na Kaukazie Południowym, zamieszkiwana przez etnicznych Ormian, geograficznie położona w Azerbejdżanie. W czasach sowieckich miała status autonomii.
Wieloletni konflikt o Górski Karabach to m.in. dwie poważne wojny.
Oba kraje kilkakrotnie oskarżały się wzajemnie o łamanie zawieszenia broni.
W kwietniu 2016 r. doszło również do tzw. wojny czterodniowej, w której zginęło 350 osób.
Kiedy pracowaliśmy nad tym artykułem, w nocy z 12 na 13 września 2022 r. Azerbejdżan przeprowadził zakrojony na szeroką skalę atak na Armenię, wymierzony w niektóre miasta, w tym zabudowania w Sotk, Goris i Dżermuk. Atak trwał do 14 września br. W rezultacie ponad 2500 cywilów zostało czasowo przesiedlonych, a ponad 200 żołnierzy obu stron zginęło w najkrwawszych od wojny w 2020 r. walkach.
Ci, którzy walczyli w pierwszej wojnie, mają teraz od 30 do 40 lat. Ci, którzy walczyli w drugiej wojnie – zaledwie 20 lat.
„Moim największym wyzwaniem było prawdopodobnie leczenie chłopców z tej ostatniej wojny.” – Khachatryan wzdycha. Zaczął pracę w ośrodku w 2019 r., „po ukończeniu nauki w Instytucie Sportu, najpierw jako wolontariusz”. Niedługo potem „zaczęły przyjeżdżać te wszystkie dzieciaki z wojny”. Młodzi ludzie w wieku od 18 do 20 lat, którzy w chwili wybuchu konfliktu odbywali akurat obowiązkową służbę wojskową.
Khachatryan mówi, że po wojnie „większość problemów zdrowotnych dotyczyła kwestii ortopedycznych. Urazy kręgosłupa były częste. Staramy się osiągnąć maksymalny sukces w bardzo krótkim czasie. Możesz mi wierzyć – to działa. Robiliśmy rzeczy, które wydawały się niemożliwe” – dodaje.
Pacjent, którego zapamiętał najbardziej, „prawdopodobnie był moim pierwszym, zaczął chodzić po dwóch lub trzech miesiącach – mówi Hayk Khachatryan. – Cierpiał na zatrucie jadem kiełbasianym”.
Obecnie „Dom Żołnierza” zatrudnia 30 osób, „a ludzie pracują tutaj nie tylko dla pieniędzy”, jak wyjaśnia Hayk.
Jednym z młodych mężczyzn, którzy odbywali obowiązkową służbę wojskową, gdy w 2020 r. wybuchła wojna, był 20-letni Alek Simonyan. Dziś ma gęstą, ciemną brodę i sprawia wrażenie nieśmiałego. Leczy się w ośrodku Zinvori Tun w Erywaniu.
Alek miał zaledwie 19 lat, kiedy rozpoczął się konflikt. W Armenii służba wojskowa trwa dwa lata i obowiązek ten dotyczy wszystkich obywateli płci męskiej w wieku od 18 do 27 lat.
„Była niedziela. Spaliśmy, kiedy zaczęła się wojna – wspomina Alek. – Obudził nas wybuch pocisku, zebrano nas na apel, po czym udaliśmy się na granicę”. Przed wojną Simonyan studiował przez kilka miesięcy w Instytucie Kształcenia Zawodowego. „Potem poszedłem do wojska – mówi. – Teraz nadszedł czas, aby zacząć wszystko od nowa”. Alek nie wie jeszcze, czy będzie kontynuował naukę. „Chcę przede wszystkim wyzdrowieć. Wtedy zacznę myśleć o tym wszystkim”.
1000 młodych inwalidów
Alek Simonyan jest jednym z ok. 1000 ormiańskich żołnierzy, którzy po 44 dniach wojny w 2020 r. zostali sklasyfikowani przez rząd Armenii wg różnych kategorii niepełnosprawności. Wśród nich prawie 500 młodych mężczyzn odniosło poważne obrażenia, a ok. 120 potrzebuje dziś protez.
Ponadto wg danych Rady Europy blisko 7 tys. żołnierzy (3900 Ormian i 2900 Azerów) zginęło lub zaginęło w ciągu sześciu tygodni wojny. To prawie trzy razy więcej niż liczba amerykańskich żołnierzy zabitych w Afganistanie w ciągu 20 lat.
„Moi rodzice nie wiedzieli, że tam jedziemy” – opowiada 33-letni Ishaan Aslanyan, weteran wojenny i kibic klubu piłkarskiego FC Barcelona, który po kilku operacjach chodzi teraz o kulach. On również leczy się w Zinvori Tun, erywańskim Domu Żołnierza. „Lekarze uratowali mi nogę. Oni po prostu ponownie wszystko poskładali” – wyjaśnia.
Aslanyan, który zaczął służyć w wojsku w wieku 20 lat i który miał już 12 lat służby za sobą, gdy wybuchła wojna, pamięta, że był w domu, kiedy „przyszło pilne wezwanie”. Rodzinie nie wspomniał ani słowem, „ponieważ przygotowywała się wtedy na przyjęcie gości”. „Okłamałem bliskich, powiedziałem, że jedziemy na jakiś czas na szkolenie wojskowe. Wyszedłem z domu, a moja rodzina dopiero potem się dowiedziała, że wybuchła wojna” – tłumaczy Ishaan.
Oprócz obrażeń nóg Aslanyan doznał również podczas wojny poważnych obrażeń narządów wewnętrznych: „płuc, wątroby…” – wymienia. Jeżeli jednak nadarzy się okazja, po wyzdrowieniu chciałby nadal służyć w wojsku. „Nie będę się zastanawiał, bo bardzo to kocham. Bardzo lubiłem służyć w wojsku. Z miłością nosiłem mundur” – dodaje.
44 dni od nastolatka do dorosłego
W stolicy Armenii, Erywaniu, jest pewna alejka prowadząca do centralnej ulicy Sayat Nova. Obok stoi rząd zaparkowanych samochodów. W alejce znajduje się mural przedstawiający młodego mężczyznę bez brody, o brązowych oczach, w mundurze wojskowym i hełmie na głowie.
Obok jest kolejny mural. Przedstawia chłopca w czapce na tle flagi Armenii. Obok napis: „2001–2020”. Ten chłopak zmarł w wieku 19 lat.
Mury w całej Armenii ozdobione są kolorowymi muralami z twarzami młodych mężczyzn w mundurach. Obrazy upamiętniają żołnierzy zmarłych podczas wojny w 2020 r.
Dla małego kraju, takiego jak Armenia, liczącego zaledwie 3 mln ludzi, „to katastrofa demograficzna” – mówi dr Irène Nigolian, psychiatrka i specjalistka od pokoleniowej transmisji traumy. Dr Nigolian wyjaśnia, że „bardzo szybko, w ciągu 44 dni wojny, Armenia straciła jedną trzecią pokolenia młodych mężczyzn”.
Trauma – niewidzialna rana – uraz, który dotyka tysiące chłopców.
Wg Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) co piąta osoba (22%), która doświadczyła wojny lub innego konfliktu w ciągu ostatnich 10 lat, „będzie odczuwać depresję, stany lękowe, zespół stresu pourazowego, chorobę afektywną dwubiegunową lub schizofrenię”. Eksperci WHO przeanalizowali występowanie zaburzeń psychicznych w środowiskach dotkniętych konfliktem.
Wsparcie ormiańskich psychiatrów z diaspory
Dr Nigolian jest członkinią zespołu Santé Arménie, kolektywu francusko-ormiańskich psychiatrów z diaspory, którzy zebrali się w momencie wybuchu wojny w 2020 r., aby wspierać rozwój psychiatrii w Armenii i leczenie zaburzeń stresu pourazowego.
Szacuje się, że za granicą mieszka 7 mln Ormian, czyli ponad dwa razy więcej niż w samym kraju. Kiedy wybuchła wojna, Ormianie w diasporze chcieli w jakiś sposób pomóc.
„Lekarze z ormiańskiej diaspory wiedzieli, że nie mogą siedzieć bezczynnie” – opowiada nam dr Irène Nigolian w kawiarni na centralnym placu Erywania. Mówi, że pomysł założenia Santé Arménie wyszedł od Arsène’a Mekiniana, profesora chorób wewnętrznych na paryskiej Sorbonie, który wraz z wybuchem wojny we wrześniu 2020 r. zaczął się kontaktować z ormiańskimi lekarzami we Francji. W ten sposób zorganizowano grupę francusko-ormiańskich lekarzy.
I powstała Santé Arménie. Obecnie składa się z 300 francuskich lekarzy pochodzenia ormiańskiego.
„Dołączyłam do nich bardzo szybko” – kontynuuje dr Nigolian, która mieszka i pracuje w Szwajcarii, a niedługo po wojnie, w grudniu 2020 r., wyjechała do Armenii.
Pierwszym krokiem było zorganizowanie grup różnych specjalności: chirurgów, rehabilitantów, psychiatrów itp., aby móc odpowiedzieć na rozmaite potrzeby. Następnym – przyjazd do Armenii. „To była spontaniczna decyzja” – dodaje dr Nigolian.
Grupa lekarzy z diaspory rozpoczęła szkolenia online z lekarzami z Armenii na temat leczenia ostrych zespołów stresowych. Dr Nigolian wspomina, że szybko zderzyli się z czymś, czego się nie spodziewali. „Zdaliśmy sobie sprawę, że najpierw musimy pomóc naszym kolegom, którzy wcześniej przyjęli ogromną liczbę żołnierzy”.
„Kiedy mamy na myśli żołnierzy, zakładamy, że są to silni ludzie, ale to była grupa nastolatków między 18. a 21. r.ż., którzy odbywali służbę wojskową i nie byli przygotowani na pójście na front” – kontynuuje psychiatrka.
Ci młodzi mężczyźni „nagle znaleźli się w środku horroru, z całą tą technologią XXI w.; widzieli, jak ich przyjaciele giną w eksplozjach, tracą nogi i ręce” – dodaje dr Nigolian.
Zdrowie psychiczne w erze wojny dronów
„Nowa broń komplikuje stare zasady wojenne” – możemy przeczytać w „Los Angeles Times”. Niektórzy analitycy określili wojnę w 2020 r. w Górskim Karabachu jako „pierwszy konflikt postmodernistyczny”, ponieważ po raz pierwszy bezzałogowe statki powietrzne (UAV) pokonały konwencjonalne siły naziemne.
Jak podaje Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), dzięki korzyściom płynącym z ropy i gazu Azerbejdżan w ciągu ostatnich dwóch dekad zmodernizował swój arsenał zbrojeniowy, w tym zaopatrzył się w „imponujący arsenał dronów”. Izrael i Turcja to główni dostawcy dronów do Azerbejdżanu. W wojnie korzystano m.in. z tureckiego drona Bayraktar TB2, który był później używany w Ukrainie.
Zdaniem CSIS arsenał Armenii opierał się głównie na sprzęcie produkcji rosyjskiej, w tym na kilku pociskach balistycznych odziedziczonych jeszcze po Związku Radzieckim. Ormianie używali także rosyjskich pocisków Iskander, chińskiego systemu rakietowego WM-80 i mniejszego, rodzimego systemu dronów.
„Brutalność walk wynikała po części z użycia na dużą skalę uzbrojonych dronów” – napisał Benjamin Brimelow w „Business Insider”.
Aby leczyć zarówno lekarzy, jak i żołnierzy, którzy byli świadkami okropności wojny, kolektyw Santé Arménie stworzył coś, co nazywa „Grupą Zadaniową «Psychotrauma»”. Psychiatrzy odwiedzali szpitale i pomagali tym lekarzom, którzy przyjmowali żołnierzy tuż po wojnie. „Miejscowi specjaliści próbowali zadbać o podstawowe i niezbędne sprawy, czyli urazy fizyczne, ale system zdrowia psychicznego w kraju nie był przygotowany na realia wojny” – mówi dr Nigolian.
Wśród rannych, których odwiedziła dr Nigolian, psychiatrka spotkała dwa rodzaje przypadków. „Z jednej strony ci, którzy widzieli te straszne sytuacje, nie potrafili nawiązać relacji ze swoimi rodzinami, ponieważ woleli trzymać wszystko w tajemnicy". To byli „młodzi ludzie, którzy w ciągu 40 dni bardzo się zestarzeli”. Z drugiej strony 18- lub 19-letni mężczyźni, „którzy byli bardzo wdzięczni, że żyją”, i „nagle zaczęli zwracać uwagę na przyrodę, słońce, drzewa, jakby byli otoczeni cudami”.
Wg Santé Arménie leczenie traumy odbywa się dwuetapowo. Pierwszy etap to doraźna pomoc psychologiczna, jakiej potrzebują żołnierze i cywile dotknięci wojną. Drugi to leczenie zespołu stresu pourazowego (PTSD), który ma różne objawy, takie jak koszmary senne, wahania nastroju, wrażliwość na dźwięki, pocenie się lub nudności.
Santé Arménie chce stworzyć „stałą i trwałą relację”, wspierając rozwój psychiatrii w Armenii, „aby następnym razem była ona gotowa na tego rodzaju sytuację” – podsumowuje dr Nigolian.
Niewidzialne rany tych, którzy nie zdążyli się pożegnać
Wojna dotknęła nie tylko walczących młodych ludzi, lecz także rodziny tych, których zabrała.
Aleja Chwały to nazwa ulicy, przy której znajduje się cmentarz wojskowy w Erywaniu (Yerablur). Od końca lat 80. na wzgórzu, na obrzeżach stolicy Armenii, chowano ormiańskich żołnierzy, którzy zginęli w konflikcie w Górskim Karabachu.
Podczas rocznic rodzice, rodzeństwo i wdowy wspinają się po stromym zboczu z bukietami kwiatów w dłoniach. Naira Melikyan, matka Hayka Melikyana, jednego z młodych żołnierzy, którzy polegli w wojnie 2020 r., mówi, że odzyskanie ciała jej 19-letniego dziecka zajęło jej całe miesiące. „Cóż, tak naprawdę to był kawałek jego nogi”. Wraz z innymi rodzicami nieżyjących młodych ludzi obchodzi ich wspólne urodziny.
Wiele rodzin, zarówno ormiańskich, jak i azerskich, wciąż czeka na pożegnanie z najbliższymi.
„Do dziś zgłoszono zaginięcie ponad 4500 osób, a po wojnie w 2020 r. liczba ta wzrosła o kolejne ponad 300 osób” – mówi Zara Amatuni, rzeczniczka przedstawicielstwa Armenii w Międzynarodowym Komitecie Czerwonego Krzyża (MKCK).
Pani Amatuni wyjaśnia, że życie bez wiedzy, gdzie przebywa twoje dziecko, jest uczuciem podobnym do desperacji, jaką rodzice mogą odczuwać, gdy swoją latorośl stracą na chwilę z oczu. „To ten sam niepokój, tyle że trwa cały czas” – tłumaczy Zara.
MKCK przez lata pracował z rodzinami osób, które zaginęły na wojnie lub których los nie jest znany. Wywołuje to udrękę i niepewność.
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża oferuje rodzinom osób zaginionych pomoc prawną i psychologiczną. Prowadzi także inicjatywy mikroekonomiczne, ponieważ w wielu przypadkach osoba zaginiona była jedynym żywicielem rodziny.
Niewidzialne rany osób wewnętrznie przesiedlonych
„Problemy ze zdrowiem psychicznym mogą dotyczyć również tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów” – kontynuuje Zara Amatuni.
Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) wspierała przesiedleńców w wyniku wojny 44-dniowej. Na najbardziej potrzebujących obszarach uruchomiono m.in. mobilną klinikę, która dotarła do 15 miejscowości i przebadała 750 osób.
IOM wspierała również relokację osób mających problemy ze zdrowiem psychicznym.
Jedną z tych osób był Yasha.
Yashy wydawało się, że podróż ze Stepanakertu trwa wiecznie. Po godzinach siedzenia w samochodzie, tkwiącym w sznurku aut i autobusów pełnych ludzi opuszczających swoje domy w Górskim Karabachu, bolały go nogi. Prawie 90-letni mężczyzna był jedną z osób, które po wybuchu wojny zostały ewakuowane i przesiedlone do centrum Dzorak, ośrodka dla osób z zaburzeniami psychicznymi na obrzeżach Erywania.
Przy wejściu do ośrodka Dzorak, starego budynku, którego łazienki zostały odnowione dzięki dotacji japońskiego rządu, macha do nas siedząca na schodach uśmiechnięta kobieta. Jeden ze współlokatorów gra na starym pianinie. Inny, w starym mundurze wojskowym, patroluje korytarze, jakby był na służbie.
Jeszcze większe problemy mają osoby z niepełnosprawnościami.
„Na samym początku do Dzorak przywieziono 170 osób, ponieważ trzeba było je gdzieś umieścić” – mówi Mamikon Tosunyan, dyrektor ośrodka. – Było to bardzo trudne, ponieważ większość z nich nie była chora psychicznie, tylko po prostu w podeszłym wieku” – dodaje.
„I bardzo uczuciowa” – dopowiada uśmiechnięta Ruzanna Mkrtchyan, kładąc dłonie na białym fartuchu. To szefowa pielęgniarek w ośrodku Dzorak. Oboje wyjaśniają, że na początku problemem był brak dokumentów. Trzeba więc było ustalić tożsamość, miejsce przebywania krewnych i historię choroby ludzi, którzy tu trafili, porzuciwszy swoje domostwa i uciekłszy przed pożogą wojny.
„Coś nowego”
„Ta wojna była dla Armenii czymś nowym – podsumowuje Rima Kabrilyants, ormiański koordynator krajowy ds. sytuacji nadzwyczajnych i operacji w IOM. – Ci wszyscy niepełnosprawni chłopcy i młodzi mężczyźni z problemami psychicznymi – wiesz, wcześniej nie mieliśmy tutaj czegoś takiego. To nasza nowa rzeczywistość, a ci młodzi to nasza przyszłość, dlatego cały kraj musi się do tego przystosować” – oświadcza.
Niepokojące wspomnienia
Niedaleko stąd, w Proszjan, 15 km od Erywania, stoi nowoczesny, niedawno oddany do użytku budynek z ogrodem. To Centrum Rehabilitacji Bohaterów, które ma zapewnić żołnierzom pomoc psychologiczną i społeczną.
Został on zbudowany dzięki inicjatywie crowdfundingowej zapoczątkowanej przez Surena Areentsa, byłego ormiańskiego dziennikarza, który tłumaczy zasady działania ośrodka prasie.
Pokazuje salę z wygodnym fotelem i różnymi gadżetami technologicznymi. Mają one leczyć żołnierzy dzięki terapii Virtual Reality Exposure (VRE).
Gdy ekipa Outriders odwiedziła je w marcu 2022 r., centrum nie działało jeszcze w pełni.
Wykorzystywanie rzeczywistości wirtualnej w terapiach ekspozycyjnych różnych zaburzeń psychicznych lub psychiatrycznych nie jest w Armenii powszechne, ale w niektórych krajach było testowane w ramach wielu randomizowanych badań klinicznych od lat 80. XX w.
Wyniki pierwszego badania dotyczącego tego rodzaju terapii ekspozycyjnej zostały opublikowane w 1995 r. Po raz pierwszy zastosowano ją do zmniejszenia lęku wysokości w badaniu pilotażowym z wykorzystaniem środowisk wirtualnych, w tym kładek dla pieszych i balkonów. Od tego czasu terapia ekspozycyjna z użyciem rzeczywistości wirtualnej jest coraz częściej stosowana w leczeniu zaburzeń związanych z lękiem i traumą, w tym fobii i zespołu stresu pourazowego (PTSD).
Obraz tej sali szpitalnej jest przykładem wirtualnej rzeczywistości (VR) wykorzystywanej przez zespół UCF RESTORES z University of Central Florida, zajmujący się badaniem różnych metod leczenia dorosłych z PTSD. Rzeczywistość wirtualna jest jedną z nich.
„Technologia nie jest terapią samą w sobie, ale dzięki niej proces leczenia jest skuteczniejszy” – podkreśla dr Deborah Beidel, psycholożka i dyrektorka UCF RESTORES.
Dr Beidel wyjaśnia, że „trauma zmienia człowieka na zawsze, ale przy odpowiednim leczeniu można ją przezwyciężyć i zacząć życie od nowa. Pacjenci staną się innymi ludźmi, ale to nie znaczy, że nie mogą przejąć kontroli nad własnym życiem i iść do przodu” – dodaje.
Np. podczas sesji w centrum badawczym UCF RESTORES osoby z PTSD zwróciły uwagę, że pewne elementy będące częścią traumatycznego wydarzenia, takie jak zapamiętane widoki, dźwięki i zapachy, nadal powodują niepokój za każdym razem, gdy pacjenci spotykają je w codziennym życiu.
„Pomyśl o ratowniku, który nieskutecznie reanimował dziecko topiące się w basenie. Ilekroć widzi dziecko przypominające mu to zmarłe, może odczuwać duży niepokój, mieć atak lęku, a nawet koszmary. Być może z czasem taki człowiek zdecyduje, że nie będzie już chodzić do miejsc, w których może spotkać dużo dzieci” – mówi dr Deborah Beidel.
Jak traumatyczne wydarzenia wpływają na umysł człowieka i jak wygląda leczenie
Rozmawialiśmy z Andrew M. Sherrillem, adiunktem psychiatrii specjalizującym się w zagadnieniu rzeczywistości wirtualnej na amerykańskim Emory University School of Medicine w Atlancie. Jego zainteresowania badawcze dotyczą tego, w jaki sposób umysł przetwarza traumatyczne wydarzenia, a następnie odzyskuje zakodowane informacje.
W Armenii jest za mało specjalistów i zbyt wielu pacjentów
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez psycholożkę kliniczną Lianę Terzyan i jej współpracowników, kłopoty ze snem, zdenerwowanie, niepokojące sny i wspomnienia, zachowywanie nadzwyczajnej czujności, negatywne uczucia, unikanie wspomnień i utrata zainteresowania życiem to główne objawy u części pacjentów, którzy doświadczyli wojny w Górskim Karabachu w 2020 r. Zdaniem Terzyan pierwszym wyzwaniem, z jakim musi się zmierzyć Armenia w leczeniu nowych pacjentów, jest brak specjalistów.
W 2017 r. specjalny sprawozdawca ONZ ds. prawa do zdrowia Dainius Pûras stwierdził, że mimo „chlubnych reform” ludzie, którzy chcą leczyć w Armenii swoje zdrowie fizyczne lub psychiczne, „nadal napotykają na poważne bariery związane z przestarzałym podejściem do opieki zdrowotnej i trwałe nierówności”.
Pûras uznał również politykę ochrony zdrowia psychicznego w Armenii za „przestarzałą” i zidentyfikował „oznaki tego błędnego koła w ormiańskim systemie zdrowia psychicznego, w którym osoby z zaburzeniami psychicznymi są zbyt łatwo i zbyt często hospitalizowane w szpitalach psychiatrycznych, lekarze mają tendencję do przepisywania im zbyt wielu leków, a następnie ludzie ci są przez długi czas zamknięci w dużych instytucjach jako pacjenci przewlekle chorzy”.
To długa droga. Hayk, Ishhan i Alek leczą widoczne rany. Do wielu innych w całej Armenii koszmary wracają codziennie, gdy gaśnie światło, a niewidoczna rana wciąż jest nieleczona.
Wg Santé Arménie przezwyciężenie skutków tej traumy może zająć Armenii nawet 50 lat.
Reportaż, teksty i filmy: Lola García-Ajofrín
Projekt: Tiny Xu
Web development: Piotr Kliks
Tłumaczenie: Grzegorz Kurek i Anatolij Tokmantcev
W Arizonie, między Nogales a Sasabe, migranci mogą znaleźć schronienia po przekroczeniu granicy do Stanów Zjednoczonych. Schroniska te są prowadzone przez różne grupy i organizacje non-profit, które wspierają migrantów w stanie. Jeden z tych obozów, znany jako „Stary Obóz”, jest jednym z pierwszych utworzonych w tym rejonie.