„Biedactwo” organizuje największy protest dekady – kobiety rzucają wyzwanie Łukaszence
Centrum praw człowieka „Wiasna” poinformowało, że podczas wiecu przedwyborczego Swiatłany Cichanouskiej w Mińsku zgromadziło się co najmniej 63 tys. jej zwolenników. To największa polityczna demonstracja w ostatniej dekadzie i w najnowszej historii Białorusi.
Wiec odbył się w czasie, gdy władze Białorusi oskarżyły czołowych przedstawicieli opozycji o współpracę z rosyjskimi agentami wojskowymi w celu zorganizowania masowych zamieszek. Podejrzani to uwięziony bloger opozycyjny Siarhiej Cichanouski oraz polityk opozycyjny Mikałaj Statkiewicz, który kandydował na urząd prezydenta Białorusi w 2010 r.
Podczas wiecu w Mińsku tysiące osób żądało uwolnienia wszystkich więźniów politycznych. Kandydatka na prezydenta Swiatłana Cichanouska nazwała nonsensem domniemany spisek w celu zorganizowania masowych zamieszek.
magazyn Unblock
Naciskając „Zapisz się”, wyrażam zgodę na przesyłanie newslettera Unblock przez Outriders Sp. not-for-profit Sp. z o.o. i akceptuję regulamin.
– Mój Boże, jaka rewolucja? Jesteśmy pokojowymi ludźmi i chcemy pokojowych zmian w naszym kraju. Dlaczego białoruskie władze prowokują własny naród? – mówiła Cichanouska, podczas gdy tłum skandował hasła: „Wolność!” i „Chcemy zmiany!”
Cichanouska jest teraz główną rywalką prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki w zbliżających się wyborach. Jej mąż, Siarhiej, został aresztowany po ogłoszeniu, że planuje kandydować na prezydenta Białorusi.
Swiatłana, była nauczycielka języka angielskiego, osoba bez doświadczenia politycznego, została liderką nowej, opartej na kobietach fali politycznej, która wydaje się największym wyzwaniem dla Łukaszenki – prezydenta Białorusi od 1994 r.
– Władzy nie potrzebuję, ale mój mąż jest za kratkami. Mam dość godzenia się na to wszystko, mam dość milczenia i strachu – tak zwróciła się do tłumów w Mińsku, pytając, czy zebrani również są tym zmęczeni.
„Tak!” – głośno i zdecydowanie odpowiedziało morze ludzi.
– Te wiece dają mi nadzieję, że zmiana jest możliwa – mówi 22-letni Władysław Karapuzow, który przyszedł udzielić wsparcia Cichanouskiej, mimo że początkowo chciał głosować na Walerego Cepkałę. – Jestem niezadowolony z lekceważącego stosunku Łukaszenki do ludzi i struktury państwa, która jest kojarzona tylko z jedną osobą – dodaje Władysław.
Cichanouska zobowiązała się uwolnić więźniów politycznych, cofnąć autorytarne zmiany w konstytucji wprowadzone w 1996 r. i przeprowadzić nowe, wolne wybory w ciągu sześciu miesięcy od objęcia urzędu. Zastępując męża, połączyła siły z przedstawicielkami obozów innych najsilniejszych rywali Łukaszenki: przebywającego w więzieniu byłego bankiera Viktora Babaryki i byłego ambasadora w Stanach Zjednoczonych Walerego Cepkały, założyciela nowoczesnego parku biznesowego, którym odmówiono możliwości startu w wyborach.
Trzy kobiety – Swiatłana Cichanouska, Maryia Kalesnikava i Veranika Cepkała – podróżują po kraju, gromadząc niespotykane wcześniej rzesze zwolenników w każdym odwiedzanym mieście. Mimo lokalizacji na peryferiach miast, na wiece przybywają tysiące ludzi, aby kibicować zjednoczonemu trio opozycji. Ludzie machają flagami i balonami, na których widnieją symbole kampanii: znak zwycięstwa, zaciśnięta pięść i serce.
Na wiecu w Mińsku liderki opowiadały historie z życia osobistego, aby w ten sposób wyrazić swoją złość na białoruski rząd i Łukaszenkę.
Veranika Cepkała opowiadała „o prawdziwej twarzy tych władz, którą zobaczyła wiele lat temu”, gdy jej matka została zatrzymana w szpitalu, mimo zdiagnozowanego raka. Przypomniała, że jej mąż uciekł do Moskwy z dwojgiem dzieci w obawie przed aresztowaniem i pozbawieniem praw rodzicielskich. Płakała podczas przemówienia.
Tłum odpowiedział jednym okrzykiem: „Wstyd!”
Natomiast Cichanouska musiała ukryć dwoje swoich dzieci w „jednym z europejskich krajów” po tym, jak otrzymała anonimowe groźby, że dzieci zostaną jej odebrane, jeżeli nie zaprzestanie kampanii.
„Biedactwo” głównym rywalem
Nie tylko osobiste historie kobiet przyciągają na wiece tysiące ludzi.
W ostatnich tygodniach wypowiedzi Cichanouskiej są ostrzejsze i bardziej krytyczne wobec władzy.
W przemówieniach skierowanych do tłumów zgromadzonych na wiecach oraz podczas wystąpień w ogólnokrajowej telewizji Swiatłana Cichanouska obwinia Łukaszenkę za biedę i złe zarządzanie państwem. I chociaż nie przytacza jego nazwiska, to wiadomo, o kim mowa.
Dla Cichanouskiej priorytetem jest niepodległość. Obiecuje również, że na Białorusi skończy się bieda. Jej wizerunek i słowa mają pozytywne przesłanie i program. To spora różnica w porównaniu ze stylem kampanii Łukaszenki, który nieustannie mówi o tegorocznych żniwach i odwiedza bazy wojskowe.
Stając się nową twarzą w białoruskiej polityce, Cichanouska zdołała zjednoczyć różne grupy ludzi: zwolenników trzech głównych kandydatów, którym zakazano startu w wyborach, członków wcześniej założonych grup opozycyjnych i tych, którzy nigdy wcześniej nie uczestniczyli w protestach politycznych, a teraz domagają się zmian.
28-letni Wiktar Bulychau mówi, że nigdy nie widział „czegoś takiego” w liczącym 360 tys. mieszkańców Witebsku, mieście w północno-wschodniej Białorusi położonym niedaleko granicy z Rosją. W zeszłym tygodniu ok. 8 tys. osób wzięło udział w czymś, co Wiktar nazywa „jednym z największych protestów politycznych” w jego rodzinnym mieście. Bulychau, początkowo zwolennik Babaryki, będzie głosował na Cichanouską, ponieważ jego kandydat został wykluczony z wyborów i trafił do więzienia.
– Łukaszenko nie jest dobrym menedżerem, a Białoruś jest słabo zarządzana – mówi. – Muszę pracować jako kierowca ciężarówki w litewskiej firmie, ponieważ w moim mieście nie ma dobrze płatnej pracy. Dlaczego tak musi być?
W całym kraju ludzie coraz bardziej dostrzegają wartość wolnych i uczciwych wyborów oraz możliwości zmiany prezydenta.
– Nawet jeżeli byłaby to zmiana na gorsze, chcę sama wybrać. Chcę, aby mój głos został uszanowany – mówi 38-letnia Julia z Borysowa. Na wiecu przedwyborczym Cichanouskiej pojawiło się nawet 5 tys. osób. Julia prosi, aby nie podawać jej nazwiska, ponieważ boi się, że zostanie zwolniona z pracy.
Cichanouska powtarza, że nie jest politykiem, a jej głównym celem jest zorganizowanie nowych wyborów z udziałem „silnych kandydatów”, którzy są teraz w więzieniu. Jednak podczas wiecu w Homlu, gdy zażartowała, że chce po prostu nadal przygotowywać w domu kotlety, ktoś z tłumu zapytał: „Czy mogłabyś zostać prezydentem na dłużej? To nie będzie sprawiedliwe, jeżeli natychmiast zrezygnujesz z urzędu”.
Prezydent kobieta? – Upadnie, biedactwo – powiedział niedawno Łukaszenko. Dodał, że kraj „nie dojrzał na tyle”, aby głosować na kobietę. A jednak, co zaskakujące, jego głównym rywalem jest niepracująca matka dwojga dzieci. Dziesiątki tysięcy skandowało jej imię na wiecach w Mińsku i w całym kraju.
– Na początku była zwykłą gospodynią domową, ale myślę, że mogłaby zostać dobrym politykiem – mówi 32-letnia Elena Pavlovich, właścicielka drukarni w Borysowie. Ona i jej przyjaciele przynieśli trzy portrety zjednoczonego tercetu kobiet i przekazali je Cichanouskiej podczas wiecu. – Chcieliśmy ją wspierać jako kobietę, która jest gotowa poświęcić swoje dawne życie dla dobra kraju – dodaje Pavlovich.
Była członkini sztabu Babaryki również będzie głosować na Cichanouską w zbliżających się wyborach. Zacofana postawa i brak szacunku Łukaszenki wobec kobiety-rywalki ostatecznie przekonały Elenę, na kogo ma oddać swój głos.
Rosyjska intryga na Białorusi
Tuż przed wiecem w białoruskiej stolicy władze oskarżyły 33 rosyjskich najemników zatrzymanych pod Mińskiem o przygotowanie zamachu terrorystycznego. Białoruska telewizja państwowa doniosła, że zatrzymani są członkami rosyjskiej prywatnej Grupy Wagnera, która jest powiązana ze współpracownikiem Władimira Putina i walczyła w konfliktach zbrojnych na Ukrainie, w Syrii i krajach Afryki.
Sekretarz białoruskiej Rady Bezpieczeństwa Andrej Raukou powiedział, że wg śledczych do kraju wjechało aż 200 rosyjskich bojowników, a dwie kolejne grupy miały zostać sformowane poza rosyjskimi miastami Pskowem i Newlem. – Szukamy ich – powiedział Raukou. – Ale to jak szukanie igły w stogu siana.
Jednak lokalni obrońcy praw człowieka wyrazili obawy, że domniemany spisek terrorystyczny ze strony Rosji może zostać wykorzystany do uzasadnienia dalszej rozprawy z opozycją. Od maja br. ponad 1000 osób w całym kraju zostało zatrzymanych za udział w protestach.
Po zatrzymaniu rosyjskich najemników władze zapowiedziały zwiększenie środków bezpieczeństwa na wiecach przedwyborczych. Cichanouska jako jedyna gromadzi ogromne tłumy. Niektórzy twierdzą, że może to uniemożliwić jej dalszą kampanię.
Wydaje się, że Łukaszenko przygotowuje się do protestów, które mogą wybuchnąć po jego ponownym wyborze na urząd prezydenta. Mieszkańcy Mińska mieli ostatnio rzadką okazję zobaczyć pływające w rzece transportery opancerzone BTR-80. W ciągu ostatnich dwóch tygodni Łukaszenko dokonał osobistej inspekcji kilku brygad wojskowych w całym kraju. Po raz kolejny przypomniał siłom zbrojnym, że „protesty uliczne prowadzą do współczesnych wojen”. Podczas wystąpienia przed jednostką wojsk wewnętrznych w Mińsku obiecał wspierać armię, a w państwowej telewizji wyemitowano film przedstawiający szkolenie policji polegające na przygotowaniu do rozproszenia protestów.
– Przywrócimy wszystkim rozsądek, kiedy i gdzie będzie to konieczne. W kraju nie będzie przewrotów albo rewolucji w stylu Euromajdanu – Łukaszenko obiecywał na początku czerwca br.
Cichanouska również zwróciła się do wojska na swoim ostatnim wiecu w Mińsku. – Białorusini, którzy chcą godnego życia, nie są przestępcami. Proszę, nie występujcie przeciwko swojemu sumieniu, nie występujcie przeciwko swojemu ludowi! – apelowała.
Białorusini odpowiedzieli solidarnością i samoorganizacją zarówno na zagrożenia, jak i na nieskuteczność rządu. Zebrali ponad 160 tys. dol. na spłatę grzywien nałożonych na osoby zatrzymane w ostatnich miesiącach przez władze. Utworzyli ludzkie łańcuchy solidarności w prawie 20 miastach w całym kraju, kiedy aresztowano najpoważniejszego przeciwnika politycznego Łukaszenki, Viktora Babarykę.
– Ludzie nie potrafią pozbyć się tego poczucia niesprawiedliwości, poczucia walki. Ono w nich jest. Po prostu potrzebowali wyzwalacza – mówi Siamion Bukin, który przyszedł wesprzeć Siarhieja Cichanouskiego podczas jego niedawnego procesu.
Bukin to artysta Cirque du Soleil, który z powodu pandemii wrócił na Białoruś z USA i Kanady. Mówi, że jeśli „wszystko pójdzie dobrze” podczas wyborów, to chce już zostać tu na stałe.