Serbia, Mołdawia, Bośnia i Hercegowina – rosyjskie wpływy na Bałkanach
Serbia i Rosja podpisały porozumienie o konsultacjach w sprawie polityki zagranicznej na lata 2023–2024 w kuluarach sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, co wywołało ostrą krytykę ze strony unijnych urzędników. Minister spraw zagranicznych Serbii Nikola Selaković tłumaczył, że tego typu porozumienie było podpisywane już wielokrotnie od 1996 r. i jest jedynie kwestią techniczną.
Na wiecu przedwyborczym w półautonomicznym regionie Serbów bośniackich w Republice Serbskiej (jedna z trzech części składowych Bośni i Hercegowiny) przedstawiciel Serbów do Prezydium Bośni i Hercegowiny Milorad Dodik potępił poczynania Zachodu i pochwalił Władimira Putina za jego politykę na Bałkanach. Na początku września br. Dodik spotkał się w Moskwie z Putinem, a w kolejnych wystąpieniach podkreślał konieczność odseparowania się bośniackich Serbów od Bośni i Hercegowiny.
Zdaniem Dorina Roceana, doradcy ds. bezpieczeństwa prozachodniej mołdawskiej prezydentki Mai Sandu, Mołdawia nie może już polegać wyłącznie na swoim neutralnym statusie i musi się wzmocnić militarnie, zwłaszcza w aspekcie defensywnym. W 2022 r. Mołdawia przeznaczyła 0,45% swojego PKB na wydatki obronne. Wprawdzie ta była republika radziecka w 2022 r. złożyła wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej i zdecydowanie potępiła rosyjską inwazję na Ukrainę na pełną skalę, ale rosyjskie wojska stacjonują w separatystycznym regionie Naddniestrza – de iure regionie autonomicznym we wschodniej Mołdawii – a sam kraj jest w dużym stopniu uzależniony od rosyjskiej energii.