Punkty zapalne: Armenia i Azerbejdżan, Turcja i Grecja, Chiny i Australia
Walki na granicy między Azerbejdżanem a Armenią, w których od 12 lipca br. zginęło kilkanaście osób, mogą pogłębić konflikt Rosji z Turcją. Azerbejdżan to muzułmański sojusznik Turcji, związany z nią etnicznie i językowo oraz zaopatrujący w gaz ziemny. Turcja wspiera Azerbejdżan dostawami broni i aspiruje do roli regionalnej potęgi geopolitycznej. Rosja z kolei wspiera Armenię i zaproponowała, że podejmie się roli mediatora w konflikcie. W latach 90. między Armenią a Azerbejdżanem rozpoczął się spór o region Górskiego Karabachu.
Rośnie napięcie między Turcją a Grecją w związku z tureckim planem wykonania odwiertów w pobliżu greckiej wyspy Mejisti (Kastelorizo), u południowego wybrzeża Turcji. Celem jest zbadanie tamtejszych zasobów gazu ziemnego i potencjalne ich wydobycie. Grecja stwierdziła, że turecki ruch morski narusza jej suwerenność. Wiele greckich wysp na Morzu Egejskim i we wschodniej części Morza Śródziemnego znajduje się w pobliżu wybrzeża tureckiego, więc kwestie wód terytorialnych są złożone, a oba kraje w przeszłości stały już na skraju wojny. Turcję i Grecję dzielą również kwestie związane z imigrantami (Turcja jest w stanie manipulować ich przepływem do Grecji) oraz zamiana w meczet prawosławnej świątyni chrześcijańskiej i muzeum Hagia Sophia w Stambule.
Władze Australii oświadczyły, że roszczenia Chińskiej Republiki Ludowej wobec spornych Wysp Paracelskich i Wysp Spratly na Morzu Południowochińskim nie mają podstawy prawnej i są niezgodne z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza. Stanowisko Australii oznacza formalne odrzucenie roszczeń terytorialnych i morskich Chin, eskalację napięć z władzami ChRL i zbiega się z zaostrzeniem polityki Stanów Zjednoczonych wobec Chin. W ostatnich latach Chiny zbudowały bazy i infrastrukturę wojskową na sztucznych wyspach na Morzu Południowochińskim. Brunei, Malezja, Filipiny, Tajwan i Wietnam również kwestionują roszczenia ChRL w regionie.