Sytuacja po wyborach w Samoa, Syrii i Ekwadorze
Samoa pogrążyło się w kryzysie konstytucyjnym, gdy nowej premierce elektce Fiame Naomi Mata’afie oraz jej zwolennikom nie pozwolono wejść do parlamentu, aby utworzyć i zaprzysiężyć nowy rząd. Tuilaʻepa Sailele Malielegaoi, który pozostawał na stanowisku premiera przez ostatnie 22 lata, ale tym razem przegrał wybory, stwierdził, że władza nadal należy do niego, a poparła go głowa państwa Tuimalealiʻifano Vaʻaletoa Sualauvi II. Fiame Naomi Mata’afa – zwolenniczka równości kobiet oraz zmniejszenia zależności Samoa od Chin – zorganizowała własną ceremonię zaprzysiężenia i podczas pełnienia funkcji premierki prawdopodobnie napotka przeszkody prawne.
Przedstawiciel konserwatystów Guillermo Lasso objął urząd prezydenta Ekwadoru w trakcie jednego z najgorszych kryzysów ekonomicznych w historii tego państwa. Lasso obiecał zachęcić inwestorów w sektorze naftowym, ożywić pozostającą w stagnacji gospodarkę oraz przyspieszyć krajowy program szczepień. Za priorytet uznaje także walkę z korupcją – w jej wyniku np. firma EP Petroecuador, główny płatnik podatków w Ekwadorze, straciła w latach 2012–2016 ok. 2,4 mld dol. Guillermo Lasso planuje również zintegrować Ekwador z handlowym Sojuszem Pacyfiku, który obejmuje Chile, Peru, Kolumbię i Meksyk.
Po wygranych wyborach Baszar Hafiz al-Asad będzie sprawował urząd prezydenta Syrii czwartą kadencję. Assad zdobył oficjalnie 95,1% głosów, a frekwencja wyniosła 78,6%. Syryjska opozycja nazwała wybory farsą, a Stany Zjednoczone i państwa europejskie stwierdziły, że nie były one ani wolne, ani uczciwe. Głosowanie odbyło się na kontrolowanych przez rząd obszarach kraju oraz w niektórych ambasadach Syrii za granicą.