Europa na rowery i usuwanie e-hulajnóg z przestrzeni miejskiej
Gdyby cały świat jeździł na rowerze tyle samo, co Holendrzy (średnio 2,6 km dziennie), każdego roku uniknęlibyśmy ponad 680 mln t emisji dwutlenku węgla. Jest to więcej, niż wynosi roczna emisja Niemiec. Naukowcy z USA, Danii i Holandii przyjrzeli się produkcji i użytkowaniu rowerów na świecie – okazuje się, że w latach 1962–2015 wyprodukowano więcej rowerów (średnio 123 mln rocznie) niż samochodów (średnio 68,6 mln rocznie). W większości państw rowery stanowiły jednak mniej niż 5% wszystkich podróży. Liderami są Szwedzi, Duńczycy, Japończycy i Holendrzy – w tych krajach ponad 15% wycieczek odbywa się na rowerach (w Holandii to więcej niż 25%).
Francja oferuje 4 tys. euro osobom o niższych dochodach, mieszkającym w niskoemisyjnych strefach miejskich, aby wymieniły one stary samochód na czystszy i bardziej odpowiedni dla miasta rower elektryczny. Zamożniejsi obywatele otrzymają zachętę finansową proporcjonalną do swoich dochodów. Belgia, w ramach rozliczenia podatkowego, płaci osobom dojeżdżającym do pracy rowerem do 0,25 euro za 1 km, Holandia oferuje rowerzystom prawie tyle samo, a Wielka Brytania – 0,26 dol. za przejechaną milę.
W Sztokholmie, w trosce o bezpieczeństwo i wygląd miasta, szwedzkie władze ograniczają liczbę e-hulajnóg. Latem ub.r. w stolicy Szwecji było 21 tys. e-hulajnóg, a obecnie jest tam maksymalnie 12 tys. legalnie zarejestrowanych pojazdów tego typu. We wrześniu br. zostanie wprowadzony zakaz jazdy na e-hulajnogach po chodnikach i ścieżkach, będą też ograniczenia dotyczące parkowania. Władze kosowskiej Prisztiny wprowadziły z kolei tymczasowy zakaz poruszania się e-pojazdami (hulajnogi, rowery itp.) po placach, chodnikach i wszystkich miejscach publicznych tam, gdzie obowiązuje ruch pieszy, i pracują nad ustawowym rozwiązaniem tej kwestii.