Wymazywanie Tybetu, język kalasmajski i japońskie onomatopeje
W ruinach starożytnej stolicy Hetytów Hattusie (obecnie Boğazköy) w Turcji odkopano już ok. 30 tys. kompletnych i złożonych z fragmentów dokumentów na glinianych tabliczkach. Naukowcy trafili m.in. na ślady nieznanego wcześniej języka bliskowschodniego, który zaginął na 3 tys. lat. To język kalasmajski – zdaniem archeologów był on używany przez poddanych z obszaru zwanego Kalasma w imperium hetyckim. Oprócz urzędowego języka hetyckiego rządowi skrybowie posługiwali się w pracy również językami mniejszości Luwian, Palaian i Hattian z Anatolii oraz Hurytów z Syrii i Mezopotamii. Język hetycki jest najstarszym poświadczonym językiem indoeuropejskim.
W oficjalnych anglojęzycznych odniesieniach chiński rząd stopniowo rezygnuje z nazwy „Tybet” na rzecz chińskiej nazwy regionu – „Xizang”. Zdaniem ekspertów jest to zgodne z polityką Chin, mającą na celu wymazanie kultury tybetańskiej. Tybetańskie dzieci są umieszczane w szkołach z internatem, gdzie program nauczania bazuje niemal wyłącznie na języku mandaryńskim, a nauka – na kulturze i doświadczeniach większości etnicznej Han w Chinach.
Aby ułatwić przybyszom poruszanie się po bogatym w onomatopeje języku japońskim, wolontariusze z prefektury Mie na wyspie Honsiu opracowali przewodnik po powszechnie używanych słowach onomatopeicznych. Książka zawiera terminy, które można wykorzystać w codziennych sytuacjach, jak np. wizyta u lekarza. Można wtedy usłyszeć o pulsującej kostce (zuki zuki), pulsującym bólu głowy (gan gan), ukąszeniu owada (piri piri) czy drapaniu w gardle (muzu muzu).