Handel morski a zanieczyszczenie mórz oraz strajk portów w USA
Wg szacunkowych danych w ciągu ostatnich 15 lat za burtę przewożących je statków wypadło ponad 20 tys. kontenerów. Większość z nich, zamkniętych lub rozszczelnionych, opada na dno morza i nigdy się jej nie odzyskuje, a zawartość pozostałych zostaje wyrzucona na brzegi mórz i oceanów, zatruwa łowiska i siedliska zwierząt oraz trafia do oceanicznych wysp i plam śmieci. Np. w Sri Lance skutki wypadku kontenerowca „X-Press Pearl” są odczuwalne jeszcze trzy lata po zatonięciu statku. Rybacy zaobserwowali kurczenie się populacji kluczowych gatunków, a odbudowa populacji długowiecznych, wolno rozmnażających się zwierząt, jak żółwie morskie, może zająć kilka pokoleń.
Zgodnie z danymi DAT Freight & Analytics aż 75% kontenerów przypływających do USA z towarem wraca pustych do swojego miejsca pochodzenia. Pod uwagę zostały wzięte trzy największe porty w USA – Los Angeles, Long Beach i Nowy Jork/New Jersey. Największy udział w eksporcie z USA ma przemysł drzewny, wysyłający zwłaszcza miazgę drzewną i tarcicę do krajów azjatyckich. Ta nierównowaga handlowa prawdopodobnie zostanie pogłębiona przez strajk rozpoczęty w portach na wschodnim wybrzeżu USA oraz w Zatoce Meksykańskiej.
Strajk pracowników 36 portów, wywołany brakiem uzgodnienia nowych umów zbiorowych na kolejne sześć lat, grozi następną falą inflacji w USA. Związek International Longshoremen’s Association (ILA) chce również gwarancji dotyczących automatyzacji portów, która, jak sam twierdzi, zagraża miejscom pracy części z jego 45 tys. członków. JP Morgan szacuje, że strajk będzie kosztował gospodarkę USA 5 mld dol. dziennie.