PL | EN

Czy Sawczenko chciała obalić władze Ukrainy?

Nadija Sawczenko, deputowana i bohaterka Ukrainy, do 20 maja pozostanie w areszcie. Jest oskarżona o spisek i planowanie zamachów terrorystycznych oraz przewrotu w kraju. Mylili się jednak ci, którzy myśleli, że areszt deputowanej powstrzyma ją od działalności politycznej. 22 marca, w dniu zatrzymania Sawczenko, kanał News One rozpoczął emisję spotu z nią, jako kandydatką w wyborach prezydenckich 2019 r.

Film reklamowy Sawczenko pojawiła się również w mediach społecznościowych. Nie wiadomo, kiedy powstał, ale początek jego emisji nie jest przypadkowy.

„Działać należy z wyprzedzeniem… Wiem, co robić – podjęłam decyzję o działaniu. Nadejdzie czas i zostanę kandydatką w wyborach na prezydenta Ukrainy. Ale wasza decyzja potrzebna mi jest już dzisiaj” – mówi Sawczenko w reklamie, zdejmując wyszywaną koszulę i zakładając wojskowy mundur.

News One, który wyemitował reklamę deputowanej, należy do Jewhena Murajewa – również deputowanego Rady Najwyższej Ukrainy, który za prezydentury Wiktora Janukowycza należał do Partii Regionów, a później – do powstałego po jej rozpadzie Bloku Opozycyjnego. Sawczenko często występowała w News One, a Murajew po jej zatrzymaniu obiecał Nadiji prawne i medialne wsparcie.

Sprawa Sawczenko

27 marca Łarysa Sargan, rzeczniczka prasowa prokuratora generalnego, napisała na Twitterze, że zdaniem jej szefa, Jurija Łucenki, działania śledcze w sprawie potrwają 2, a nawet 3 miesiące. Tym samym proces bohaterki Ukrainy może rozpocząć się w lipcu. Zarzuty, które postawiła jej prokuratura generalna, są poważne.

Sprawa Sawczenko jest związana z oskarżeniami pod adresem szefa Korpusu Oficerskiego, Wołodymyra Rubana, którego Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymała 8 marca na linii rozgraniczenia na Donbasie z transportem broni i materiałów wybuchowych przemycanych z terenów kontrolowanych przez prorosyjskich bojowników.

Sawczenko publicznie wyraziła poparcie dla aresztowanego Rubana. W 2017 r. razem nielegalnie jeździli do Doniecka. Wkrótce okazało się, że SBU chce przesłuchać Sawczenko w sprawie Rubana. 15 marca prokurator generalny Jurij Łucenko złożył do parlamentu wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej deputowanej Nadiji Sawczenko. Występując w Radzie Najwyższej Ukrainy, Łucenko zarzucił jej planowanie aktów terrorystycznych, w tym ostrzał budynku parlamentu, oraz zamachów na osoby pełniące wysokie funkcje państwowe, włącznie z prezydentem.

22 marca, przed głosowaniem w parlamencie w sprawie uchylenia immunitetu i zgody na areszt Sawczenko, prokurator generalny przeczytał treść podania. Według dowodów zebranych przez śledczych, Sawczenko i Ruban zamierzali ostrzelać budynek parlamentu z moździerza ustawionego na jednej z wysp na Dnieprze. Jurij Łucenko dodał również, że w wyniku ataku zginęliby nie tylko deputowani, lecz również przypadkowe osoby. Kiedy Łucenko przedstawiał podanie prokuratury, Sawczenko demonstracyjnie stała przed prokuratorem.
– Dla tych, którzy to niby chcieli sprawdzić rzetelność SBU, z którą wszystko w porządku, przewidziana jest najwyższa kara – powiedział z kolei Łucenko. Odniósł się tym samym do słów Sawczenko, która, broniąc się wcześniej, twierdziła, że to była z jej strony prowokacja i chciała w ten sposób ośmieszyć SBU i władzę.

Następnie zaprezentowano 30-minutowy materiał filmowy, przed rozpoczęciem którego Sawczenko zdążyła jeszcze krzyknąć: „Babach!” Pierwsza jego część zawierała zapis audio jej rozmowy z dwoma oficerami ukraińskiej armii z listopada ubiegłego roku. Deputowanej towarzyszył Wołodymyr Ruban, a z zapisu można wywnioskować, że rozmowa odbyła się po tym, jak Sawczenko z Rubanem odbyli spotkanie z liderami bojowników w Doniecku. Słychać, jak Sawczenko mówi, że bojownicy „dopóki Pietia [prezydent Ukrainy Petro Poroszenko – przyp. red.] jest, nie chcą w żaden sposób rozmawiać o zakończeniu konfliktu” i dlatego „proszą o zmianę władzy” w Kijowie.
Sawczenko powiedziała również wojskowym, że Ołeksandr Zacharczenko, lider tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, osobiście prosił, żeby „oddać im” Ołeksandra Turczynowa, szefa Rady Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Ukrainy.

Dalej widać już nagranie wideo z ukrytej kamery ze spotkania w jednostce wojskowej w Chmielnickim z grudnia 2017 r. I znów Sawczenko towarzyszy Ruban, ale w pomieszczeniu jest też dwóch ukraińskich oficerów. Z nagrania można się domyślić, że żołnierze współpracowali z SBU. Tym razem rozmowa dotyczy bezpośrednio działań, które prokuratura generalna określiła „planami obalenia władzy”. Obecni na spotkaniu oficerowie pytają Sawczenko i Rubana, jakie będą dalsze działania, przy czym zaznaczają, że sytuacja jest poważna po tym, jak „wjechały prezenty” [chodzi o pierwszy transport broni, który według materiałów operacyjnych SBU Ruban przewiózł z terenu tzw. Donieckiej Republiki Ludowej na terytorium Ukrainy w listopadzie ub.r. – przyp. red]. Ruban odpowiedział wojskowym, że plan operacji składa się z trzech etapów. Pierwszy, kiedy „wygonią oni” mieszkańców stolicy na mityngi. Drugi etap zakładał wysadzenie w powietrze budynku parlamentu, a trzeci – „wygnanie »towarzysza«, jeśli sam nie ucieknie” [chodzi o prezydenta Petra Poroszenkę – przyp.red.].

Rozmówcy ustalili, że należy pozbyć się prezydenta Poroszenki, Ołeksandra Turczynowa i ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa. A do wykonania tego planu potrzeba 200–300 „szalonych” osób.

W trakcie prezentacji filmu widać było, jak Sawczenko spogląda w kierunku różnych deputowanych, oglądających film. Po jego obejrzeniu na trybunę parlamentu wyszła Sawczenko, trzymając w jednej dłoni order Bohatera Ukrainy, a w drugiej – legitymację deputowanej. Powiedziała, że wbrew niektórym głosom nie ma zamiaru oddawać odznaczenia, które dostała za walkę z „moskiewskim państwem” w jego więzieniach.

Żaden z liderów frakcji parlamentarnych nie stanął w jej obronie. Materiał przedstawiony przez prokuratora przekonał deputowanych i w trzech głosowaniach: uchylili jej immunitet, zgodzili się na jej zatrzymanie oraz na aresztowanie.

Sawczenko zdążyła jeszcze wyjść z parlamentu, porozmawiać z matką i siostrą oraz jej zwolennikami. Gdy wróciła do budynku Rady Najwyższej Ukrainy, została oficjalnie zatrzymana przez oficera SBU. Wszystko odbyło się spokojnie, na jej prośbę wraz z funkcjonariuszem udali się pieszo do siedziby SBU. Sawczenko została przesłuchana, a 23 marca sąd podjął decyzję o jej areszcie do 20 maja.

Od bohaterki do terrorystki…

Urodzona w 1981 r. w Kijowie Nadija Sawczenko już w dzieciństwie chciała zostać pilotem wojskowym. Po zakończeniu studiów podpisała kontrakt z ukraińską armią, a w latach 2004–2005 przez sześć miesięcy uczestniczyła w ukraińskiej misji wojskowej w Iraku. Po powrocie rozpoczęła studia na Uniwersytecie Sił Powietrznych w Charkowie. Zgody na jej edukację tam miał osobiście udzielić ówczesny minister obrony. W trakcie nauki dwa razy skreślono ją z listy studentów, ale ostatecznie udało się jej skończyć studia. Nie została jednak lotnikiem, ale nawigatorem helikopterów szturmowych Mi-24. Podczas Majdanu w Kijowie na przełomie 2013/2014 r. brała udział w protestach.

Kiedy wybuchła wojna na wschodzie kraju, będąc oficerem Sił Zbrojnych Ukrainy, wzięła dwukrotnie urlop i udała się na front jako ochotnik. 17 czerwca 2014 r. trafiła do niewoli prorosyjskich bojowników pod Ługańskiem. Na początku lipca 2014 r. została przewieziona na terytorium Rosji i aresztowana. Zarzucono jej, że skorygowała lot ognia moździerzowego, w wyniku którego zginęło dwóch rosyjskich dziennikarzy. Rosyjska organizacja obrony praw człowieka uznała ją za więźnia politycznego. Ostatecznie 22 marca 2016 r. rosyjski sąd skazał ją na 22 lata więzienia. Jednocześnie toczyły się negocjacje polityczne i kampania publiczna na rzecz jej uwolnienia. 25 maja 2016 r. została wymieniona na dwóch żołnierzy Wojsk Specjalnego Przeznaczenia Federacji Rosyjskiej (Specnazu) i wróciła do Kijowa. Witano ją jak bohaterkę.

Sawczenko praktycznie natychmiast po powrocie do kraju weszła do ukraińskiej polityki. Po jej zatrzymaniu przez Rosjan Julia Tymoszenko, liderka partii Batkiwszczyna, umieściła Sawczenko na pierwszym miejscu listy wyborczej swojej partii, z której dostała się do ukraińskiego parlamentu. Dwa tygodnie po powrocie do kraju stwierdziła, że Kijów powinien bezpośrednio rozmawiać z liderami separatystycznych republik, i że sama jest gotowa przeprowadzić takie rozmowy. Wywołało to burzliwe reakcje. Ukraina uważa, że liderzy tzw. ludowych republik na Donbasie to tylko marionetki, za którymi stoi Rosja i to ona jest odpowiedzialna za konflikt.

Po kilku miesiącach pracy w parlamencie Sawczenko opuściła frakcję Batkiwszczyna i rozpoczęła samodzielną działalność polityczną. W grudniu 2016 r. spotkała się potajemnie w Mińsku z ówczesnymi liderami tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. A niemal rok później okazało się, że nielegalnie jeździła na tereny kontrolowane przez prorosyjskich bojowników. Swoim krytykom Sawczenko tłumaczyła, że robi to, by zakończyć wojnę.

Zdjęcie z demonstracji z początku 2016 roku w Kijowie, na rzecz uwolnienia Nadii Sawczenko.

Więcej informacji: ArtykułyEuropaUkraina