PL | EN

Kraków walczy ze smogiem

Według naukowców z Katedry Kardiologii Centrum Medycznego na Uniwersytecie w Moguncji zła jakość powietrza była przyczyną 659 tys. zgonów w krajach Unii Europejskiej w 2015 r. Na europejskiej mapie smogu, jak co roku, jest jeden kraj, który wyróżnia się stężeniem szkodliwych substancji: Polska. Szacuje się się w naszym kraju smog zabija od 40 do 58 tys. ludzi każdego roku. Przyczyną zgonów są najczęściej uszkodzenia naczyń krwionośnych, nadciśnienie, cukrzyca, udary, niewydolność serca oraz układów oddechowego i nerwowego. Oddychanie zanieczyszczonym powietrzem może powodować również zmiany anatomiczne w mózgu, chorobę Alzheimera oraz bezpłodność i poronienia. Życie w zanieczyszczonym mieście jest bardziej szkodliwe niż palenie papierosów. Spośród 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie aż 36 znajduje się w Polsce. Dobra jakość powietrza to w Polsce przywilej, z którego korzystają w zasadzie tylko mieszkańcy miast nadmorskich. Reszta kraju oddycha powietrzem fatalnej jakości. Przyczyną jest energetyka oparta w 80% na węglu. Każdego roku spalamy ponad 70 mln ton tego surowca, z czego ok. 20 mln ton pochodzi z importu, głównie z Rosji. Nierzadko na rynek trafia węgiel złej jakości, który nie zostałby sprzedany w innych krajach Unii Europejskiej. Nasz kraj nadal nie posiada jednak ustawy regulującej jakość węgla. Surowiec ten to niemal część naszej kultury i tożsamości. Aż 10 mln ton węgla spala się każdego roku w prymitywnych kotłach domowych. Do tego normą jest palenie wysokoemisyjnym drewnem oraz odpadami. Wbrew pozorom problem nie dotyczy tylko dużych miast. Największe stężenie smogu występują w małych miastach na południu Polski, takich jak Żywiec, Pszczyna, Nowy Targ, Zakopane. 

Żółta wyspa…
Jeszcze w 2018 r. w niechlubnej pierwszej dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych miast znajdował się Kraków, gdzie codziennością były normy PM10 i PM2.5 przekraczane o kilkaset procent, a stężenie rakotwórczego benzopirenu przekraczało normy ośmiokrotnie. Kraków leży w niecce między górami na południu i wyżynami na północ od miasta. Ukształtowanie terenu sprzyja akumulacji zanieczyszczeń. Do tego na przestrzeni lat w mieście zabudowano naturalne kanały przewietrzające, co sprawia, że Kraków dosłownie się dusi. 

Lecz od niedawna powietrze w Krakowie staje się coraz czystsze. To efekt konsekwentnej polityki władz miasta i ogromnych, mądrze wydanych nakładów finansowych. Ustawę antysmogową wprowadzono w Krakowie w styczniu 2016 r. Dawała ona mieszkańcom 3,5 roku na przystosowanie się do nowych przepisów. Od 1 września 2019 r. obowiązuje w Krakowie całkowity zakaz palenia węglem, drewnem i innymi paliwami stałymi w kotłach, piecach i kominkach. Zakaz dotyczy również punktów gastronomicznych, suszarni, wędzarni, szklarni i zakładów przemysłowych. Ustawa dopuszcza stosowanie wyłącznie gazu ziemnego wysokometanowego lub zaazotowanego, propanu-butanu, biogazu oraz lekkiego oleju opałowego.

Dzięki funduszom unijnym od lat w Krakowie konsekwentnie likwidowane są stare piece węglowe. Miasto oferowało też dotacje oraz programy osłonowe w przypadku, gdy po modernizacji koszty ogrzewania rosły. W ten sposób 45 tys. starych pieców wymieniono na nowe. Wciąż jednak pozostało ok. 4 tys. urządzeń o niskiej sprawności energetycznej i bardzo wysokiej emisyjności w obiektach, gdzie wymianę uniemożliwia zły stan technicznych budynku, nieuregulowany stan prawny, czy po prostu brak zainteresowania ze strony właściciela. Kraków jest też pierwszym miastem, w którym podniesiono opłaty parkingowe o 100% (godzina to 6 zł), zlikwidowano 3 tys. miejsc parkingowych w centrum, uruchomiono nowe buspasy.

…i fioletowy obwarzanek

– Nadal pozostają jednak trzy problemy – mówi Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego. – Kraków jest otoczony gminami wiejskimi, gdzie funkcjonuje ponad 40 tys. starych palenisk. To tak zwany obwarzanek. Efekt jest taki, że wieczorem w Krakowie mamy czyste powietrze, ale w ciągu nocy zanieczyszczenia z okolicy spływają do miasta, które leży w niecce. Częste cisze wiatrowe sprawiają, że smog utrzymuje się dłużej niż na okolicznych wzgórzach. Miasto niestety nie wywiera odpowiedniej presji na okoliczne gminy – dodaje Dworakowska.

Tymczasem połowa grudnia, zimny, pochmurny dzień z wysokim ciśnieniem w całym kraju. Idealne warunki, by powstał smog. Wchodzę na mapę jakości powietrza. Centrum Krakowa świeci na żółto. Jest znacznie lepiej niż przed laty i bez porównania lepiej niż w innych miejscach Małopolski, które świecą na czerwono i fioletowo. Najgorzej jest w Niepołomicach, Wieliczce, Świątnikach. Fatalnie w Skawinie, Krzeszowicach, Skale.

Mimo to okoliczne miejscowości nie chcą przyjąć strategii Krakowa. Zamiast tego realizują wojewódzką (rządową) strategię antysmogową – program „Czyste powietrze”, zakładający sukcesywną wymianę starych pieców. W skali całego województwa z ok. 500 000 starych kotłów wymieniono raptem 14%. W 15 gminach nie wymieniono żadnego kotła. W gminach bezpośrednio sąsiadujących z Krakowem wymieniono tylko 6% pieców, a w większości przypadków nie przeprowadzono nawet inwentaryzacji starych kotłów. W takim tempie wymiana potrwa dużo dłużej niż 3 lata, jak zakłada program „Czyste powietrze”. 

Co więcej, choć „Czyste powietrze” przewiduje zakaz spalania mułów, flotów i miałów węglowych (węgla najgorszej jakości) oraz drewna i biomasy o wilgotności powyżej 20% to nadal dopuszcza opalanie węglem. Efekt jest taki, że często stare piece węglowe wymieniane są na nowsze… również węglowe. To nie tylko stracone pieniądze, ale również długie lata walki ze smogiem. O tym, jak władze gmin traktują walkę ze smogiem, świadczy fakt, że tylko 52 ze 182 małopolskich gmin zaangażowało się w dystrybucję materiałów informacyjnych programu „Czyste powietrze”. Jedynie ok. 20% mieszkańców Małopolski wie, że zgodnie z uchwałą antysmogową do 2023 r. muszą wymienić stare kotły. 

– Ci, którzy wiedzą, często ignorują temat, bo myślą, że i tak tego nikt nie będzie egzekwował – komentuje Dworakowska. – Inni boją się, że wymiana spowoduje wzrost kosztów ogrzewania. Kraków ma program osłonowy dla najuboższych, ale program „Czyste powietrze” nie posiada takich mechanizmów. Najubożsi w zasadzie nie mogą skorzystać z programu, bowiem najpierw trzeba wydać własne pieniądze, a dopiero potem dostaje się zwrot. Gminy powinny uruchamiać programy pomocowe w takich przypadkach. Niektóre to robią, ale to wyjątki. Do tego „Czyste powietrze” jest silnie zbiurokratyzowane. Na rozpatrzenie wniosków czeka się rok. Do tej pory, w skali całego kraju, rozpatrzono jedynie 70 tys. z 3 mln przypadków – dodaje.

Kontrola. 

– Druga sprawa to kontrola i egzekucja zakazu – dodaje Dworakowska. – Nadal zdarza się, że gdy idę ulicami Krakowa w nocy czuję dym. Kłopot w tym, że nocą trudno ustalić jego źródło. Nawet jeśli przypadek zostanie zgłoszony, straż miejska nie może wchodzić do domów po 22.

W sezonie grzewczym 2019–2020 strażnicy miejscy wraz z urzędnikami oraz inspektorami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska przeprowadzą ponad 4,5 tys. kontroli. Miasto zainwestowało również w specjalne drony (nie mogą jednak latać w nocy), kamery termowizyjne oraz monitory pyłu. W mieście działa dziś kilkadziesiąt czujników Airly stale mierzących poziomy pyłów PM1, PM2.5, PM10. Wyniki pomiarów można śledzić w serwisie. Z dotychczasowych danych straży miejskiej wynika, że łamanie zakazu zdarza się bardzo rzadko. Prawdopodobnie dlatego, że może skończyć się mandatem w wysokości 500 zł, a odmowa jego – przyjęcia grzywną do 5 tys. zł. Pierwszy mandat wystawiono rankiem 1 września 2019 r., w dniu w którym nowe prawo weszło w życie. W listopadzie Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia wymierzył pewnemu obywatelowi karę miesiąca ograniczenia wolności oraz 20 godzin prac społecznych.

– Skuteczność kontroli jest duża – podkreśla Dworakowska. – Prawie wszystkie naruszenie zakazu kończą się mandatem lub wezwaniem do sądu. Bardziej spektakularne przypadki są opisywane w lokalnych mediach – dodaje.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w okolicy. Tylko 43 małopolskie gminy mają straż gminną. W pozostałych 139 gminach nie ma żadnych służb, które mogłyby reagować na zgłoszenia. Ale Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego zaprezentował właśnie założenia do nowego programu ochrony powietrza. Politycy chcą, by straż posiadały w przyszłości wszystkie gminy. Co więcej, w ciągu roku straż ma prowadzić wyrywkowe kontrole w 10% domostw. Gminy mają również zatrudniać ekodoradców, którzy pomogą mieszkańcom w procesie wymiany kotłów. Politycy planują również, aby co najmniej 1% budżetu każdej gminy został przeznaczony na wymianę starych kotłów. Władze Małopolski chcą, by do 2023 r. całe województwo było wolne od smogu. 

Wykluczyć diesle

– Trzeci problem to nadal transport – mówi Dworakowska. – Dzięki technologii remote sensing w ciągu trzech tygodni zebraliśmy dane dotyczące 100 tys. pojazdów. 90% pyłu i 60% tlenków azotu ze wszystkich aut osobowych emituje niewielka grupa aut z silnikiem diesla (Euro 4 lub niżej). Te dane mają posłużyć do zaprojektowania stref czystego transportu, do których te pojazdy nie będą mogły wjeżdżać, tak jak się to dzieje w wielu miastach zachodnich – podkreśla Dworakowska.

Kłopotem jest niestety obecne prawo, które umożliwia stworzenie stref dla aut elektrycznych, ale nie daje możliwości strefowania w oparciu o normy Euro silników spalinowych. By strefy czystego transportu miały sens, muszą obejmować duże obszary miasta. Auta elektryczne nadal stanowią bardzo niewielki procent. Wykluczenie wszystkich aut spalinowych byłoby zbyt restrykcyjne i sparaliżowałoby transport. W transporcie zbiorowym busy i prywatne autokary, których w Krakowie jest bardzo dużo, to prawie 100% emisji pyłów. Większość to stare auta z silnikami diesla. Miasto ma jednak pomysły, by wprowadzić dopłaty na wymianę floty aut dla firm zarejestrowanych w Krakowie.

– Stworzenie stref to jeszcze kwestia dwóch, może trzech lat. Kraków ma już gotowe analizy, jak takie strefy wpłynęłyby na jakość powietrza – mówi Dworakowska. – Czekamy na możliwości prawne.

***

Rozwiązania zastosowane w Krakowie w skali Europy nie są niczym nowym. Przepis na skuteczną walkę ze smogiem jest prosty i w zasadzie wszędzie podobny. Pierwszy krok to edukacja i kampanie informacyjne. Drugi krok to odpowiednie ustawy regulujące stosowanie paliw stałych w obrębie miasta połączone z potężnym dofinansowaniem, gdy niezbędna jest wymiana infrastruktury. Trzeci krok to redukcja ruchu samochodowego w centrach i promocja transportu zbiorowego, zwłaszcza elektrycznego. Walkę ze smogiem w ciągu kilku lat wygrały już Londyn, Amsterdam, Oslo, Lublana. Kraków jest na dobrej drodze.

– Działamy od 6 lat – podsumowuje Dworakowska. – Wprowadzenie zakazu palenia paliwami stałymi jest ogromnym sukcesem. W tym roku po raz pierwszy w historii pomiarów mamy w skali roku spełnione normy pyłów na wszystkich stacjach oprócz jednej. Ale oczekiwania ludzi rosną. Żeby powietrze było jeszcze czystsze, małopolskie gminy muszą się zaangażować tak jak Kraków. Nie jest jeszcze idealnie, ale jest już dużo lepiej. Powietrze już nie śmierdzi – dodaje Dworakowska.

Artykuł został przygotowany w ramach konkursu „#MamyWspólneCele edycja 2019 r.” Partnerem konkursu był Santander Bank Polska S.A.