Meksykańscy zaginieni, łamanie praw w Salwadorze i afera w Paragwaju
Rodziny szacowanych na 113 tys. osób zaginionych w Meksyku są oburzone działaniami administracji prezydenta Andrésa Manuela Lópeza Obradora, która przeznacza czas i środki na wykrywanie „nieprawdziwych” zaginionych. To m.in. przypadki zgłaszane przez przeciwników politycznych w celu ośmieszenia rządu lub osoby, które po porwaniu wracają do domów, ale nie powiadamiają o tym władz. Tymczasem rząd nie poszukuje dziesiątek tysięcy ludzi, którzy naprawdę zaginęli, nie zidentyfikował ok. 50 tys. ciał zgromadzonych w kostnicach i grobach ani też fragmentów kości znalezionych w masowych mogiłach i prowizorycznych krematoriach.
Zdaniem Amnesty International Salwador przeżywa jeden z najgorszych kryzysów praw człowieka od czasów wojny domowej w latach 1980–1992. To skutek wojny z gangami prowadzonej przez administrację prezydenta Nayiba Bukele. Jak dotąd prawie 74 tys. uwięzionych w wyniku represji osób było źle traktowanych i poddawanych „systematycznym torturom”. Lokalne organizacje praw człowieka twierdzą też, że wskutek prześladowań zaginęło 327 ludzi, a co najmniej 190 zginęło.
Kilku byłych paragwajskich najwyższych urzędników wojskowych zostało aresztowanych w ramach transgranicznej operacji organów ścigania. Miała ona na celu rozbicie siatki przemytniczej, która sprowadzała broń palną z Europy do Ameryki Południowej. W ostatnich trzech latach do Paragwaju trafiło w ten sposób prawie 43 tys. sztuk broni o wartości ok. 243 mln dol., która była następnie rozprowadzana wśród brazylijskich gangów. W śledztwo zaangażowane były również USA i Brazylia.