PL | EN

Konflikt z ropą w tle

Terytoria odzyskane spod kontroli ISIS stają się obiektami kolejnych starć.
Siły syryjskiego rządu zajęły cztery miejscowości w Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii, niedaleko irackiej granicy. Atak był zaskakujący dla Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które przygotowywały się do wznowienia kampanii przeciwko ISIS. Starcia trwały ponad dobę. „Od wczoraj wieczorem do teraz siły syryjskiego reżimu atakują pozycje naszych sił wzdłuż całej linii kontaktu i próbują zająć już wyzwolone wioski” – napisał w oświadczeniu z 29 maja Kino Gabriel, rzecznik prasowy SDF. Wkrótce siły prorządowe zostały wyparte z zajętych miejscowości. Stało się tak dzięki nalotom międzynarodowej koalicji ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Według danych Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie w rezultacie potyczki zginęło przynajmniej 15 osób.

„Sztorm Dżaziry” wstrzymany

W prowincji Dajr az-Zaur znajduje się największy bastion ISIS. To tam przy granicy z Irakiem schronili się dżihadyści. Pustynia, bliskość irackiej granicy i wielu zwolenników wśród zamieszkującej region ludności sunnickiej daje im największe możliwości działania. Nie bez znaczenia jest również fakt, że obszar ten styka się z iracką prowincją Anbar, w której ISIS także cieszy się poparciem. Dlatego nawet zajęcie przez SDF wiosek jest tylko nominalne, bo wciąż znajduje się w nich sporo uśpionych komórek dżihadystów.

Operacja w Dajr az-Zaur rozpoczęła się 8 września pod kryptonimem „Sztorm Dżaziry”. SDF prowadzą ją po wschodniej stronie rzeki Eufrat. Z kolei od zachodu na bojowników ISIS nacierały siły rządowe wspierane przez Iran i Rosję. Ta ostatnia współpracowała także z kurdyjskimi Powszechnymi Jednostkami Ochrony (YPG).

„Sztorm Dzażiry” ruszył w trakcie ostatniej fazy walk o Rakkę, stolicę nieuznawanego kalifatu. Miasto leży 140 km na północny zachód od prowincji. Wspierane z powietrza SDF szybko zajmowały następne miejscowości. Z kolei ludność cywilna masowo wyjeżdżała z ogarniętego walkami regionu. W czasie starć trwających od ponad pół roku zginęły setki osób.

Pod koniec 2017 r., gdy strona rządowa i SDF zajęły satysfakcjonujące pozycje, ofensywa przeciwko ISIS przyhamowała. Zupełnie ustała po 20 stycznia, kiedy tureckie wojska i wspierane przez nie bojówki rozpoczęły operację „Gałązka oliwna” i zaatakowały Afrin. Wówczas SDF przerzuciły większość sił do Afrinu, znajdującego się w północno-zachodniej Syrii.

Ofensywa została wznowiona przez Syryjskie Siły Demokratyczne dopiero 1 maja. Według SDF w tym czasie udało im się przesunąć front o kilkanaście kilometrów i zająć liczne wioski.

Źródło przyszłego konfliktu

Wydarzenia z końca kwietnia to nie pierwsza potyczka między wspieranymi przez Stany Zjednoczone bojówkami a siłami rządowymi. Do najpoważniejszych starć doszło w nocy z 7 na 8 lutego, kiedy amerykańskie samoloty zbombardowały kolumnę reżimowych wojsk i bojówek. Zdaniem Waszyngtonu była to odpowiedź na atak rozpoczęty przez siły prorządowe. Z kolei rosyjskie ministerstwo obrony twierdziło, że była to operacja przeciwko ekstremistom. Według różnych danych zginęło od 55 do ponad 100 osób, w tym Rosjanie z prywatnej firmy militarnej, tzw. grupy Wagnera.

Powodem starć w prowincji Dajr az-Zaur między siłami rządowymi a SDF są bogate zasoby złóż naturalnych. SDF weszły w posiadanie pól gazowych i naftowych. Wcześniej eksploatowało je ISIS i dzięki sprzedaży surowców naturalnych za granicę mogło sponsorować swoją działalność.

Syryjski rząd uznaje terytoria północno-wschodniej Syrii za okupowane i odgraża się, że odzyska je z rąk Kurdów i ich sojuszników. Bogate w złoża Dajr az-Zaur będzie prawdopodobnie jednym z pierwszych celów.

 

Na zdjęciu bojownicy Syryjskich Sił Demokratycznych tuż przed zajęciem Rakki.

Więcej informacji: ArtykułyAzjaSyria