PL | EN

Biometryczne Chiny, czyli jak zapłacić za pieczonego kurczaka za pomocą twarzy

Klient zamawia chrupiącego, pieczonego kurczaka, korzystając z jednego z ekranów w restauracji Kentucky Fried Chicken (KFC) w Shenzhen. W wyświetlanym cyfrowo menu znajdują się zdjęcia produktów oraz informacje o cenach: kubełek z kurczakiem za 39 juanów (prawie 5 euro), dwa burgery z kurczakiem i kubełek za 69 juanów (8,7 euro). Kilka kliknięć, wybór posiłku i zapłata. Większość kupujących korzysta z WeChat lub AliPay, dwóch głównych aplikacji do płatności mobilnych w Chinach (więcej w artykule W kraju (prawie) bezgotówkowym). Jest również trzeci sposób zapłaty – przy użyciu swojej twarzy.

Chiny już są liderem rynku płatności mobilnych (wartość transakcji jest tam 11 razy wyższa od tej w Stanach Zjednoczonych). Teraz chcą wziąć szturmem rynek płatności za pomocą twarzy. A jest on bardzo obiecujący. Przewiduje się, że do roku 2026 jego wartość wzrośnie z 4,05 mld dol. (3,5 mld euro) do 14,95 mld dol. (13,2 mld euro), jak podaje firma Stratistics MRC. W Chinach wartość rynku branży rozpoznawania twarzy przekroczyła w 2016 r. 1 mld juanów (127 mln euro). Według szacunków firmy badawczej Qianzhan do roku 2021 osiągnie ona 5,1 mld juanów.

Będąc w restauracji, uśmiechaj się od ucha do ucha

1 września 2017 r., 11 dni przed premierą iPhone’a X w Steve Jobs Theatre w Cupertino w Kalifornii, po drugiej stronie świata, w Hangzhou, krainie jezior i zielonych wzgórz, po raz pierwszy na świecie wykorzystano rozpoznawanie twarzy w sklepie stacjonarnym. Doszło do tego w restauracji KFC. Hangzhou to tętniące życiem miasto, dom chińskiego giganta handlu elektronicznego, grupy Alibaba.

Firma Yum China, która ma prawa do restauracji KFC w Chinach, wprowadziła oprogramowanie do rozpoznawania twarzy grupy Alibaba o nazwie Smile to Pay. Wcześniej rozpoznawanie twarzy było już używane w zakresie bezpieczeństwa i identyfikacji osobistej w aplikacjach i telefonach komórkowych. Według KFC obecnie można płacić za pomocą twarzy w 300 chińskich restauracjach firmy. Odwiedziliśmy kilka lokali w Szanghaju, Xi’an, Jinan i Shenzhen. Wszystkie z nich oferowały możliwość rozpoznawania twarzy, nie cieszyło się to jednak dużą popularnością wśród klientów.

Cały proces trwa zaledwie kilka sekund. – Proszę wybrać posiłek, następnie formę płatności „rozpoznanie twarzy”, spojrzeć w kamerę i potwierdzić zakup za pomocą numeru telefonu – wyjaśnia kelnerka w restauracji KFC w Shenzhen. System skanuje twarz i dobiera do niej wcześniej zapisany identyfikator zdjęcia. – Jak dotąd klienci wolą płacić mobilnie, ale zauważyłam również tych używających nowego sposobu – dodaje dziewczyna pracująca w KFC. W niektórych chińskich oddziałach McDonald’s również wprowadzono płatności biometryczne. – Płacenie za pomocą twarzy jest szybsze. Robisz zdjęcie, wpisujesz cztery ostatnie cyfry numeru telefonu i gotowe – chwali klient restauracji w Shenzhen.

Handlowcy na całym świecie coraz częściej stosują technologię skanowania twarzy i prześwietlania naszej prywatności. W Japonii NEC Corporation prowadzi od 2016 r. testy dotyczące płatności bezgotówkowych wśród części pracowników. W Korei sieć delikatesów GS25 otworzyła placówkę z technologią rozpoznawania twarzy. W Finlandii OP Financial Group ogłosiła program pilotażowy w restauracji dla pracowników w Helsinkach. Z kolei firma MasterCard zdecydowała, że identyfikacja biometryczna zostanie udostępniona wszystkim użytkownikom do kwietnia roku 2019. Hiszpański bank BBVA i start-up Veridas testują system płatności za pomocą rozpoznawania twarzy w restauracjach swoich centrali korporacyjnych.

Kilka metrów od stacji metra Hubei w Shenzhen, w sklepie wielobranżowym 7-Eleven, znajdziemy samoobsługowy punkt z technologią rozpoznawania twarzy, co wpływa korzystnie na czas przyjmowania i realizacji zamówień. To ten sam sposób co proponowany przez Alipay: kliknij, uśmiechnij się i potwierdź zamówienie przy użyciu numeru telefonu. W marcu tego roku sklep 7-Eleven wprowadził system rozpoznawania twarzy we wszystkich swoich 11 tys. placówek w Tajlandii.

Bez kontaktu. Bez personelu. Bez prywatności.

W pociągach i na lotniskach

W Chinach technologia biometryczna zdobywa popularność również w szeroko pojętym sektorze bezpieczeństwa. Rozpoznawanie twarzy jest już wykorzystywane na stacjach kolejowych i na 62 chińskich lotniskach w celu identyfikacji przestępców, łapania nieostrożnych pieszych na drogach, a nawet po to, aby wykrywać oszustów podczas biegów maratońskich, jak to było ostatnio w Shenzhen i Kunming. Jak informuje agencja AFP, w ramach technologii nadzoru stosuje się np. przypominające gołębie drony.

W punkcie kontrolnym między Hongkongiem a Chinami kontynentalnymi „używamy teraz technologii rozpoznawania twarzy oraz stosujemy tradycyjną metodę odcisków palców”, jak wyjaśnia Wang, 30-letni informatyk, który właśnie przyleciał z Hongkongu do Szanghaju. Przyznaje, że nigdy nie wypłacił pieniędzy z bankomatu ani nie płacił w sklepie za pomocą twarzy, ale nie miałby nic przeciwko temu, biorąc pod uwagę kwestie prywatności. – Powiedziałbym jednak, że może być to sposób wolniejszy niż tradycyjna karta – zauważa.

Więcej danych i mniej prywatności w metrze

Na stacji Shopping Park w metrze w Shenzhen spieszący się podróżni przechodzą przez urządzenia o kształcie elektronicznych łuków, które stosują technologię rozpoznawania twarzy. Następnie skanowane są rzeczy osobiste pasażerów, których obserwują dwie kamery po bokach przejścia. W sierpniu tego roku Shenzhen Metro Group wraz z firmą deweloperską Tencent – WeChat z siedzibą w Shenzhen oraz GRG Banking zaprezentowała najnowsze rozwiązanie dla systemu dystrybucji biletów, które łączy rozpoznawanie twarzy i płatności kredytowe. Pasażerowie nie będą musieli kupować biletu, korzystać z kart lub telefonu komórkowego. Wystarczy przejść przez bramkę, co trwa tylko 0,33 s. Taki sposób opłacenia biletu, na podstawie technologii rozpoznawania twarzy, działa już na niektórych stacjach w Kantonie, stolicy prowincji Guangdong. Wystarczy zarejestrować się w aplikacji Metro, podać swoje dane osobowe i przesłać zdjęcie.


Stacja metra w Shenzhen (Lola García-Ajofrín).

Gościnność w stylu hi-tech

W każdym hotelu w Chinach znajduje się ekran wyposażony w kamerę internetową, która rejestruje wchodzących gości. Aby się zameldować, trzeba okazać paszport oraz pozwolić się sfotografować. Niektóre hotele zaczynają usprawniać meldunek dzięki rozpoznawaniu twarzy. Przykładem jest sieć Marriott International Hotels, która nawiązała współpracę z grupą Alibaba. Teraz korzysta z platformy cyfrowej Fliggy, oferującej kompleksowe usługi związane z podróżowaniem.

– Chińscy goście muszą po prostu przeczytać i potwierdzić warunki o świadczeniu usług, przeskanować swoje chińskie dowody osobiste, ustawić się do zdjęcia i wprowadzić własne dane w samoobsługowym punkcie – mówi pani rzecznik Marriott International. – Informacje są przekazywane lokalnej policji w czasie rzeczywistym, co sprawia, że tradycyjna procedura meldowania gości zostaje zastąpiona przez cyfrową. Po zweryfikowaniu informacji o tożsamości klienta i dokonanej przez niego rezerwacji inteligentne urządzenie wydaje kartę do pokoju – dodaje po chwili.

Inteligentne miasta cię obserwują

– Tak właśnie wyobrażaliśmy sobie przyszłość – wyjaśnia rzecznik Yitu Technology, chińskiego start-upu AI z siedzibą w Szanghaju, który zdobył uznanie dzięki platformie Dragonfly Eye System. Umożliwia ona zidentyfikowanie osoby w ciągu kilku sekund w wyniku skanowania twarzy na podstawie bazy danych złożonej z co najmniej 2 mld osób.

Przedstawiciel Yitu odnosi się do modelu miasta AI stworzonego w Fuzhou przez jego firmę w czerwcu ubiegłego roku. – Można powiedzieć, że jest to pierwszy model miasta AI na świecie – wyjaśnia. – Yitu pomogło rządowi stworzyć projekt „Miasto AI” na Digital China Summit w Fuzhou, oferując usługi AI oparte na technologii rozpoznawania twarzy w różnych scenariuszach, jak: system powitania na lotnisku i dworcach kolejowych, samoobsługowe meldowanie się w hotelu czy samoobsługa w sklepach.

Firma Yitu została założona w 2012 r. Cieszy się dużym uznaniem za opracowanie technologii rozpoznawania twarzy i pojazdów.


Robot w punkcie informacyjnym na stacji kolejowej w Jinan w prowincji Szantung (Lola García-Ajofrín).

Od bankomatów po szpitale

Skoro można płacić swoją twarzą, to da się również wybierać pieniądze z bankomatów za pomocą twarzy. Taka usługa wypłaty gotówki jest oferowana w niektórych bankomatach w Chinach. Można skorzystać też z aplikacji Apple Pay, Huawei Pay, Samsung Pay, karty kredytowej, a także innych sposobów. Firma Yitu wdrożyła system rozpoznawania twarzy w ponad 20 tys. bankomatów w Chinach.

Smartfonizacja dociera do każdej dziedziny, obejmuje też służbę zdrowia. Chociaż w centrali Yitu wolą używać słów „inteligentne szpitale”. W kraju, gdzie żyje 1,4 mld ludzi, „zasoby medyczne nie wystarczają, aby zaspokoić popyt na nie. Zresztą dostęp do tych zasobów i tak jest ograniczony do dużych miast”, jak wyjaśnia rzeczniczka Yitu. Podaje przykład: w wielu szpitalach doświadczony lekarz przyjmuje codziennie 200 pacjentów, a każdy z nich przynosi 200 skanów tomografii komputerowej. To 40 tys. zdjęć do przeanalizowania dziennie.

Wdrażana technologia, jak mówi pani rzecznik, „może radykalnie zmniejszyć czas diagnozy, do mniej niż 5 s”. Najnowsza wersja to inteligentny system obrazowania 4D o nazwie CARE.AITM do badań przesiewowych w kierunku raka.

Kto stoi za sposobem płacenia twarzą

Dwa inne chińskie start-upy z branży AI należą do najpotężniejszych na świecie. Mowa o SenseTime i Megvii. SenseTime z Hongkongu określa się jako „najbardziej wartościowy start-up AI na świecie”. Jego prezes i współzałożyciel Li Xu ma 36 lat i jest jednym z członków listy 40 Under 40 magazynu „Fortune”. Ostatnio otrzymał 600 mln dol. na inwestycje od Alibaba Group.

Megvii, z siedzibą w Pekinie, to twórca systemu Face++. Firma została założona w 2012 r., teraz zatrudnia ponad 1500 osób. Jej założyciel Yin Qi trafił w tym roku na listę innowatorów „MIT Technology Review” poniżej 35. r.ż. W 2016 r., kiedy miał 28 lat, pojawił się na liście 30 Under 30 „Forbesa”. Grupa Alibaba inwestuje obecnie w oba start-upy: Megvii i SenseTime.


Terminale samoobsługowe w supermarkecie Hema w Xi’an w prowincji Shaanxi (Lola García-Ajofrín).

Od online do offline i z powrotem

Rewolucja dzieje się teraz i działa w obie strony. Podczas gdy tradycyjne usługi zmieniają się pod wpływem sztucznej inteligencji, firmy internetowe przechodzą w tryb offline. Przykładem może być Amazon Go, nowy sklep w Nowym Jorku otwarty przez giganta zakupów online. W Chinach hipermarkety Hema otworzyła firma Alibaba.

Jest sobotnie popołudnie. W Hemie w Xi’an masa klientów – rodzin z dziećmi, samotnych, par. Wszyscy robią zakupy. Nowoczesne sklepy, których symbolem jest hipopotam, łączą technologię z tradycyjnym rynkiem oferującym świeże produkty. Wystarczy pobrać aplikację sklepu i można zeskanować kod każdego towaru, by poznać jego skład, cechy lub potencjalne przepisy. Można również zamówić przyrządzenie danego produktu, np. kraba, i zjeść go na miejscu podczas wizyty w sklepie. Klienci ustawiają się w kolejkach do samoobsługowych, cyfrowych punktów, aby zapłacić za zakupy. Jedną z opcji jest oczywiście rozpoznawanie twarzy za pomocą Alipay.

Obok hipermarketu Hema w Xi’an konkurencyjna firma JD.com, Inc., chiński potentat z branży e-commerce, zainstalowała na ulicy ekrany do rozpoznawania twarzy. JD.com jest właścicielem ponad 20 bezzałogowych sklepów w Chinach. Klient po prostu odbiera towar i wychodzi ze sklepu. Każdy produkt jest oznaczony etykietą RFID, a ludzie są identyfikowani za pomocą technologii rozpoznawania twarzy. Potrzebują jedynie dostępu do aplikacji JD.com, która generuje kod QR.

Strategia Alibaba i JD.com nie tylko pozwala dotrzeć do konsumentów, którzy wciąż wolą kupować w sklepach stacjonarnych. Umożliwia także poznanie preferencji klientów i przewidywanie ich zakupów.

Czy ten nasz świat przestaje być prawdziwy? Możemy posłużyć się anegdotą. Pod koniec listopada w Ningbo, niedaleko Szanghaju, na ekranach wyświetlających sylwetki przechodniów, którzy naruszają kodeks ruchu drogowego, pojawiła się twarz słynnej chińskiej bizneswoman. Problem w tym, że Dong Mingzhu, pani prezes największego chińskiego producenta klimatyzacji, wcale nie przeszła przez ulicę na czerwonym świetle. Ona nawet nie przechodziła na drugą stronę. Kamera monitorująca ruch najzwyczajniej nagrała wizerunek jej twarzy na reklamie, która z kolei została umieszczona na bocznej ścianie przejeżdżającego właśnie przez skrzyżowanie autobusu.

Więcej informacji: ArtykułyAzjaChinyTechnologia