Wybory w Afryce: Senegal, Kenia i Zimbabwe
Koalicja polityczna Benno Bokk Yakaar, na której czele stoi prezydent Macky Sall, straciła większość w wyborach parlamentarnych w Senegalu (zdobyła 82 na 165 mandatów). Partie opozycyjne Yewwi Askane i Wallu Sénégal otrzymały łącznie 80 mandatów, a pozostałe trzy miejsca w parlamencie trafiły do trzech niewielkich koalicji. Bez większości parlamentarnej prezydent Sall nie będzie mógł zmienić przepisów, aby ubiegać się o dodatkową, trzecią kadencję. Obecna sytuacja wywołuje obawy o demokratyczną stabilność Senegalu.
W Zimbabwe rośnie przeświadczenie obywateli, że Komisja Wyborcza tego kraju fałszuje rezultaty wyborów. Miliony zwolenników Nelsona Chamisy – kandydata na prezydenta – uważają, że partia rządząca ingerowała w wybory w 2018 r., oszukując Chamisę, i zamierza zrobić to ponownie podczas wyborów w 2023 r. Kontrowersje wzbudzają m.in. nominacje osób powiązanych z rządzącym w Zimbabwe Afrykańskim Narodowym Związkiem Zimbabwe – Frontem Patriotycznym na komisarzy wyborczych komisji.
Kampania przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w Kenii (9 sierpnia br.) przebiegała wśród oskarżeń kandydatów o korupcję. W Kenii nie muszą oni publicznie się rozliczać z darowizn ani wydatków na kampanię, co wzbudza podejrzenia o wykorzystywanie publicznych funduszy przez polityków. Polityczki spotykały się natomiast z przemocą fizyczną i prześladowaniami. Zgodnie z kenijską konstytucją kobiety muszą stanowić jedną trzecią wybieranych i mianowanych osób, a w niedawnych wyborach wśród ponad 16 tys. kandydatów kobiet było mniej niż 2 tys.