Rosyjska inwazja a Bałkany – Serbia, Kosowo oraz Bośnia i Hercegowina
Na Bałkanach panuje napięcie związane z obawami o wpływ rosyjskiej inwazji na Ukrainę na postawę Serbii, bliskiego sojusznika Rosji. Prezydentka Kosowa Vjosa Osmani mówi, że Rosja może wykorzystać Serbię do destabilizacji regionu. W nadziei na powstrzymanie rosyjskiej propagandy nadawcy telewizyjni w Kosowie rozpoczęli wycofywanie z oferty rosyjskich kanałów telewizyjnych.
Zdaniem prezydenta Serbii Aleksandara Vučicia kryzys może się rozprzestrzenić na Bałkany. Vučić zapowiedział również, że Serbia nie nałoży sankcji na Rosję. W prorosyjskiej demonstracji w Belgradzie wzięło udział do 4 tys. osób. Serbskie Biuro ds. Kosowa oskarżyło Kosowo o „destabilizację regionu” po tym, jak kosowska policja ogłosiła zwiększenie zdolności logistycznych w przygranicznej wiosce Bërnjak, zamieszkanej w większości przez Serbów.
EUFOR, siły pokojowe Unii Europejskiej, zwiększyły liczbę żołnierzy w Bośni i Hercegowinie z 600 do 1100 osób w obawie, że kryzys w Ukrainie może „doprowadzić tam do braku stabilności”. Bośnia i Hercegowina, Kosowo oraz Serbia to jedyne państwa Bałkanów Zachodnich, które nie przystąpiły do NATO. Wprawdzie członkostwo w NATO i UE to dla Bośni cel strategiczny, ale bośniaccy Serbowie, kierowani przez sojusznika Władimira Putina Milorada Dodika, przedstawiciela Serbów do Prezydium Bośni i Hercegowiny [kolegialny organ rządzący państwem, składa się z Boszniaka, Chorwata i Serba – przyp. red.], sprzeciwiają się przyłączeniu do sojuszu wojskowego kierowanego przez USA. Dodik zażądał od Bośni i Hercegowiny neutralnego stanowiska wobec rosyjskiej inwazji.