Zamachy stanu w Gwinei-Bissau i Burkina Faso
1 lutego br. w Gwinei-Bissau doszło do nieudanego zamachu stanu. Zdaniem władz celem organizatorów akcji – handlarzy narkotyków – było zabicie prezydenta Umary Sissoki Embaló, który zaangażował się w walkę z narkobiznesem. Efektem ubocznym tego wydarzenia jest nowa fala przemocy wobec krytyków rządu. Część z nich twierdzi, że prezydent sam zorganizował nieudany pucz jako wybieg mający zapewnić mu umocnienie władzy. Wrażenie wzmożonych represji w kraju potęgują naloty sił bezpieczeństwa na prywatne domy. Gwinea-Bissau to jedno z najbiedniejszych państw świata – zdaniem ONZ dwie trzecie z 1,8 mln mieszkańców żyje za mniej niż dolara dziennie. Jest również uważane za narkopaństwo Afryki Zachodniej i odgrywa istotną rolę na trasie przemytu kokainy z krajów Ameryki Południowej do Europy.
Podpułkownik Paul-Henri Sandaogo Damiba został zaprzysiężony na prezydenta Burkina Faso nieco ponad trzy tygodnie po tym, jak kierował zamachem stanu, który obalił rządy demokratycznie wybranego Rocha Marka Christiana Kaborégo. Pozycja prezydenta Kaborégo osłabła w ostatnich latach w wyniku coraz krwawszego konfliktu prowokowanego przez ataki grup zbrojnych powiązanych z IS i Al-Kaidą, który przeniósł się do Burkina Faso z sąsiedniego Mali. W zachodniej części Sahelu w wyniku walk zginęło już tysiące ludzi, a miliony musiały opuścić swoje domy. Damiba wykorzystał gniew opinii publicznej związany z pogarszającym się bezpieczeństwem w kraju. Burkina Faso jest jednym z najbiedniejszych krajów świata i jednym z najbardziej niestabilnych państw w Afryce.