Mimo noworocznych obietnic przywódcy Chin, jego kraj wcale nie zmierza w stronę demokracji, wolności słowa i niezależnego systemu prawnego
Mimo noworocznych obietnic przywódcy Chin, jego kraj wcale nie zmierza w stronę demokracji, wolności słowa i niezależnego systemu prawnego. Działania Chińskiej Republiki Ludowej nie spotykają się jednak z krytyką ani ze strony państw demokratycznych, ani światowego biznesu.
W 2017 r. krajom uczestniczącym (Nowa Zelandia, USA) w zorganizowanych w Chinach konferencjach nie przeszkadzało, że gospodarzem jest rząd autorytarny. Na międzynarodowym sympozjum o prawach człowieka w Pekinie pojawiła się Komisja Praw Człowieka ONZ, która, podobnie jak inne agendy ONZ, systematycznie spotyka się z odmową w sprawie działań w Chinach. NaŚwiatową Konferencję Internetową przyjechał Tim Cook, CEO Apple, który chwalił plany na “wspólną przyszłość w cyberprzestrzeni”, w kraju, w którym codziennością jest cenzura i coraz bardziej rozwinięta cyfrowa inwigilacja. Istotne jest również to, że Cook walczy w USA o prawo do prywatności.
W zeszłym roku chęć odwiedzenia Chin wyraził również papież Franciszek, co miało zbliżyć oba kraje. Celem wspólnych rozmów ma być możliwość wpływu Watykanu na wybór biskupów w Chinach, którzy od lat 70. byli mianowani przez autorytarny rząd. Z kolei korzyścią dla chińskiej władzy może być zwiększenie kontroli nad kościołami katolickimi działającymi w ukryciu.
W Hong Kongu, będącym pod silnym naciskiem Chin, troje aktywistów: Joshua Wong (21 l.), Nathan Law (24 l.), Alex Chow (27 l.) oraz ruch „Umbrella” zostali zgłoszeni przez amerykańskich kongresmenów do Pokojowej Nagrody Nobla za bezkonfliktowe starania wprowadzenia reform politycznych, ochrony autonomii i swobód gwarantowanych Hong Kongowi. Kilka dni po ogłoszeniu nominacji Agnes Chow, jedna z założycielek (razem z Joshuą Wongiem i Nathanem Lawem) demokratycznej partii Demosisto, została pozbawiona możliwości kandydowania w wyborach do rady legislacyjnej Hong Kongu, z powodu prodemokratycznego programu partii.