Łamanie praw człowieka przez dyplomatów, Chiny i Bangladesz
Jak wynika z międzynarodowego śledztwa filipińskiej sieci medialnej Rappler, ponad 200 migrantów pracujących jako pomoc domowa w co najmniej 18 państwach miało zostać wykorzystanych przez 160 dyplomatów i pracowników międzynarodowych. Zarzuca się im handel ludźmi i wyzysk pracowników oraz kradzież lub wypłacanie zbyt niskich wynagrodzeń. Wielu dyplomatów uniknęło oskarżenia ze względu na immunitet dyplomatyczny.
Chociaż kilka zachodnich mocarstw krytykuje banglijskie władze za łamanie praw człowieka, to podczas wizyty zagranicznej prezydent Macron podkreślił zamiar zacieśniania relacji handlowych Francji z Bangladeszem. Rządząca tam Sheikh Hasina Wajed jest oskarżana o wykorzystywanie organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości do uciszania opozycji. Setki ludzi padło już ofiarą zabójstw lub zaginięć dokonanych przez siły bezpieczeństwa.
Rok po raporcie ONZ na temat łamania praw człowieka muzułmańskiej mniejszości Ujgurów w Sinciang w Chinach władze w Pekinie starają się pokazać światu inny obraz życia w regionie. Przedstawiają Sinciang jako „przykład sukcesu”, przyjmują tam coraz więcej turystów, a lokalne biuro podróży zamierza wydać w br. prawie 90 mln euro na budowę luksusowych hoteli i kempingów. Od 2013 r. Sinciang jest strefą silnie zmilitaryzowaną, o zwiększonym bezpieczeństwie opartym na zaawansowanych technologiach i nadzorze cyfrowym. Ponad milion Ujgurów ma być tam przetrzymywanych w tzw. obozach reedukacyjnych, które służą do zwalczania ekstremizmu i terroryzmu. Zdaniem krytyków to próba ludobójstwa mająca na celu zniszczenie Ujgurów.