Tysiące dzieci straciło swoich rodziców w wyniku wojny z ISIS w Iraku
Tysiące dzieci straciło swoich rodziców w wyniku wojny z ISIS w Iraku. Pracownicy socjalni szacują, że liczba ta może sięgać ponad 20 tys., uwzględniając dzieci, które straciły co najmniej jednego rodzica. Większość z nich przebywa w sierocińcach lub z dalszą rodziną. Nie ma jednak pełnych danych na temat tego, ile dzieci trafiło do sierocińców od 2014 r., kiedy ISIS przejęło jedną trzecią Iraku, do grudnia 2017 r., kiedy państwo zostało odbite przez rząd. Sukaina Ali Younis, szefowa komitetu kobiet w radzie regionalnej Mosulu, szacuje, że sierot może być ok. 13 tys. (Ali Younis w 2017 r., w czasie wyzwolenia Mosulu z rąk ekstremistów, przyjmowała do domu dzieci znalezione przez żołnierzy – przyp. red.). Władze państwa nie mają funduszy na służbę zdrowia czy elektryczność, a rodziny, które przyjęły sieroty, żyją na skraju ubóstwa. Dzieci wymagają nie tylko pomocy medycznej, ale też wsparcia psychologicznego.
Ok. 7 mln dzieci pracuje na ulicach Iranu. Aby wesprzeć biedne rodziny, osoby poniżej 15 r.ż. zmuszane są do pracy. W irańskim parlamencie trwają dyskusje nad ustawą chroniącą najmłodszych przed m.in. wykorzystywaniem do pracy, przemytem i zawieraniem małżeństw. Nowa ustawa byłaby pierwszą poświęconą ochronie praw dzieci w tym kraju.
Z wieloma traumami zmagają się również dzieci uchodźców i osób poszukujących azylu, które trafiają na Nauru (3 tys. km od Australii). Wyspa o powierzchni 21 km2 pełni funkcję „obozu przejściowego” dla próbujących dostać się do Australii. Migranci z łodzi dopływających byli przenoszeni do prywatnych ośrodków na terenie Nauru i Papui-Nowej Gwinei. Lekarze i działacze na rzecz praw człowieka twierdzą, że sytuacja na wyspie osiągnęła poziom „kryzysu zdrowia psychicznego„. Dzieci w wieku 8-10 lat wykazują skłonności samobójcze lub dokonują samookaleczeń, a trzylatki mają niewłaściwe zachowania seksualne, z powodu tego, czego same mogły doświadczyć. Obecnie większość przypadków dotyczy dzieci migrantów z Iraku, Iranu, Libanu i mniejszości Rohingja. Niemal codziennie nieletni są świadkami prób samobójczych, molestowania seksualnego lub przemocy fizycznej i psychicznej.
Australijska organizacja Asylum Seeker Resource Centre (ASRC) pracuje zdalnie z 15 dzieci, które kilkakrotnie podejmowały próby samobójcze lub regularnie się okaleczały. ASRC szacuje, że co najmniej 30 dzieci cierpi na tzw. syndrom rezygnacji. To rzadkie zaburzenie psychiczne, objawiające się tym, że osoby, w reakcji na przeżyte traumy, próbują wycofać się z życia – popadają w apatię, przestają jeść i pić, czy nawet reagować na bodźce zewnętrzne. Na 60 dzieci, których przypadki zostały przedstawione organizacji Doctors for Refugees, każde miało jakieś zaburzenia psychiczne. Koalicja organizacji działających na rzecz praw człowieka (#KidsOffNauru) w sierpniu br. zażądała od australijskiego rządu przeniesienia 119 dzieci poza wyspę Nauru do listopada br. Aktualne dane Refugee Council of Australia wskazują, że na wyspach Nauru i Manus żyje ok. 1,5 tys. azylantów.