Tytoniowy Liban oraz produkcja koki w Peru i Kolumbi
Trwający czwarty rok kryzys gospodarczy w Libanie nie powstrzymuje ludzi przed paleniem tytoniu – na fajki wodne stać prawie wszystkich, a cygara stały się symbolem statusu bogatych. Kawiarnie pobierają od 2 do 10 dol. za palenie sziszy – co jest popularną libańską aktywnością społeczną, tradycją i rytuałem – w zależności od lokalizacji, jakości tytoniu i usług. Z kolei wg Statisty, niemieckiego portalu statystycznego, w 2022 r. żadna nacja nie wydała więcej pieniędzy na cygara niż właśnie Libańczycy.
W Kolumbii, aby poradzić sobie z rosnącą produkcją koki z nielegalnych upraw, rząd zamierza zbudować lepsze drogi i mosty, dzięki czemu rolnicy będą mogli dotrzeć z legalnymi plonami do legalnych rynków zbytu. W ten sposób plony te byłyby sprzedawane z większym zyskiem, a rolnicy mogliby zrezygnować z handlu narkotykami. Nową inicjatywą jest również pełna legalizacja sprzedaży marihuany.
W Peru wraz ze wzrostem produkcji koki rdzenne społeczności obawiają się problemu uzależnień i przemocy wkraczającej na ich ziemie. Punktem zapalnym jest słabo strzeżona, położona w lasach deszczowych Amazonii granica Peru z Brazylią, którą wykorzystują przemytnicy. Uprawa koki i handel kokainą, niegdyś skoncentrowane w Andach, dotarły do peruwiańskiego nizinnego regionu Ukajali, zagrażając teraz rezerwatom niektórych z najbardziej odizolowanych plemion na świecie. Wg peruwiańskiej komisji antynarkotykowej DEVIDA w ub.r. uprawy koki zajmowały prawie 14 tys. ha należących do 295 rdzennych społeczności. Ofiarami handlu narkotykami są m.in. społeczności Asháninka i Amahuaca.