Holenderscy lekarze zaczynają mieć poważne wątpliwości dotyczące łatwego dostępu do eutanazji
Holenderscy lekarze zaczynają mieć poważne wątpliwości dotyczące łatwego dostępu do eutanazji, która została zalegalizowana w Holandii w 2002 r. Obawy wzbudza coraz szerszy zakres jej stosowania. Kluczowe kwestie związane są z dwoma pojęciami: demencją i autonomią pacjentów. Lekarze obserwują zdolności adaptacyjne pacjentów do okoliczności, które kiedyś spodziewali się uznać za nie do zniesienia i wątpią, czy można dokładnie przewidzieć, co zrobią chorzy w przypadku nagłego pogorszenia stanu zdrowia. Natomiast najbardziej problematyczne są wnioski o eutanazję oparte na argumencie autonomii, na zasadzie: „nie Tobie osądzać, czy mogę umrzeć”.
Obecnie eutanazja [różniąca się nieznacznie definicją prawną lub rozumiana jako tzw. zabójstwo na żądanie i pod wpływem współczucia] jest legalna m.in. w Belgii, Szwajcarii, Luksemburgu, Kanadzie, Niemczech, Kolumbii, australijskim stanie Wiktoria oraz w części stanów USA. W Holandii przekonano się, że legalizacja eutanazji pozwala rozwiązać problem etyczny związany z „cierpieniem nie do zniesienia bez perspektywy wyzdrowienia”, ale otwiera też dyskusję związaną z innymi kwestiami etycznymi, przede wszystkim z pytaniem: „Gdzie leżą granice w stosowaniu eutanazji, których nie powinno się przekroczyć?”.
W 2017 r. przeprowadzono w Holandii 6600 aktów eutanazji [praktycznie tyle samo próśb o jej dokonanie zostało odrzuconych z powodów prawnych]. Eutanazja, mająca przynieść ulgę w cierpieniu osobom w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej, jest również stosowana na życzenie pacjentów chorych np. na stwardnienie rozsiane, demencję, a nawet młodych ludzi ze stwierdzoną chorobą psychiczną. To efekt „równi pochyłej”, przed którym od kilku lat ostrzegają holenderscy naukowcy i sędziowie.