Co najmniej 36 osób zginęło, a 65 zostało rannych w wyniku samobójczego zamachu w afgańskim Nangarhar
Co najmniej 36 osób zginęło, a 65 zostało rannych w wyniku samobójczego zamachu w afgańskim Nangarhar, do którego przyznało się ISIS. Doszło do niego 16 czerwca, po ogłoszeniu pierwszego od 2001 r. zawieszenia broni między wojskiem Afganistanu a Talibami. Ranni zostali członkowie służb bezpieczeństwa, mieszkańcy prowincji Nangarhar i Talibowie.
Zamach miał miejsce, kiedy prezydent Afganistanu Aszraf Ghani ogłosił przedłużenie jednostronnego zawieszenia broni z Talibami, które miało zakończyć się 17 czerwca. W wystąpieniu telewizyjnym Ghani zaapelował do bojowników o przyłączenie się do rozmów pokojowych. Talibowie zdecydowali się na zawieszenie broni na czas trzech dni począwszy od 15 czerwca, kiedy zaczęło się święto Id al-Fitr, obchodzone na zakończenie ramadanu. Obiecali też wstrzymać się od ataków na afgańskie siły bezpieczeństwa. Również Amerykanie oświadczyli, że będą respektować zawieszenie broni.
W czasie rozejmu Talibowie mogli otrzymać pomoc medyczną i humanitarną dla rannych w zamachu. Z okazji święta i zawieszenia broni prezydent Afganistanu umożliwił talibskim więźniom spotkanie z rodzinami, a 46 z nich zostało wypuszczonych na wolność.
Ghani potwierdził również śmierć Maulana Fazlullaha, dowódcy pakistańskich Talibów, który zginął w Afganistanie w czasie amerykańskich nalotów 14 czerwca. Zdaniem tymczasowego premiera Afganistanu Nasirula Mulka jest to znaczące osiągnięcie w walce z terroryzmem. Dowódca był bowiem powiązany z wieloma atakami, m.in. na szkołę w Peszawarze w 2014 r, kiedy zginęło ponad 150 osób, oraz odpowiedzialny za wydanie rozkazu zabójstwa Malali Yousafzai.
Dla wielu Afgańczyków rozejm między siłami rządowymi a Talibami był wyjątkowym wydarzeniem, dającym nadzieję na pokój. Cywile, żołnierze i członkowie administracji rządowej robili sobie zdjęcia, ściskając się z Talibami w Kabulu, i zamieszczali je w mediach społecznościowych.
W ramach protestu przeciwko trwającej od 40 lat wojny w Afganistanie w marcu br. siedmiu mężczyzn zorganizowało obóz pokojowy i rozpoczęło strajk głodowy, żądając zawieszania broni, rozmów, wspólnego rządu i określenia terminu, kiedy zagraniczne siły opuszczą kraj. Wobec braku reakcji po kilku tygodniach rozpoczęli pokojowy marsz z prowincji Helmand do Kabulu (600 km). Podczas czterotygodniowej drogi przyłączyły się do nich dziesiątki mężczyzn. Wkrótce po rozpoczęciu marszu ogłoszono zawieszenie broni.