PL | EN
01 września 2023
Wyrwa. O edukacji w czasie wojny
#76

Wyrwa. O edukacji w czasie wojny

Wyrwa. O edukacji w czasie wojny

Fundacja TOK FM i Kolektyw Outriders przedstawiają reportaż audio zatytułowany „Wyrwa. O edukacji w czasie wojny”. To reporterska, dźwiękowa opowieść o momencie, w którym na początku nowego roku szkolnego znajdują się ukraińskie dzieci - w Polsce i w Ukrainie. To także próba diagnozy tego, co się udało, a co szwankuje lub wprost zawodzi. To pokazanie, przez pryzmat konkretnych historii konkretnych ludzi, jak wielką wyrwę wojna uczyniła w edukacji ukraińskich dzieci i młodzieży.

Wojna w Ukrainie wyrwała ukraińskie dzieci z dotychczasowego życia. Ze szkoły, w której miały przyjaciół, z relacji rówieśniczych, ze wspólnych zabaw w szkolnej świetlicy, na boisku czy podwórku. Wyrwała je też ze spokojnego i bezpiecznego świata, w którym toczyły zwyczajne, codzienne życie. Z domów, w których miały swoje zabawki czy ulubione książki. Wojna niejednokrotnie spowodowała też wyrwę w ich psychice i emocjach. Niektóre mają traumę, wpadają w depresję.

Lekcje z przerwą na alarm

Część dzieci - mimo brutalnej agresji Rosji na Ukrainę - pozostaje w swoich domach. We Lwowie został m.in. dziennikarz Volodymyr Mysan z żoną i dwójką dzieci. - Dzieci nigdy nie wyjechały z Ukrainy. Mieliśmy taką możliwość, bo mamy krewnych w Portugalii, w Austrii i kilku innych krajach. Ale moja żona od samego początku mówiła, że nie wyjedzie. Nieważne, co się stanie. Bo tutaj jest nasze miejsce - mówi nasz rozmówca. Przyznaje, że były momenty, że dzieci były wystraszone, m.in. gdy Rosjanie zbombardowali stację kolejową blisko ich domu. - Ale rozmawialiśmy z nimi i wyjaśniliśmy im sytuację, która miała miejsce. Warto rozmawiać z dziećmi i wyjaśniać im jak najwięcej - dodaje Volodymyr.

Opowiada też, że część lekcji dzisiaj odbywa się w szkolnej piwnicy. - Nauczyciele starali się ją jakoś urządzić, ustawić tam stoły i krzesła. Ta piwnica nie jest jednak aż tak duża, żeby pomieścić wszystkie dzieci. Dlatego podczas tygodnia nauki część z nich miała zajęcia online z domu - dodaje.

Córka Olgi Bondarenko przed wakacjami skończyła jedenastą klasę. W Ukrainie to ostatni etap edukacji - po nim idzie się już na studia. Maria przez ostatni rok uczyła się online, w szkole w Dnipro, gdzie wciąż mieszkają. Studiować też chce w Ukrainie, być może częściowo zdalnie. Z kolei w Połtawie mieszka Maryna i jej córka Anna, która uczy się w formule hybrydowej. - Nasza szkoła nie posiada schronu bombowego, dlatego korzystamy z sąsiedniego schronu - w Połtawskim Uniwersytecie Pedagogicznym. Nie wszyscy się tam jednak mieszczą, dlatego przyjęto rotacyjną formę nauczania - w jednym tygodniu dzieci uczęszczają na zajęcia w szkole, a w następnym mają naukę online - opowiada Maryna.

Ja chcę do domu...

Do Polski trafiło około 360-400 tysięcy dzieci. Mniej więcej połowa z nich uczy się w polskich szkołach. Niektóre chodzą na lekcje w klasach przygotowawczych, w których są wyłącznie ukraińscy uczniowie i uczennice, jednak większość uczy się w klasach tradycyjnych, z polskimi dziećmi.

Do Polski razem z córką i siostrzenicą przyjechała Halyna Khalymonyk, ukraińska dziennikarka z Odessy. - Moja siostrzenica zrezygnowała z polskiej szkoły, uczy się tylko online w szkole ukraińskiej. Główny powód? W ukraińskiej szkole była bardzo dobrą uczennicą. Dostawała najwyższe oceny, brała udział w konkursach, była nieustannie chwalona i odnosiła sukcesy. W Polsce z powodu bariery językowej okazało się, że nie radzi sobie ze wszystkim - opowiada pani Halyna.

Jak dodaje, córka wytrwała w szkole w Polsce, ale było jej bardzo ciężko. - Moja córka potrafiła płakać do 3 nad ranem, aż była mokra od łez. Oskarżała mnie również. Powiedziała, że wszyscy dorośli są winni wojny. Płakała, że w Ukrainie miała piękne życie, chciała wrócić do przyjaciół, do swojego pokoju, do nauczycieli - dodaje nasza rozmówczyni.

Pani Iryna, nauczycielka angielskiego, półtora roku temu zamieszkała z trójką dzieci w Lublinie. - Jest bardzo ciężko, dzieci są przemęczone, bo łączą naukę w polskiej szkole z nauką online w Ukrainie. Ale nie ma wyjścia. Nie wiem, kiedy wrócimy do domu, nie chcę, aby wypadły z ukraińskiego systemu edukacji - tłumaczy. Obciążenie nauką jest tak duże, że syn, który w Ukrainie przez kilka lat grał w piłkę nożną, dziś tego nie robi, bo nie ma na to czasu. - Musi mu wystarczyć WF w szkole - mówi mama.

Dzieci, które zniknęły

Bywa, że ukraińskim dzieciom, które trafiły do polskich szkół, jest w nich bardzo trudno. Problemem często jest język i nauka po polsku skomplikowanych przedmiotów, jak chemia, biologia czy historia. Niejednokrotnie doświadczają też w szkole bullingu i dyskryminacji ze strony polskich dzieci. - Polskie dzieci mówią nam, że są za Putinem i za Rosją. Albo życzą śmierci ojcom, którzy są na wojnie. Albo mówią, że tu jest Polska i mamy mówić po polsku. Bezbłędnie - opowiadają uczniowie i ich rodzice.

Część dzieci, w związku z tym, rezygnuje ze szkoły i wybiera naukę online wyłącznie w szkole ukraińskiej. Inne zamykają się w sobie, przeżywają depresję, nie chcą wychodzić z domów i w ogóle rezygnują z nauki. Szacuje się, że obie te grupy to ok. 150-180 tysięcy uczniów i uczennic. Przy czym największy odsetek tych, którzy rezygnują, to nastolatki w wieku liceum i technikum.

Są jednak głosy, że trudne doświadczenia edukacji czasu wojny będą dla dzieci i młodzieży ukraińskiej wydarzeniem formującym. Że wpłynie na całe ich życie - i może to być również budujący wpływ. - Nasze dzieci w czasie tej wojny stały się bardziej samodzielne, odważne, nie boją się wyzwań. Wierzę, że nie będzie to stracone pokolenie - mówi pani Natalia. - Od części uczniów w Polsce często słyszę, że jak wojna się skończy, od razu wrócą do domu, do Ukrainy, by włączyć się w pracę na rzecz swojego kraju - dodaje pani Liliana z Polskiego Forum Migracyjnego.

Reportaż powstał przy wsparciu Science+

Autorzy: Anna Gmiterek-Zabłocka i Outriders

Słuchaj także na

Materiały dodatkowe