Fala protestów w Sudanie
Sudańczycy domagają się ustąpienia Omara al-Baszira ze stanowiska prezydenta kraju. Zamieszki rozpoczęły się 19 grudnia 2018 r., kiedy rząd wstrzymał subsydia na import pszenicy i paliwa, co doprowadziło do trzykrotnego wzrostu cen chleba (z ok. 2 do 6 amerykańskich centów), i wciąż trwają. W trakcie protestów, których uczestnicy początkowo domagali się obniżek cen chleba, według Sudanese Doctors Union zginęło co najmniej 40 osób. Organizacja Human Rights Watch oskarża siły bezpieczeństwa o stosowanie ostrej amunicji i nadmiernej siły wobec protestujących oraz arbitralnych zatrzymań – policja aresztowała 816 osób, m.in. opozycjonistów i dziennikarzy.
Protesty rozpoczęły się na obszarach wiejskich, skąd przeniosły się do większych miast, takich jak Omdurman i Chartum. Aby stłumić demonstracje, władze zdecydowały o wyłączeniu internetu. Wprowadzono też rozwiązania, wykorzystywane w czasie stanu wyjątkowego, takie jak nocna godzina policyjna. Zamknięto również szkoły i uniwersytety na większości terenów Sudanu. Policja kilkakrotnie użyła gazu łzawiącego przeciwko protestującym (w Omdurmanie, Chartumie i Al-Kadarif), którzy wzywali do ustąpienia prezydenta Omara al-Baszira.
Obecny prezydent Sudanu zajmuje to stanowisko od czasu zamachu stanu z 30 czerwca 1989 r. Jego zwolennicy w parlamencie Sudanu prowadzą kampanię na rzecz zmiany konstytucji, aby umożliwić mu objęcie władzy na kolejną kadencję w wyborach w 2020 r.
Tzw. demokracja chleba – regulowanie procesu produkcji i dystrybucji żywności, aby kontrolować niepokoje społeczne – jest praktykowana nie tylko w Sudanie. Śmiertelne protesty wywołane zniesieniem dotacji na import pszenicy lub wzrostem cen chleba miały miejsce także w Egipcie, Algierii, Tunezji i Libii.