Syryjskie siły rządowe są wspierane przez rosyjskich najemników
Syryjskie siły rządowe są wspierane przez rosyjskich najemników. To tzw. grupa Wagnera, o której stało się głośno w trakcie wojny na Ukrainie. Najemnicy mieli operować na terenach Donbasu, kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów.
Pod koniec 2015 r. Rosja wysłała kontyngent wojskowy do Syrii, by odwrócić losy konfliktu na korzyść prezydenta Baszara al-Asada. Wraz z regularnymi wojskami do Syrii trafił też „nieoficjalny kontyngent” – najemnicy z „grupy Wagnera”. To oni brali udział w ataku 7 lutego w prowincji Dajr az-Zaur. Wraz z syryjskimi siłami rządowymi zaatakowali pozycje należące do Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Celem ofensywy miały być złoża gazu, znajdujące się po drugiej stronie Eufratu. W odwecie wojska amerykańskiezbombardowały nacierające jednostki z powietrza, po tym jak członkowie „grupy Wagnera” zaczęli ostrzeliwać i atakować ich pozycje. Początkowo to Amerykanie, a nie Rosjanie, twierdzili, że wśród ofiar nie było obywateli Rosji. Gdy jednak informacje na ten temat zaczęły trafiać do mediów, trudno było im zaprzeczyć. Liczba Rosjan, którzy stracili życie w tej operacji, nie jest dokładnie znana. Źródła wskazują od kilku do nawet trzystu zabitych.
Wagner, od którego pochodzi nazwa grupy, to najprawdopodobniej pseudonim byłego oficera oddziałów specjalnych GRU, a obecnie nazwa prywatnej firmy najemniczej Dimitriego Utkina. To on, wraz z Yevgenyem Prigozhinem, ma odpowiadać za wysłanie najemników do Syrii.
W anonimowej rozmowie z France 24 dowódca grupy paramilitarnej, który służy jako kontakt dla Rosjan, chcących zostać najemnikami w Syrii, zdradza, jak wygląda proces rekrutacji do prywatnej firmy militarnej Wagnera.