Jak zielona energia przyczynia się do braku wody w Jemenie
Na pustyniach prowincji Al-Musanna w Iraku koczowniczy pasterze starają się żyć w coraz trudniejszych warunkach. Rosną tam średnie temperatury powietrza i zasolenie gleby, deszcze są nieregularne, panuje susza, a tereny pustynnieją. Coraz trudniej jest wypasać stada kóz i wielbłądów. Według naukowców średnie temperatury w Iraku wzrosną od dwóch do siedmiu razy szybciej niż te na świecie, podczas gdy ONZ przewiduje, że w ciągu najbliższych 30 lat wzrost wyniesie 2°C, a opady zmniejszą się o 9%. Zmiany klimatu niszczą więzi społeczne Beduinów i zmuszają ich do coraz dłuższych migracji w poszukiwaniu pastwisk. Jest zbyt gorąco, aby mieszkać w tradycyjnych namiotach ze zwierzęcego futra, dlatego pasterze przenoszą się do pobliskich miejscowości, gdzie muszą dzierżawić pola dla swoich zwierząt.
Podczas wojny domowej zmuszeni sytuacją Jemeńczycy zaczęli masowo produkować energię elektryczną z energii słonecznej – obecnie robi tak ok. 75% populacji miast i 50% ludności wiejskiej. Jemen jest jednym z najlepiej położonych krajów na świecie pod względem pozyskiwania energii słonecznej. Prąd „ze słońca” zasila szpitale, przychodnie i szkoły, co zmniejszyło liczbę uczniów przedwcześnie kończących naukę. Rolnicy nie używają już pomp napędzanych silnikami dieslowskimi, aby nawadniać uprawy – teraz korzystają ze sprzętu zasilanego energią słoneczną, którego wydajność jest ogromna. Jemeńczycy pompują więc tak dużo wody, że całemu krajowi grozi jej brak. Już teraz Jemen jest jednym z najbardziej ubogich w wodę państw na świecie, a intensywne nawadnianie pól rolnych za pomocą pomp na energię słoneczną wyczerpuje zasoby wód gruntowych.