Kłopoty z oznaczaniem daty ważności żywności i mięso z laboratorium
Czy żywność przeterminowana nadal jest odpowiednia do spożycia? Dlaczego marnujemy ogromne ilości pożywienia? Czy daty przydatności podane na opakowaniach są błędne? Te i podobne pytania pojawiły się w związku z eksperymentem przeprowadzonym przez Amerykanina Scotta Nasha, który przez rok odżywiał się przeterminowanym jedzeniem bez niepożądanych skutków zdrowotnych.
System oznaczania produktów spożywczych w Stanach Zjednoczonych znacznie różni się od tego w Wielkiej Brytanii i w Europie kontynentalnej. We wspólnym raporcie Natural Resources Defense Council oraz Harvard Law School z 2013 r. stwierdzono, że rocznie 40% żywności w USA marnuje się, a w dużej mierze jest temu winny skomplikowany system oznaczania daty przydatności na produktach, dezorientujący 90% konsumentów. W Wielkiej Brytanii kupujący mają kłopot z dostrzeżeniem różnicy między oznaczeniem daty związanym z bezpieczeństwem („spożyć przed”), a jakością („najlepsze przed”). Brytyjczycy wyrzucają ponad 7 mln ton żywności rocznie. Pierwsze burgery zawierające mięso wyhodowane w laboratorium trafią do sprzedaży prawdopodobnie w 2020 r. i będą kosztować ok. 50 dol. za sztukę. Firmy takie jak kanadyjska Beyond Meat czy Impossible Foods z Doliny Krzemowej oferują już alternatywne produkty mięsne pochodzenia roślinnego. Istnieją również dziesiątki firm, które pobierają komórki od zwierząt i hodują mięso w laboratoriach, a nawet rozpoczynają zautomatyzowaną produkcję już poza laboratoriami. To przyszłość branży spożywczej – będzie można produkować mięso bez negatywnych dla środowiska skutków oraz konieczności uboju zwierząt gospodarskich. Cena takiego sztucznego mięsa systematycznie spada. W 2013 r. holenderski naukowiec Mark Post jako pierwszy wyhodował wołowinę w laboratorium – 0,5 kg wyceniono na ok. 1,2 mln funtów. Na początku 2019 r. izraelska firma Aleph Farms poinformowała o wyprodukowaniu hamburgerów z wołowiny – 0,5 kg za ok. 100 dol. |