Niepewna przyszłość ludności Rohingja
Chińscy inwestorzy wznowili starania o budowę ogromnej zapory Myitsone na rzece Irawadi w stanie Kaczin, w Birmie, którą wstrzymano w 2011 r. w związku z protestami lokalnej ludności. Głównym inwestorem są Chińczycy, a zapora generowałaby więcej prądu, niż obecnie produkuje się w Birmie. Jednak wg jednego z urzędników aż 90% prądu miałoby trafiać do Chin. Ponadto budowa spowodowała wysiedlenia lokalnej ludności, której brakuje obecnie ziemi rolnej pod uprawę. Pod wodą znalazłby się obszar wielkości Singapuru, w tym cenne lasy deszczowe. Zapora wpłynęłaby także na życie milionów rybaków, którzy będą mieszkać poniżej wybudowanego zbiornika. Rzeka Irawadi jest określana jako siła życiowa Birmy, a obszar Myitsone uważany za miejsce narodzin ludu Kaczinów, od którego pochodzi nazwa stanu. Od 1962 r. tutejsi rebelianci walczą z birmańską armią, aby zdobyć większą kontrolę nad tym bogatym w surowce obszarem. Tama jest uważana za bezpośrednie zagrożenie dla Kaczinów oraz ich źródeł utrzymania.
Birma deklaruje, że jest gotowa rozpocząć repatriację setek tysięcy muzułmańskich uchodźców Rohingja, którzy schronili się w Bangladeszu, gdy w 2017 r. rząd birmański przeprowadził przeciwko nim akcję noszącą znamiona ludobójstwa. Jednak Australijski Instytut Polityki Strategicznej (ASPI) twierdzi, że władze kraju nie tylko nie odbudowały osad Rohingja w stanie Rakhine, ale nadal niszczyły je w latach 2018–2019 oraz budowały tam obiekty wojskowe, co wynika z analizy zdjęć satelitarnych. W grudniu 2018 r. śledztwo Agencji Reutera wykazało, że na byłych terenach zamieszkałych przez Rohingja władze Birmy zbudowały domy dla Arakańczyków, a Rohingjowie, zamiast wracać do swoich pierwotnych wiosek, mieli zamieszkać w kilkudziesięciu osiedlach przeznaczonych tylko dla nich, gdzie do tej pory nie trafili.