Jak imigranci napędzają gospodarki obu Ameryk
Imigranci rozwinęli amerykański rynek pracy lepiej, niż to zakładały najśmielsze prognozy, czym pomogli ugruntować odbicie gospodarcze USA. Wg Instytutu Polityki Gospodarczej pracownicy urodzeni za granicą odpowiadają za ok. 50% wzrostu na rynku pracy między styczniem 2023 r. a styczniem 2024 r. Zdaniem Pii M. Orrenius z Banku Rezerw Federalnych w Dallas „nie można się aż tak rozwijać, dysponując wyłącznie rodzimą siłą roboczą”. Jednocześnie Amerykanie wymieniają imigrację jako główny problem ich kraju. Zgodnie z badaniem Instytutu Gallupa 55% z nich uznaje nielegalną migrację za „krytyczne zagrożenie”, a poparcie dla budowy muru na granicy z Meksykiem nigdy nie było tak wysokie i wg badań Monmouth University wynosi obecnie 53%.
Jak wykazały w badaniach Bank Światowy, Międzyamerykański Bank Rozwoju, Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz Agencja ONZ ds. Uchodźców (UNHCR), ponad 6,5 mln z 7,7 mln imigrantów, którzy opuścili w ostatnich latach Wenezuelę, pobudza gospodarki w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Dzieje się tak szczególnie w Brazylii, Chile, Kolumbii, Ekwadorze i Peru. Chociaż mierzących się z ksenofobią Wenezuelczyków obwinia się o obciążanie systemów opieki zdrowotnej i gospodarki, to obsadzają oni niepożądane miejsca pracy oraz zwiększają lokalny popyt na towary i usługi. Przekłada się to na rosnące dochody podatkowe państw korzystających z ich pracy. Np. w Kolumbii migranci obejmują nisko płatne stanowiska urzędowe chętniej niż Kolumbijczycy, którzy wolą pracować za gotówkę w szarej strefie.