Amerykańscy urzędnicy zarejestrowali wiele informacji o obecności broni palnej na terenie szkół dzień po strzelaninie w liceum na południu Florydy
Amerykańscy urzędnicy zarejestrowali wiele informacji o obecności broni palnej na terenie szkół dzień po tym, jak 17-latek zabił 17 osób w liceum na południu Florydy 14 lutego.
Student z Palm Beach, niedaleko Parkland, rzekomo przyniósł ze sobą do liceum dwa pistolety. Tego samego dnia uczniowie z trzech szkół średnich w północnym Teksasie zostali aresztowani za posiadanie broni na terenie kampusu. W Alabamie gimnazjalista został zabrany do aresztu po tym, jak kolega zauważył pistolet w kieszeni jego kurtki. W innych szkołach na Florydzie, w Teksasie, Maryland, Idaho i Arizonie również zarejestrowano przypadki uczniów z pistoletami czy wiatrówkami schowanymi w plecakach lub pojazdach. Według statystyk organizacji pozarządowej The Trace, zajmującej się monitorowaniem przemocy z użyciem broni w USA, zazwyczaj jeden uczeń dziennie zostaje przyłapany na posiadaniu broni w szkole.
Takie przypadki można wytłumaczyć zachowaniem uczniów, którzy szukają bezpieczeństwa w chaosie, który wybuchł 14 lutego, i rosnącej liczbie strzelanin w szkołach w tym roku, jak tłumaczy psycholog Joel Dvoskin z Uniwersytetu w Arizonie. – Zwłaszcza ze względu na retorykę, którą słyszą ze strony zwolenników posiadania broni, wierzą, że pistolet da im bezpieczeństwo. A w takim czasie jest ono dla ludzi bardzo ważne. To, co najbardziej się teraz liczy, to przywództwo – dodaje psycholog.