Dystans społeczny i rola muzyki w czasach zarazy
Miasta, w których rygorystyczniej przestrzegano zasad utrzymywania dystansu między ludźmi podczas pandemii grypy hiszpanki w latach 1918–1920, potrafiły szybciej odbudować się gospodarczo. Naukowcy posłużyli się przykładem amerykańskich miast Minneapolis i Saint Paul, które leżą na przeciwległych brzegach rzeki Missisipi. Minneapolis zostało zamknięte kilka tygodni wcześniej niż Saint Paul i śmiertelność była tam znacznie niższa, a gospodarka szybciej się odbudowała. Według prowadzącego badania Emila Vernera z Massachusetts Institute of Technology „sama pandemia jest tak destrukcyjna dla gospodarki, że każda polityka, którą można zastosować, aby bezpośrednio łagodzić dotkliwość pandemii, może być korzystna dla gospodarki”, a zdecydowane interwencje „tak naprawdę sprawiają, że wznowienie działalności gospodarczej jest bezpieczniejsze”.
W 1576 r. zaraza pustoszyła Mediolan i okoliczne tereny w Lombardii. Została ona nazwana the plague of Saint Charles. Według relacji świadków ok. 300 tys. ludzi przebywających w kwarantannie wyszło wówczas na balkony Mediolanu i wspólnie śpiewało. Muzyka i śpiew pomagały wtedy tak samo, jak teraz podczas pandemii COVID-19. Muzykoterapia łagodzi objawy lęku i depresji. Od czasów starożytnych Egiptu, Grecji i Babilonu muzyka była niezawodnym narzędziem duchowego uzdrawiania i tworzenia więzi społecznych, gdy pojawiała się zaraza. W Sparcie w VII w. p.n.e. oraz na wyspie Lesbos to poeci odgrywali funkcje terapeutyczne. Już w starożytnej Grecji uważano, że ciało i umysł człowieka są nierozłączne, a utrzymanie pozytywnego stanu umysłu pomaga w leczeniu chorób fizycznych.