PL | EN

Saakaszwili na wolności nadal myśli o polityce

Sprawa Micheila Saakaszwilego zakończyła się niespodziewaną decyzją sądu. Po trzech dniach spędzonych w areszcie śledczym były prezydent Gruzji został zwolniony. Jednak w jego przypadku, słowo „zakończyła się” wydaje się przedwczesne. A serial z gruzińsko-ukraińskim politykiem znajdzie kontynuację w kolejnym sezonie.

Początek grudnia dla lidera Ruchu Nowych Sił okazał się bardzo emocjonujący. 5 grudnia Służba Bezpieczeństwa Ukrainy oraz przedstawiciele Prokuratury Generalnej Ukrainy próbowali go zatrzymać . Saakaszwili został oskarżony o współpracę z grupą przestępczą i wzięcie pieniędzy od Serhija Kurczenki, zbiegłego do Rosji ukraińskiego oligarchy, który jest poszukiwany przez Ukrainę listem gończym. Ale w wypowiedziach prokuratora generalnego Jurija Łucenki można było też usłyszeć zarzuty dotyczące możliwej współpracy z rosyjskimi służbami specjalnymi i pomoc w przygotowaniach do zamachu stanu.

Zadziwiające, ale – przy takich zdawałoby się ciężkich zarzutach – akcja zatrzymania polityka przebiegała bardzo nieudolnie. W trakcie przedłużającej się rewizji Saakaszwilemu udało się uciec na dach, a kadry z jego krótkiego, ale żywiołowego wystąpienia – z oskarżeniami pod adresem Petra Poroszenki – obiegły cały świat.

Co prawda, funkcjonariuszom SBU udało się zdjąć z dachu polityka, ale trafić z nim do aresztu, już nie. Kilka godzin zwolennicy Saakaszwilego blokowali samochody. Trzeba przyznać, że po doświadczeniach Majdanu, nawet stosunkowo nieduża grupa jest w stanie przeciwstawić się policjantom i gwardzistom. Szybko zdemontowano bruk na fragmencie ulicy oraz pojawiły się mini barykady.

Nie pomógł gaz i próba wypchnięcia samochodu, a może nie wystarczyło woli ze strony policji i Gwardii Narodowej? Protestujący rozbili szyby i uwolnili swojego lidera. Po chwili Saakaszwili już przemawiał do zebranych z zwisającymi z jednej ręki kajdankami. I znów media otrzymały świetne obrazki, które obiegły świat. Prokuratura Generalna wystawiła za nim tego samego dnia list gończy, ale on – jakby nigdy nic – przemawiał w tym czasie w pobliżu ukraińskiego parlamentu, w miasteczku namiotowym swoich zwolenników.

Policja okazała się skuteczniejsza od SBU i polityk został zatrzymany 8 grudnia . Przewieziono go do aresztu śledczego, pod który od razu przybyli jego zwolennicy. Współpracownicy Saakaszwilego obwieścili, że to nie koniec walki.

10 grudnia w Kijowie odbył się marsz „Za impeachment”, który zakończył się wiecami pod aresztem śledczym i budynkiem Prokuratury Generalnej.

Dzień później w peczerskim sądzie Kijowa odbyło się posiedzenie w sprawie określenia środka zapobiegawczego dla Saakaszwilego. Prokuratura wniosła o areszt domowy, ale po 8 godzinach obrad, sąd zdecydował wypuścić byłego prezydenta.

Może premierem, a może merem

Nie zważając na wcześniejsze insynuacje, Prokuratura Generalna potwierdziła, że zarzuca Saakaszwilemu jedynie współpracę z grupą przestępczą Kurczenki i Janukowycza. Podkreślono również, w związku z pojawiającą się krytyką, że opublikowane taśmy rozmów telefonicznych między niby to Kurczenką i Saakaszwilim nie były montowane. Były prezydent Gruzji potwierdził, że 18 grudniu dobrowolnie stawi się na przesłuchanie w prokuraturze.

Na razie polityk udziela wywiadów. W ukraińskiej telewizji ZiK powiedział, że nie ma prezydenckich ambicji , ale mógłby stanąć na czele rządu. Wcześniej Saakaszwili wielokrotnie powtarzał, że, kiedy jego relacje z prezydentem były jeszcze dobre, otrzymał od niego propozycję objęcia stanowiska premiera, ale nie zgodził się.

Z kolei w programie Kanału 24 powiedział, że po tym, jak zakończyłby z sukcesem swoje premierostwo, chciałby zostać merem Odessy.

– Chciałbym zmienić Odessę, ale to można zrobić tylko po tym, jak Kijów zmieni „reguły gry” – powiedział Saakaszwili.

Polityk był już w latach 2015-2016 przewodniczącym państwowej administracji obwodu odeskiego. Kiedy obejmował tę posadę, obiecywał radykalne zmiany – walkę z korupcją w regionie i przyciągnięcie inwestorów. Kiedy podał się do dymisji jesienią 2016 r., oskarżył władze centralne o torpedowanie jego wysiłków i wspieranie korupcji. Jednak wielu obserwatorów wskazywało, że sam Saakaszwili więcej uwagi poświęcał własnemu wizerunkowi, niż pracy na stanowisku.

Lider Ruchu Nowych Sił uważa również, że prokurator generalny szkodzi państwu i powinien ustąpić ze stanowiska. Saakaszwili podkreślił przy tym, że, będąc dwukrotnie prezydentem, nie dorobił się takiego majątku, jaki posiada Jurij Łucenko.

Tymczasem głos w sprawie byłego gruzińskiego prezydenta, podczas corocznej podsumowującej konferencji, zabrał również prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin, który stwierdził, że, patrząc na to, co się dzieje, „krew zalewa serce”.

– To zniewaga pod adresem gruzińskiego i ukraińskiego narodu. Jak wy cierpicie do tej pory. To człowiek, który stał na czele niezależnego państwa gruzińskiego. Teraz przemierza place i krzyczy na cały świat, że jest Ukraińcem. Czy na Ukrainie nie ma prawdziwych Ukraińców? – odpowiedział Putin na pytanie korespondenta ukraińskiej agencji informacyjnej UNIAN.

Wątpliwe, że słowa Władimira Putina zrobiły wrażenie na Saakaszwilim, który najwyraźniej nie zamierza opuścić ukraińskiej polityki. Pytanie tylko, jakie miejsce zdoła w niej zająć w najbliższym czasie?