Wybory w USA: Czy entuzjazm demokratów jest uzasadniony?
Na konwencji Partii Demokratycznej Kamala Harris wypadła świetnie. Pokazała się jako kandydatka przyszłości, kobieta, a Amerykanie lubią przełamywać bariery, co miało miejsce na przykład przy wyborze Baracka Obamy.
Komentarze, które się pojawiły po konwencji, to między innymi „nowa nadzieja”, czy „demokraci na fali wznoszącej”, oraz wiele komplementów dla wystąpienia i charyzmy Harris. To wszystko dopełnił wielki entuzjazm i radość, bo demokraci nie musieli udawać, że wspierają swoją kandydatkę, jak byłoby w przypadku Joe Bidena. Oni realnie się cieszyli i odzyskali wiarę.
Czy faktycznie ta konwencja była udana i przybliżyła Harris do zwycięstwa w listopadowych wyborach? Na ten temat rozmawiamy z naszym gościem profesorem Bohdanem Szklarskim, politologiem, wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego i Collegium Civitas, który zajmuje się tematyką przywództwa politycznego, amerykańską polityką wewnętrzną i zagraniczną oraz kulturą polityczną.
W dniach 19–22 sierpnia w Chicago odbyła się konwencja Partii Demokratycznej, która oficjalnie wyłoniła kandydatkę na urząd prezydenta, Kamalę Harris, oraz kandydata na wiceprezydenta – Tima Walza. W przemówieniu Harris było wszystko, co powinno się znaleźć: matka, odwołanie do dzieciństwa, wartości, które pomagają w rządzeniu, doświadczenie, bycie blisko ludzi. Dowiedzieliśmy się prawie wszystkiego o osobie, nie wiemy jednak praktycznie nic o kandydatce na urząd prezydenta, osobie, która podejmuje decyzje. To jest krótka kampania wyborcza, więc kandydaci mają mało czasu, aby przekonać niezdecydowanych, o których toczy się największa rywalizacja. Kto ma na to większe szanse?