Jak Indie walczą ze śmiertelnymi temperaturami?
Indie w tym roku zmagają się z bezprecedensową falą upałów. W całym kraju średnia maksymalna temperatura odnotowana w marcu 2022 r była najwyższa od 122 lat.
Ludzie chorują fizycznie i psychicznie a z powodu fal upałów, a niektórzy z nich nawet umierają. Ucierpiała produkcja upraw pszenicy i kukurydzy, a uczniowie (dzieci) mają trudności z zabawą na zewnątrz. Ogólna wydajność siły roboczej uległa zmniejszeniu i ma to negatywny wpływ na gospodarkę.
W tym odcinku porozmawiamy ekspertami w Indiach, ale także z osobami, które są najbardziej narażone na fale upałów – kierowcami riksz, pracownicy na budowach, osoby pracujące w kuchni czy na roli. Jeśli cenisz to, co robimy, dołącz do naszych Patronów i Patronek i pomóż nam działać dalej. Sprawdź: https://patronite.pl/outriders
Indie w tym roku zmagają się z bezprecedensową falą upałów. W całym kraju średnia maksymalna temperatura odnotowana w marcu tego roku była najwyższa w historii jej pomiarów, czyli od 122 lat. Chyba nikogo nie zdziwi, że jest to po prostu wyraźny wskaźnik zmian klimatycznych. I właściwie dlaczego mówimy o zmianach? To jest przecież kryzys klimatyczny. W kwietniu, maju i czerwcu temperatury były również wyjątkowo wysokie. Światowa organizacja meteorologiczna przewiduje, że w ciągu najbliższych pięciu lat możemy osiągnąć barierę 1,5°C wzrostu. Inne badanie mówi, że prawdopodobieństwo wystąpienia takiej fali upałów jak w tym roku jest teraz 30 razy większe w Indiach i Pakistanie, a jej wpływ na całym subkontynencie indyjskim dotknie większość ludzi, którzy są biedni i pracują w niezorganizowanym sektorze. Większość z nich to pracownicy najemni, mają bardzo trudne warunki życia i często po prostu pracują pod słońcem. Chorują i fizyczne, i psychicznie z powodu fali upałów, a niektórzy nawet umierają. Ucierpiała produkcja upraw pszenicy i kukurydzy, a uczniowie mają trudności z zabawą na zewnątrz.
W tym odcinku porozmawiamy z ekspertami z Indii: kierowcami riksz, pracownikami, pracownikami na budowach czy osobami pracującymi w kuchni i na roli. Alarmujące jest to, że wiele z tych osób nie może wykonywać swojej pracy z powodu rosnących temperatur, co w bezpośredni sposób przekłada się na stan gospodarki w Indiach, a także na pogłębiający się tam kryzys żywieniowy.
Ja nazywam się Jakub Górnicki, a to jest 28. odcinek Outriders Podcast, wyprodukowany przez Zuzannę Olejniczak, zrealizowany przez Agnieszkę Szwajgier z Sounds and Stories, a reporterem na miejscu był Hridayesh Joshi.
Dziękuję wszystkim, którzy wspierają pracę Outriders finansowo, dzięki którym możemy właśnie realizować takie odcinki, zawsze we współpracy z lokalnymi dziennikarzami i ekspertami.
Na początek porozmawialiśmy z mężczyznami, którzy pracują jako kierowcy riksz, Hariom i Manish. Opowiedzieli nam o tym, jak fale upałów wpływają na ich pracę.
Hridayesh Joshi: Jak masz na imię?
Hariom Singh: Hariom Singh
H.J: Czy pracujesz na rikszy?
H.S.: Tak.
H.J.: Powiedz mi, jak upały wpływają na twoją pracę?
H.S.: Obecnie możemy zarabiać tylko 200–250 rupii dziennie [12–15 zł]. Jak przetrwalibyśmy z tak niewielkimi zarobkami?
H.J.: Ile byś zarobił, gdyby nie było fali upałów?
H.S.: Gdyby pogoda była chłodna, moglibyśmy zarobić ok. 400–500 rupii dziennie [24–30 zł], ale w tym upale nie jest to możliwe. Nasze zarobki spadły o połowę.
Hridayesh Joshi: Jak masz na imię?
Joginder: Joginder
H.J.: Powiedz mi, jak obecne upały wpływają na twoją pracę?
Joginder: Strata jest duża. Nie zarabiamy więcej niż 250 rupii dziennie [to 15 zł] – to połowa naszych normalnych zarobków. Wiele osób, które tu pracowało, wróciło do swojego rodzinnego stanu, ponieważ w tym upale nie mają nawet klientów, więc nie zarabiają. Te riksze dostajemy na wynajem, a teraz nie możemy zarobić na opłacenie dziennego czynszu tego pojazdu. Za jedną rikszę dziennie zapłacimy ok. 50–60 rupii. Czasami opona się przebija, więc musimy na to wydać nasze pieniądze. Dlatego większość pracowników wróciła do domu.
Zacząłem dosyć negatywnie, ale spójrzmy na to, jakie działania są podejmowane na rzecz ostrzegania i walki z upałami. Jeden z naszych dzisiejszych ekspertów to Abhiyant Tiwari, współtwórca planu walki z falą upałów oraz na co dzień współpracownik Indyjskiego Instytutu Zdrowia Publicznego w rejonie Gudżarat. Opowiada, że pierwszy taki plan walki powstał jeszcze w 2013 r., z każdym kolejnym był rewidowany i poprawiany, tak żeby pomóc lokalnej społeczności.
Hridayesh Joshi: Proszę objaśnić problem dotkliwej fali upałów. Jak to się stało, że w tym roku upał tak bardzo dał się we znaki?
Abhiyant Tiwari: Jest to bardzo aktualne pytanie, które każdy powinien sobie zadać. Ponieważ panuje ogólne przekonanie, że fale upałów nie są tak niebezpieczne, jak inne katastrofy naturalne. Faktem jest, że fale upałów są równie, a może nawet bardziej niebezpieczne, a zwłaszcza gdy obserwujemy, że z każdym rokiem zaczynają się wcześniej z powodu zmian klimatycznych i globalnego ocieplenia. Staje się to ważniejszą kwestią, na którą wszyscy powinniśmy zwrócić uwagę i zająć się nią. A jeśli chodzi o fakty, to w rzeczywistości jest to największy naturalny zabójca wśród wszystkich katastrof naturalnych, także w Ameryce. To fale upałów powodują maksymalną liczbę zgonów wśród wszystkich klęsk żywiołowych, nawet w Ameryce. Możemy więc sobie wyobrazić, jak wyglądała ta sytuacja w innych częściach świata. Jest to więc poważna katastrofa naturalna, na którą musimy uważać.
H.J.: Jest pan członkiem zespołu, który przygotował pierwszy indyjski plan działania w razie upałów. Proszę powiedzieć, jaka grupa wiekowa, jakie osoby są najbardziej narażone na tę falę.
A.T.: Trzeba po pierwsze powiedzieć, że upały są niebezpieczne dla wszystkich, nikt się przed nimi nie uchroni i nikt nie powinien uważać, że ekstremalne upały mu nie zagrożą, gdy naraża się na nie przez dłuższy czas i nie zachowuje środków ostrożności. Ale są pewne grupy, pewne części naszej społeczności, naszego społeczeństwa i osoby bardziej narażone na niebezpieczeństwo czy to ze względu na warunki społeczno-demograficzne, czy charakter tego, co robią. Na przykład osoby starsze, dzieci, kobiety w ciąży, osoby z chorobami współistniejącymi, takimi jak nowotwory, cukrzyca, choroby nerek, przewlekłe choroby nerek, choroby serca – są oni bardziej narażeni na ekstremalne upały w porównaniu z młodymi i zdrowymi osobami dorosłymi.
H.J.: W jaki sposób ten plan został przygotowany i kiedy uświadomiono sobie, że ta liczba zgonów poważnie wzrasta?
A.T.: Miałem okazję pracować nad pierwszym planem działania w razie upałów w Azji Południowej, które opracowaliśmy i wdrożyliśmy jeszcze w 2013 r. w mieście Ahmadabat, które znajduje się w zachodniej części kraju w indyjskim stanie Gudżarat. Genezą tego była niszczycielska fala upałów, która dotknęła to miasto, kiedy miały miejsce tysiące nadmiarowych zgonów z powodu ekstremalnie gorących warunków pogodowych podczas trzeciego i czwartego tygodnia maja w 2010 r., kiedy widzieliśmy karetki pogotowia pędzące po ulicach miasta, oddziały pogotowia ratunkowego zalewane przez pacjentów z powodu chorób związanych z upałem. Możemy sobie wyobrazić to kompletne spustoszenie albo taką sytuację, jaką widzieliśmy podczas epidemii koronawirusa, która może nie była taka zła, ale podobna do tego, co widziano w 2010 r. podczas fali upałów w mieście Ahmadabad.
I dzięki temu spadły nam łuski z oczu. Administracja miasta była gotowa pochylić się nad tym problemem i go rozwiązać. Pierwszy plan powstał w 2013 r. i wtedy po raz pierwszy został wdrożony, ale był nadal stosowany każdego lata po zrewidowaniu go w oparciu o wnioski z poprzedniego roku. W ten sposób byliśmy w stanie zająć się wpływem ekstremalnego upału w mieście. System wczesnego ostrzegania opiera się na ostrzeżeniach wydawanych przez Departament Meteorologii po przekroczeniu wartości progowych. Kiedy mówię o wartościach progowych, mam na myśli, że te progi temperaturowe były oceniane w oparciu o ryzyko, jakie nadmierna – ekstremalna temperatura stwarza z punktu widzenia dziennej lub średniej śmiertelności.
Drugi, również ważny element, to budowanie świadomości społecznej i metod dotarcia do społeczności. Przez to my, czyli władze miasta, budujemy świadomość tego problemu wśród mieszkańców przez całe lato. Chodzi o ogólną wiedzę na temat upałów, jak bardzo są niebezpieczne i jakie środki ostrożności ludzie powinni ogółem podjąć. Są to również programy pomocy społecznej w ramach tej samej interwencji skierowane do społeczności docelowych, o których właśnie mówiliśmy, i tych najbardziej narażonych, jak sprzedawcy uliczni, policjanci kierujący ruchem, mieszkańcy slamsów, osoby z chorobami współistniejącymi, osoby starsze, dzieci oraz kobiety w ciąży.
H.J.: Czy zastosowanie go przyniosło korzyści? Czy inne regiony również wyciągnęły z tego wnioski?
A.T.: Udokumentowaliśmy nasze wyniki i bardzo zachęcające było to, że wszystkie te starania zdołały pomóc miastu w zmniejszeniu śmiertelności z powodu upałów o ponad tysiąc sto przez prawie całą porę letnią po wdrożeniu planu w razie upału dla Ahmadabadu. I były to zachęcające wyniki, które zostały uznane zarówno w regionie, jak i arenie międzynarodowej, a także w kraju. Wiele innych stanów i miast w Indiach bierze przykład z Ahmadabadu i jego planów ochrony przed upałem, rozpoczynając opracowywanie swoich lokalnych planów ochrony przed upałem przy wsparciu swoich odpowiedników w stanach i agencjach krajowych.
H.J.: Co możemy zrobić, aby temu zapobiec na poziomie państwowym, lokalnym oraz prywatnym?
A.T.: Ludziom zaleca się unikanie wyczerpujących prac w godzinach największego nasłonecznienia. I nawet jeśli wychodzą na zewnątrz, powinni podjąć środki ostrożności, wziąć ze sobą butelkę wody, parasol lub nosić nakrycie głowy i zrobić odpowiedni odpoczynek. Robotnikom zaleca się nie pracować w godzinach popołudniowych. Wykonawcom zaleca się przeorganizować pracę robotników, aby pomóc im złagodzić wpływ ekstremalnych upałów. Chodzi o zapewnienie odpowiedniego odpoczynku, właściwej osłony i możliwości napicia się wody. Miasto rozpoczęło inicjatywę chłodnych dachów, ponieważ w slamsach w większości dachy wykonane są z blach, więc miasto zaczęło malować te blaszane dachy białymi i odblaskowymi farbami, które nazywamy „farbami do uzyskania chłodnych dachów”. Pomaga to w obniżaniu temperatury w pomieszczeniach. Mobilne furgonetki z wodą pitną kursują po mieście wraz z pogotowiem ratunkowym, utrzymując karetki w gotowości, ale także furgonetki z wodą pitną jeżdżące po mieście, szczególnie na terenach, gdzie widzimy dużą liczbę ludzi w zatłoczonych miejscach, jak np. dworce autobusowe, kolejowe czy skrzyżowania w drodze do pracy. Więc możemy zobaczyć furgonetki z wodą pitną w tych miejscach, w takich gorących punktach. Zajmuje się tym miasto, aby pomóc mieszkańcom w łagodzeniu skutków ekstremalnych upałów.
Jak wskazuje Tiwari, udokumentowaliśmy nasze wyniki badań nad planem awaryjnym w zakresie fal upałów i bardzo zachęcające było to, że wszystkie te starania zdołały pomóc miastu w zmniejszeniu śmiertelności. Wiele innych stanów i miast w Indiach bierze przykład z Ahmadabadu i jego planów ochrony przed upałem.
Vinita Pande jest nauczycielką mieszkająca w Dżajpurze, północno-zachodnich Indiach, które są jednymi z najgorętszych miejsc w regionie. Dzieląc swój czas na obowiązki zawodowe i opiekę nad rodziną, opowiedziała o swoich poglądach na wysokie temperatury, zarówno patrząc przez pryzmat swoich uczniów, jak i swojej rodziny.
Hridayesh Joshi: Jako nauczycielka, jak obserwujesz, jak takie upały wpływają na życie twoich uczniów, zwłaszcza tych najmłodszych?
Vinita Pande: Jako nauczycielka mogę powiedzieć, że zajęcia w szkole są najbardziej dotknięte z powodu upału. A sama uważam, że uprawianie szkolnych sportów jest najlepszym sposobem na uwolnienie energii dla dzieci. A teraz z powodu upału nie mogą wyjść. Dzieje się tak, że ostatecznie wpływa to na ogólny rozwój ich osobowości, a kiedy te dzieci nie wychodzą się bawić, to oddają się zabawom w pomieszczeniach. Nawet jeśli im się to podoba, grają w różne gry halowe, to w jakiś sposób wpływa to na ich rozwój osobowości.
H.J.: A niektórzy z nich faktycznie kierują się w stronę gier on-line.
Vinita Pande: Tak, granie on-line. Dużo czasu spędzają przed ekranem. To też wpływa na ich rozwój osobowości. Kiedy wysyłam moje dziecko na krykieta, jest jeszcze wcześnie rano, ale dochodzi już do ok. 34–35˚C, więc to naprawdę bardzo trudne dla tych dzieci. Zawsze się boję, czy moje dziecko będzie z tego powodu chore, czy zdrowe. I myślę o tym nie tylko jako nauczycielka, ale też jako matka. Zdaję sobie sprawę, że to, co się dzieje, powoduje zmiany w naturalnej więzi, która istnieje między naturą a dzieckiem. Teraz dzieci nie wiążą się tak dobrze z naturą, tak ja to właśnie czuję.
H.J.: Ludzie są bardzo zaniepokojeni falami upałów i mają z tego powodu wiele trudności. Jakie są twoje obserwacje jako gospodyni domowej?
Vinita Pande: Widzisz, jestem nauczycielką, ale także gospodynią domową, więc muszę opiekować się moją rodziną, dlatego muszę spędzić trochę czasu w kuchni, kilka godzin. Szczególnie to lato jest dla mnie bardzo trudne, ponieważ jest naprawdę bardzo gorąco, strasznie gorąco. Spędzanie godzin w kuchni jest bardzo, bardzo trudne. Musieliśmy więc znaleźć sposób na pracę w kuchni, aby zarządzać stosownie tym gotowaniem. Ale kiedy myślę o ludziach, którzy nie są tak uprzywilejowani jak ja, to wiem, że te kobiety naprawdę cierpią. Pracują w upale rano i wieczorem i po prostu muszą zapomnieć o dniach, kiedy jest bardzo, bardzo gorąco. Noce są jednak również bardzo, bardzo gorące. To bardzo trudne. Kiedy myślę o tych naprawdę nieuprzywilejowanych ludziach, jak bardzo to trudna praca. Ona powoduje dużo nieszczęścia.
Chandni Singh to pracowniczka naukowa w Indyjskim Instytucie Osadnictwa Ludzkiego i ekspertka ds. adaptacji i rozwoju oraz warunków życia ludzi w kontekście zmiany klimatycznej. Wskazuje, że gdy mówimy o tych ekstremalnych upałach, wspominamy, że musimy się dostosować, a jednym ze sposobów dostosowania się jest chłodzenie miejsc, w których przebywamy. Coraz częściej mówi się o sztucznym chłodzeniu, jakim są chociażby klimatyzatory. Po pierwsze, Indie są krajem ubogim energetycznie, czyli wiele osób nie może sobie pozwolić na ich zakup ani na płacenie rachunków za energię elektryczną, która jest przecież potrzebna do tego, żeby one działały. Uważam więc, że jest to bardzo nierówne rozwiązanie i naprawdę musimy przenieść rozmowę z przystosowania się do tego strasznego upału na podstawową przyczynę problemu, jaką jest łagodzenie skutków zmian klimatu.
Hridayesh Joshi: Pracowała pani przy szóstym raporcie IPCC o fali upałów i ich skutkach na subkontynencie indyjskim. Jakie są główne jego znaleziska?
Chandni Singh: W raporcie oceniającym IPCC wersji szóstej bardzo jasno widać, że obecnie istnieją bardzo wyraźne dowody na to, że fale upałów nasilają się w całej Azji Południowej, a więc we wszystkich jej krajach. Jeśli spojrzeć w przyszłość globalnego ocieplenia, tak jak to się dzieje obecnie, będziemy świadkami dłuższych fal upałów, będą one częstsze i pojawią się wcześniej w ciągu roku. Tak więc po stronie ryzyka upały nadal będą istotnym elementem w całych Indiach i Azji Południowej. Kolejną sprawą, na którą zwracamy uwagę, jest to, że upały nie dotykają wszystkich w równym stopniu. I są takie źródła utrzymania – co obejmuje robotników rolnych lub ludzi pracujących na zewnątrz, np. sprzedawców ulicznych czy robotników budowlanych – które wiążą się z mocniejszym odczuwaniem upałów. Ludzie, którzy albo mieszkają w miejscach, które nie są dobrze wentylowane, którzy nie mają dostępu do zieleni, np. w bardzo gęsto zabudowanych miastach lub w biednych osiedlach, które są bardzo gęsto zaludnione, albo ludzie, którzy nie mają dostępu do systemów chłodzenia, czyli klimatyzatorów lub wentylatorów – to na nich bardziej wpłynie ten upał. Więc myślę, że problem leży mniej po stronie ryzyka, a bardziej po stronie możliwości bardziej dotkniętych osób i pacjentów, ponieważ w przeciwieństwie do innych niektórzy ludzie nie mogą się dostosować.
H.J: Czy można porównać warunki panujące w Europie, Indiach i na subkontynencie indyjskim? Zarówno w Ameryce, jak i Europie widzieliśmy miejsca, gdzie temperatura w tym roku była wyjątkowo wysoka.
Ch.S.: W przypadku ocieplającej się planety na całym świecie będziemy obserwować rosnące ciepło. Często mówimy o Europie i Ameryce, ale w tym roku, w lutym i marcu, na biegunach, w Arktyce i Antarktyce, wystąpiły bardzo wysokie fale upałów, i były to naprawdę bardzo ostre upały w porównaniu z ich średnią temperaturą. Na całym świecie obserwujemy więc coraz większe gorąco. Jedyne, co mi się nasuwa w kwestii porównywania innych regionów z Indiami czy Azją Południową, to że owszem, można zrobić takie porównanie pod względem temperatury bezwzględnej, ale rzeczywistość naszej populacji jest zupełnie inna. Mamy dużo więcej osób pracujących na zewnątrz. Mamy mniejszą możliwość zarówno od strony energetycznej, ale i dochodowej, aby rzeczywiście chłodzić nasze domy i biura. Wiele osób jest nadal narażonych, jak np. robotnicy rolni.
H.J.: Jak pani zdaniem mogą radzić sobie z upałami ludzie pracujący w polu i na budowach, na których upały są najgroźniejsze? Czy w jakikolwiek sposób mogą się zaadaptować?
Ch.S.: W odniesieniu do adaptacji zwykle mówię o tym, że istnieją sposoby przystosowania. Jednym z nich jest dostosowanie infrastrukturalne. Musimy zmienić sposób budowania naszych budynków, zapewnić lepszą wentylację, upewnić się, że używamy materiałów, które nie zatrzymują ciepła, np. żadnych szklanych fasad, które są wielokrotnie używane w indyjskich miastach. Innym sposobem jest oczywiście rozwiązanie oparte na przyrodzie, a więc wykorzystanie takich rozwiązań, jak zieleń, uprawa drzew, zielone dachy itp., dużo więcej miejskich parków. Kolejny blok działań adaptacyjnych dotyczy budowania świadomości, zapewnienia systemów wczesnego ostrzegania przed upałami, wprowadzenia ostrzeżeń przed upałami – i tu Indie zrobiły moim zdaniem bardzo dużo. Jesteśmy właściwie dość do przodu, jeśli porównać się z innymi sąsiednimi krajami.
Trzeba jednak zrobić o wiele więcej. Bo jedna sprawa to powiedzieć ludziom o zagrożeniu upałem lub zdarzeniu pogodowym czy fali upałów, ale co oni potem właściwie zrobią z tą informacją? A inny filar dotyczy zmian instytucjonalnych. Jak wszystkie nasze departamenty rządowe, ale nawet sektor organizacji pozarządowych połączą siły i jakiego rodzaju zdolności ludzkie są potrzebne, aby naprawdę poradzić sobie z upałem? I tu zwykle zawsze podkreślam potrzebę większego zaangażowania środowiska lekarskiego. Na kierunkach medycznych powinny odbywać się kursy na temat radzenia sobie z upałem i udarami cieplnymi oraz środków zapobiegawczych. Kiedy mówimy o tych ekstremalnych upałach, wspominamy, że musimy się dostosować, a jednym ze sposobów dostosowania się jest chłodzenie miejsc, w których przebywamy. Coraz częściej mówi się o sztucznym chłodzeniu, jakim są klimatyzatory. Po pierwsze, Indie są krajem ubogim energetycznie, czyli wiele osób nie może sobie pozwolić na klimatyzację, na zakup klimatyzatorów ani na płacenie rachunków za energię elektryczną, która jest potrzebna do klimatyzacji. Uważam więc, że jest to bardzo nierówne rozwiązanie i naprawdę musimy przenieść rozmowę z przystosowania się do tego strasznego upału na podstawową przyczynę problemu, jaką jest łagodzenie skutków zmian klimatu.
Uttar Pradesh to najludniejszy stan Indii, a Lucknow jest jego stolicą. Ten stan należy do największych dostawców pszenicy, ryżu i mango. Rozmawialiśmy tam z Bagiratem, który jest pracownikiem budowalnym oraz grupą pracowników rolnych, którzy zdaniem ekspertów, są najbardziej narażeni na upały i choroby ze względu na panujące w Indiach upały.
Hridayesh Joshi: Z jakimi trudnościami masz do czynienia?
Bagirat: Co mam powiedzieć, proszę pana, jest bardzo silna fala upałów i musimy wykonywać tak ciężką pracę. Robimy dach tego budynku. Codziennie niektórzy z pracujących tu robotników chorują z powodu upałów. Wszystkie ich zarobki przeznaczane są na leczenie. Nasze dzieci są głodne. Przed nami bardzo trudny czas.
H.J.: Jak długo musisz pracować w takim upale?
Bagirat: W tym upale pracujemy codziennie od ośmiu do dziewięciu godzin, czasem nawet 10. Na nas spoczywa duża odpowiedzialność za szybkie skończenie pracy.
H.J.: A ile zarabiasz?
Bagirat: Tylko 400 do 500 rupii dziennie [ok. 25–30 zł].
H.J.: Czy doznałeś kiedykolwiek udaru cieplnego?
Bagirat: Tak. Dużo cierpiałem. Byłem chory dwa dni temu, ale musiałem wznowić pracę, ponieważ wykonawca zapłacił pieniądze. Te pieniądze zostały wydane na moje leczenie. Wykonawca zadzwonił do mnie i powiedział, że nie ma robotników do pracy. Musiałem więc przychodzić do pracy w tym upale, nawet jeśli nie czuję się dobrze.
Rolnik: Spójrz, jesteśmy rolnikami. Rolnictwo to nasz zawód. Ono jest całkowicie zależne od pogody. Tak jest nie tylko w Indiach. Wcześniej czasami mieliśmy kłopoty z powodu nadmiernego deszczu lub późnego deszczu, ale tym razem mamy do czynienia z problemem upałów. Tym razem z powodu tego upału nasza produkcja pszenicy spadła. Plony kukurydzy zostały zrujnowane. Słyszę i czytam wiadomości, że wiele innych stanów Indii ma ten sam problem. Szczególnie owoce i warzywa są bardzo dotknięte przez ciepło. I nie chodzi tylko o to, że rujnują nasze zbiory, ale także o robotników, których mamy na polu, których wydajność również spadła. A ponadto chorują z powodu ciepła. Wcześniej rolnicy i robotnicy rozpoczynali prace o szóstej lub siódmej rano i pozostawali na polu do 11 lub 12 w południe. Teraz nie mogą pracować dłużej niż dwie – trzy godziny, upał jest tak duży. Nie jesteśmy w stanie wykonać tyle pracy, ile robiliśmy wcześniej.
H.J.: Ile godzin pracujecie w polu?
Rolnik: Ja normalnie pracowałbym osiem godzin, ale teraz dni są długie, więc musimy pracować nawet do 14 godzin. Zaczynamy o siódmej rano i pracujemy do szóstej – siódmej wieczorem.
H.J.: Czy źle się czujecie w takim upale?
Rolnik: Tak, kto toleruje takie upały? Ciało nie może znieść tak wysokiej temperatury. Ale i tak musimy zarobić, żeby żyć. Upał jest tak duży, że ludzie naturalnie chorują. Ale my jesteśmy biednymi ludźmi i musimy pracować, aby nas wyżywić, nawet w tym upale.
H.J.: Jakie są objawy takiej choroby?
Rolnik: Bardzo źle się czujemy i tracimy apetyt w tym upale.
H.J.: A mimo wszystko nadal pracujecie?
Rolnik: To wszystko dla utrzymania. Jeśli nie zarobimy, to nie będziemy mieli co jeść.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, alarmują, że na działania na rzecz poprawy sytuacji może być niedługo za późno. W ostatnich pracach, w których brałem udział, mogliśmy zrozumieć to w ten sposób, że jeśli nie dostosujemy się teraz lub nie zajmiemy się tym, to po 15–20 latach osiągniemy punkt, który nazywamy zdolnością do adaptacji. Zatem nawet gdybyśmy po 20 latach zechcieli się przystosować, już nie będziemy w stanie, ponieważ zmiany klimatu będą tak zaawansowanym zjawiskiem, że byłoby to absolutnie niezwykle trudne. To jest po prostu sprawa numer jeden.
Po drugie, jeśli chodzi o fale upałów i wszystkie nietypowe zdarzenia pogodowe lub tzw. ekstremalne zdarzenia pogodowe, to będą się one tylko nasilać – mówi nam Anjal Prakash, dyrektor ds. badań i adiunkt, profesor nadzwyczajny Bharti Institute of Public Policy w Hyderabadzie.
Hridayesh Joshi: Wpływ człowieka na zmiany klimatu jest bezsprzeczny. I wiemy, że ma to miejsce z powodu nagromadzonego w atmosferze dwutlenku węgla. Ale przecież kraj jest rozwijający się, a szczególnie Indie, Bangladesz, Sri Lanka, Pakistan nie emitują go tak dużo. Mimo to odczuwają najgorsze skutki. Dlaczego tak jest?
Anjal Prakash: To bardzo dobre pytanie, które warto sobie zadawać, zwłaszcza ze strony badaczy i naukowców z globalnego Południa. Od dawna mówimy o tym, że dzisiejsze zmiany klimatyczne, których skutków doświadczamy, nie są dziełem mieszkańców tego regionu. I dotyczy to wszystkich ludzi z globalnego Południa, w tym Azji Południowej, Afryki i mieszkańców Ameryki Południowej. Jest to twór zglobalizowanego świata, świata uprzemysłowionego, co doprowadziło do dzisiejszego problemu zmian klimatycznych. Bo jak pan sobie wyobraża, dwutlenek węgla pozostaje w atmosferze przez dość długie lata, a potem zaczyna dawać o sobie znać. Zatem zdecydowanie, jeśli spojrzeć na Azję Południową i niektóre z naszych krajów, a szczególnie Bhutan, który jest rzeczywiście neutralny pod względem emisji CO2, nasza emisja na mieszkańca jest jedną z najniższych na świecie. To wynika po prostu z wielkości gospodarki. Jesteśmy numerem trzy pod względem dzisiejszej emisji dwutlenku węgla. Ale emisja per capita jest bardzo, bardzo niska. To pokazuje, że nasi mieszkańcy są bardzo uświadomieni w kwestii emisji CO2, a wiem, że nasi przodkowie, nasze babcie i dziadkowie, a nawet nasze matki bardzo świadomie podchodzili do kwestii ponownego wykorzystania, recyklingu i tego, jak z góry nie generować odpadów. I było to częścią kultury naszego subkontynentu. Podróżowałem po całym tym obszarze, od Afganistanu po Mjanma, i widzę bardzo podobną kulturę, czyli powiedziałbym, że wkład, który wnieśliśmy, jest najmniejszy, ale odczuwalny wpływ – najsilniejszy. Wynika to z lat niedostatku, przez które przeszliśmy, i wciąż się z tym zmagamy. Spójrzcie np. na to, co dzieje się w Bangladeszu. Bangladesz zmaga się z problemami. Z biednego narodu przekształca się w naród rozwijający się.
H.J.: Jak wyglądać będzie przyszłość i jak ucierpi na tym subkontynent indyjski? Jak pan to ocenia i jaką wiedzę możemy wyciągnąć z istniejących badań naukowych?
Anjal Prakash: W ostatnich pracach, w których brałem udział, mogliśmy zrozumieć to w ten sposób, że jeśli nie dostosujemy się teraz lub nie zajmiemy się tym teraz, to po 15–20 latach osiągniemy punkt, który nazywamy zdolnością do adaptacji. Zatem nawet gdybyśmy po 20 latach zechcieli się przystosować, już nie będziemy w stanie, ponieważ zmiany klimatu będą już tam zaawansowanym zjawiskiem, że byłoby to niezwykle trudne, więc to jest numer jeden.
Po drugie, jeśli chodzi o falę upałów i wszystkie nietypowe zdarzenia pogodowe lub tzw. ekstremalne zdarzenia pogodowe, to będą się one tylko nasilać. Nie jesteśmy niestety bezpieczni w Azji Południowej. Spójrzmy na geografię. Na północy mamy region Himalajów. Mamy ogromny centralny region, który dotyka fala upałów. A do tego długą linię brzegową, na którą również wpływa częstotliwość występowania cyklonów. Widzimy, że częstotliwość będzie wysoka, a miejsce oddziaływania bardzo rozległe. Widać wyraźnie, że to zjawisko jest związane ze zmianami klimatycznymi i musimy po prostu działać. I na tym polega cały problem: że społeczność globalna musi się zjednoczyć. Musi przyjąć do wiadomości, w jakich warunkach żyjemy. I musimy podjąć działania.
H.J.: W Indiach gospodarka w dużej mierze opiera się na rolnictwie. Jak więc upały wpłyną na nie, a także na wydajność człowieka? Chciałbym się też od pana dowiedzieć, jak to będzie wyglądało w przyszłości, szczególnie w świetle takich zjawisk, jak temperatura mokrego termometru, gdy jest tak duża wilgotność.
A.P.: Temperatura mokrego termometru to temperatura, w której ciepło i wilgoć łączą się ze sobą. Bierzemy normalny termometr i umieszczamy wokół niego mokrą szmatkę. I stwierdziliśmy, że powyżej poziomu progowego 35˚C, czyli łącznego wskaźnika ciepła i wilgotności, nie tylko upał, ale i wilgotność oddziałująca z nim razem spowodują, że środowisko nie będzie nadawało się do życia. Gatunek ludzki nie będzie mógł tu żyć, jeśli temperatura będzie przekraczała 35˚C.
Wracając do pytania w kontekście tego, jak to wpływa na rolnictwo, właśnie skończyłem prace w terenie w Pendżabie, który jest regionem na północnym zachodzie Indii, gdzie rolnicy zgłaszali, że mają problemy z produkcją pszenicy i spadła ona z powodu wcześniejszego rozpoczęcia się fali upałów. Kolejną kwestią, którą musimy zrozumieć i poruszyć, jest to, w jaki sposób wpływa to na rolnictwo. Tak więc kiedy prowadziliśmy prace terenowe w regionie Pendżabu, zaledwie ze cztery miesiące wcześniej rolnicy zgłosili około 30-procentowy spadek produkcji pszenicy, ponieważ fale upałów uderzyły znacznie wcześniej niż w poprzednich latach. Tym razem nie było wiosny. Po drugie, jeśli spojrzeć np. na Himalaje, ludzie czekają na deszcz. A potem, gdy już nadchodzi, po prostu leje. Nie jest to więc taki deszcz, jakiego się spodziewano. Wcześniej rolnicy potrafili w miarę dobrze przewidywać pogodę. Jeśli dziś zacznę siać nasiona ryżu, to potem wykiełkują i uzyskam swoje plony, ale teraz to wszystko jest po prostu nieprzewidywalne. I to właśnie ten krytyczny punkt, który nazywam „krytycznym momentem stresu” zwiększył się kilkakrotnie u rolników.
H.J.: Co w praktyce mogą zrobić rządy i inne zainteresowane strony, żeby poradzić sobie z tym problemem?
A.P.: Indie jako jedna z największych gospodarek w regionie powinny wyodrębnić specjalne ministerstwo ds. zmian klimatu, które podlegałoby bezpośrednio premierowi. To bardzo istotne. Jeśli chodzi o to, co mogą zrobić społeczności. Powiedziałbym, że mogą one wyrażać swoje zdanie i dotrzeć do swoich ministerstw. W zakresie indywidualnych osób jest raczej mało do zrobienia, bo zmiany klimatyczne to takie globalne zjawisko. Pojedyncze osoby mają bardzo mały wkład do wniesienia, ale myślę, że na tym poziomie ludzie powinni przyczynić się do zmniejszania swojego śladu węglowego w czymkolwiek, co robią. Małym przykładem jest gospodarowanie odpadami domowymi. We własnym domu segreguję odpady, organiczne i nieorganiczne. Podam jeszcze jeden przykład, który poznałem od Jensena w stanie Gudżarat. Kiedy przychodzimy do kogoś do domu, dostaniemy wodę, bo jest to coś związanego z gościnnością. Każdemu proponuje się wodę. Ale nie dają pełnej szklanki wody. Dadzą ci tylko pół szklanki wody. I robię to samo u siebie w domu. Kiedy ktoś przychodzi do mojego domu nie dam mu pełnej szklanki wody. Jeśli będzie nadal spragniony, dam mu jeszcze jedną szklankę. Jest to niewielka zmiana, która w rzeczywistości pozwala oszczędzać wodę. I ta zmiana musi nastąpić na tym poziomie.
To był 28. odcinek Outriders Podcast. Jeżeli mało Wam jeszcze informacji ze świata, przypominam, że w każdy piątek o godzinie ósmej rano publikujemy nasz magazyn. Grzegorz Kurek i Anna Górnicka już nad nim pracują, zresztą jak co tydzień. A w nim oczywiście znajdziecie osiem różnego rodzaju historii z całego świata. Więc jeśli jeszcze nie czytacie, zajrzyjcie na naszą stronę i zapiszcie się do niego. Tymczasem bardzo dziękuję za dotrwanie do samego końca. Mam nadzieję, że po raz kolejny podobało się Wam, chociaż mówiąc „podobało”, wiedząc, jakie tematy poruszamy – czasem są one bardziej pozytywne, czasem negatywne – może nie jest to najbardziej adekwatne słowo, ale mam nadzieję, że ten podcast jest dla Was wartościowy, przydatny i informacyjnym. Jeśli tak jest, pamiętajcie, że na każdej platformie podcastowej możecie wystawić mu ocenę. Oczywiście prośba o pięć gwiazdek tudzież inną maksymalną notę w zależności od tego, gdzie jesteście.
Bardzo serdecznie Wam wszystkim dziękuję w imieniu swoim oraz całego zespołu, który pracował nad tym odcinkiem. Do usłyszenia już za tydzień w środę, również o ósmej rano.