Armenia protestuje
W minioną niedzielę, 8 maja br., minął tydzień od czasu, gdy niektórzy protestujący śpią w namiotach w Erywaniu, domagając się dymisji premiera. Protesty trwają od pierwszego maja.
Wszystko zaczęło się 6 kwietnia, gdy premier Armenii Nikol Paszinian i prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew spotkali się w Brukseli w ramach mediacji UE. Zgodzili się rozpocząć prace nad porozumieniem pokojowym w trakcie trwającego od dziesięcioleci konfliktu w Górskim Karabachu.
13 kwietnia w parlamencie przemawiał premier Armenii. Oświadczył on, że jego kraj nigdy nie miał żądań terytorialnych wobec Azerbejdżanu, a „kwestia Karabachu to kwestia nie terytorium, lecz prawa”. Powiedział też, że społeczność międzynarodowa wykazuje gotowość do wsparcia tego procesu pokojowego. Te wypowiedzi rozzłościły część Ormian.
17 kwietnia Artur Waniecjan, były dyrektor Narodowej Rady Bezpieczeństwa Armenii i szef frakcji parlamentarnej Mam Honor, rozpoczął bezterminową akcję protestacyjną na placu Wolności, obok opery w Erywaniu.
25 kwietnia marsz protestujących przeszedł z kilku miejscowości na obrzeżach Erywania do centrum stolicy.
1 maja w Erywaniu odbył się wiec opozycji, wzywający protestujących do rozpoczęcia kampanii obywatelskiego nieposłuszeństwa. Od tego czasu odbywają się marsze, biwaki i aresztowania, wstrzymywany jest również ruch uliczny.
Paradoksalnie protesty przypominają te sprzed czterech lat, z 2018 r., które nazwano „aksamitną rewolucją”. Kierowane były wówczas przez obecnego premiera i miały na celu zmuszenie ówczesnego premiera Serża Sarkisjana do dymisji. W tej chwili demonstracje są jednak znacznie mniej liczne. Jeśli cenisz to, co robimy, dołącz do naszych Patronów i Patronek i pomóż nam działać dalej. Sprawdź: https://patronite.pl/outriders