PL | EN

„Nikt z nas – adwokatów, obrońców człowieka – nie zajmuje się działalnością ekstremistyczną!”

7 grudnia rosyjski sąd w Symferopolu skazał krymskotatarskiego adwokata Emila Kurbedinowa na pięć dni aresztu. To znany obrońca w sprawach dotyczących praw człowieka, który broni w procesach politycznych od momentu aneksji półwyspu przez Rosję.

6 grudnia w Symferopolu Emil Kurbedinow został zatrzymany przez funkcjonariuszy tzw. Centrum E, czyli Centrum Przeciwdziałania Ekstremizmowi. Adwokat został oskarżony z art. 20.3 Kodeksu administracyjnego Federacji Rosyjskiej, który dotyczy propagandy albo publicznej demonstracji atrybutów i symboli nazistowskich lub atrybutów i symboli organizacji ekstremistycznych.

W przypadku zatrzymanego adwokata chodzi konkretnie o post na Facebooku z 2013 r. z forum organizacji Hizb at-Tahrir w Symferopolu. Organizacja ta jest w Rosji oskarżana o ekstremizm i jej działalność jest zakazana. Jednak w roku 2013 Krym znajdował się pod jurysdykcją ukraińską, a na Ukrainie Hizb at-Tahrir działa legalnie. Co więcej, za ten sam post, tylko umieszczony w serwisie VKontakte, Kurbedinowa skazano już w styczniu 2017 r. na 10 dni aresztu.

Niedawno Emil Kurbedinow został obrońcą Bohdana Nebyłycy, dowódcy kutra Nikopol, jednej z trzech ukraińskich jednostek morskich zaatakowanych 25 listopada przez rosyjskie okręty. O sprawach sądowych na Krymie i sprawach prowadzonych przez Emila Kurbedinowa Outriders rozmawiało z nim w listopadzie 2018 r. w Symferopolu.

Piotr Andrusieczko: Niedawno prokurator wręczył panu pisemne ostrzeżenie. Z czym to było związane?

Emil Kurbedinow: Ostrzeżenie to swoisty akt nacisku, zastraszenia, innego sensu w tym nie widać. Napisano w nim, że zostajemy uprzedzeni o tym, że nie wolno się zajmować działalnością ekstremistyczną i terrorystyczną, i że podejrzewają nas [adwokatów] o organizację masowych zebrań pokojowych. W październiku ubiegłego roku ok. 100 ludzi wyszło na jednoosobowe pikiety, a rok później wręczono nam pisma, według których zgodnie z danymi operacyjnymi to my zbieramy krymskotatarskich aktywistów i organizujemy te jednoosobowe pikiety. Jednocześnie uprzedzono nas, że to naruszenie prawa, które jest uznawane za działalność ekstremistyczną.

Tylko że my pracujemy wyłącznie w ramach prawa. Wykorzystujemy prawo na pokojowe spotkania w ramach obowiązującego ustawodawstwa. I oczywiście nikt z nas – adwokatów, obrońców praw człowieka – nie zajmuje się działalnością ekstremistyczną!

Co z tymi, którzy w maskach wdzierają się do domów, wyłamują drzwi, porywają ludzi i ich torturują? Niech ich uprzedzają o niedopuszczalności takich działań. Tym bardziej że widzieliśmy, co stało się w Kerczu. Osiemnastoletni chłopak bez problemu kupił broń i amunicję, przygotował bombę, spokojnie wszedł na teren uczelni i dokonał tego strasznego aktu – to prawdziwy terroryzm.

Nie jest tajemnicą, że FSB to ogromna maszyna, że wszędzie tam są agenci, że przy każdym zakładzie oświatowym są kuratorzy. Oni monitorują internet. Otrzymują informacje od wszystkich operatorów. Mają wszystko pod kontrolą, ale ich siły są skierowane w zupełnie inną stronę – przeciwko aktywistom, obrońcom praw człowieka i adwokatom. Dlaczego? Nasza broń to tylko słowo, długopis i papier, innej nie używamy. A ten, kto rzeczywiście był niebezpieczny, wymknął się spod ich kontroli.

Kiedy spotkaliśmy się poprzednim razem, w marcu 2017 r., mówił pan o masowych sprawach administracyjnych przeciwko Tatarom krymskim. Jak wygląda sytuacja teraz?

Od marca ubiegłego roku wszczęto jeszcze ok. 150 spraw administracyjnych za pokojowe zebrania i pokojową działalność, które zakończyły się mandatami i aresztami (5, 10, 12 dni). Ta liczba tylko rośnie. W październiku 2017 r. ok. 100 ludzi wyszło na jednoosobowe protesty na całym Krymie. Wobec ich wszystkich wszczęto sprawy administracyjne. Wcześniej wyszło 10 starszych ludzi, a jeszcze wcześniej wyszedł dzisiaj już nieżyjący Serwer Karametow, który zginął w wypadku samochodowym. To stary człowiek, który miał plakat „Putin, nasze dzieci to nie terroryści”. Aresztowali go, odbył się sąd, został ukarany mandatem i zamknęli go na 10 dni – schorowanego starego człowieka!

W kolejnych miesiącach była duża liczba mandatów za to, że ludzie filmowali rewizje w domach Tatarów. W dodatku pod nieustannym naciskiem znajduje się Krymska Solidarność. Dotyczy to współpracujących z nią adwokatów, aktywistów, obrońców praw człowieka. Kiedy było zebranie Krymskiej Solidarności, przyszli właśnie wręczyć nam wspomniane ostrzeżenia. Tylko mnie tym razem tam nie było, mnie wręczono je później.

Chodzi tylko o sprawy administracyjne?

Nie, mam też sprawy karne, dotyczące oskarżeń o terroryzm (ponad 20 osób). To też sprawy dotyczące porwań aktywistów krymskotatarskich. Na przykład porwanie Erwina Ibragimowa – śledztwo faktycznie się nie toczy. Do tej pory nie przedstawiono nam nawet podejrzanych i nie widzimy żadnej adekwatnej reakcji ze strony organów śledczych.

Czy kontynuowana jest praktyka wszczynania spraw z artykułu o ekstremizm na podstawie postów w sieciach społecznościowych?

Tak, wszczęto już kilka spraw karnych. Na przykład przeciwko młodej dziewczynie, która opublikowała swoje wiersze. Pojawiła się też u nas nowa kategoria – w 2017 r. Rosja przyjęła ustawę o niedonoszeniu. Czyli można ponieść odpowiedzialność karną za to, że nie poinformowało się organów ochrony porządku o przygotowywanych przestępstwach o charakterze ekstremistycznym, terrorystycznym. Pojawiła się u nas w związku z tym pierwsza sprawa, w której człowieka oskarżają o niedoniesienie za to, że nie poinformował organów, że brat jego żony wyjechał do Turcji, a stamtąd według FSB pojechał walczyć do Syrii. On zaś niby o tych planach wiedział i nie doniósł FSB. To pierwsza tego typu sprawa na Krymie i możliwe, że będą chcieli z tego zrobić bardziej powszechną praktykę.

W ilu sprawach jest pan obrońcą?

Nasz zespół broni w dziesiątkach spraw administracyjnych i karnych. Pomagamy ludziom w sprawach administracyjnych za jednoosobowe pikiety. Pojawiło się też wielu aktywistów, którzy są gotowi sami się bronić w sądach. My ich przygotowaliśmy, przeprowadziliśmy kilka seminariów, nauczyliśmy, jak prawidłowo bronić się podczas procesów w sprawach administracyjnych. To nam pomogło, bo kiedy wszczęto 100 administracyjnych spraw, ich rozpatrzenie zostało wyznaczone na ten sam dzień we wszystkich sądach Krymu. Zrobiono to specjalnie, żebyśmy nie mogli zabezpieczyć wszystkim obrony. Ale ludzie byli już przygotowani.

Dziesiątki spraw odesłaliśmy już do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ale pewnie zostaną one rozpatrzone dopiero po międzypaństwowym pozwie ze strony Ukrainy przeciw Rosji. W ciągu ostatnich pięciu lat pamiętam tylko jeden przypadek, kiedy sąd w sprawie administracyjnej nie wydał wyroku skazującego.

Jak wygląda rosyjski system sądowniczy na Krymie?

Tutaj pracują byli ukraińscy sędziowie – to specyficzny kontyngent. Oni bardzo się starają wykazać, prowadząc sprawy. Są tam takie osoby, które w normalnym państwie już dawno zostałyby pozbawione swojego statusu.

We wszystkim, co dotyczy spraw motywowanych politycznie, spotykamy się ze ścianą. Dowodów obrony się nie przyjmuje, na wszystko, co świadczy na korzyść naszych klientów, przymyka się oczy i podejmowana jest taka decyzja, o jaką proszą FSB i prokuratura.

Te sprawy są pokazywane przez rosyjskie media państwowe?

Każdy z nas to w rosyjskich mediach persona non grata. Nas o opinię nigdy nie pytają. Publikują tylko oficjalne operacyjne wideo FSB oraz informację od FSB i prokuratury, a adwokatów, świadków nikt nie pyta. Jest tylko kilka rosyjskich niezależnych mediów, jak „Nowaja Gazieta”, które publikują obiektywne materiały z naszymi komentarzami.

Pracując tutaj, odczuwacie poparcie ze strony swoich kolegów spoza Krymu?

Bardzo nam pomagają nasi ukraińscy koledzy, zwłaszcza w przygotowaniu pozwów do międzynarodowych instancji. Ale odczuwamy też pomoc i poparcie ze strony rosyjskich kolegów. Kiedy aresztowali mnie na 10 dni w styczniu 2017 r., ponad 60 rosyjskich adwokatów podpisało petycję do izby federalnej z żądaniem wypuszczenia mnie na wolność. Wspierają nas także rosyjscy obrońcy praw człowieka, np. Memoriał, z którym współpracujemy w wielu sprawach.

My sami również staramy się pomagać innym obrońcom. We wrześniu pojechaliśmy do Kraju Krasnodarskiego, kiedy aresztowano adwokata z Soczi Michaiła Beńjasza.

W Rosji adwokatura to teraz jedyna instytucja, która może dawać zdrowy impuls w rosyjskim społeczeństwie. To instytucja, która znajduje się wewnątrz systemu, ale nie pod jego pełną kontrolą. Myślę, że z czasem rosyjskie władze, a zwłaszcza służby, zechcą wziąć pod kontrolę adwokaturę. Ale na razie jesteśmy siłą i możemy do pewnego stopnia wpływać na sytuację z prawami człowieka, zarówno w sądach sądy, jak i poza nimi. To bardzo ważne. Sprawa Beńjasza pokazała, że możemy się zjednoczyć i osiągnąć cel, bo został on ostatecznie wypuszczony.

Wspominam 2014 r., kiedy praktycznie nikogo obok mnie nie było. To straszne uczucie. Było nas wtedy na Krymie dwie, trzy osoby, ale tylko ja miałem status adwokata. I byłem gotowy nie tylko uczestniczyć w sprawach, ale też przekazywać informacje na ten temat opinii publicznej. Inni krymscy adwokaci mogli wtedy uczestniczyć w procesach, lecz oni nigdy by nie rozmawiali z ukraińskimi dziennikarzami, nie pisaliby skarg na FSB itd. A my rozumieliśmy, że w tym systemie, przy tych sprawach trzeba pracować szerzej.

Same głośne sprawy na dzisiaj to…

Nie chciałbym nikogo obrazić, każda sprawa jest wyjątkowa i ważna. Istotne są zwłaszcza sprawy dotyczące porwań ludzi – to jedna z najstraszniejszych kategorii…

A czy w przypadku wszystkich tych ponad 20 porwań ludzi są prowadzone czynności śledcze?

Część spraw została zawieszona, ponieważ nie udało się znaleźć podejrzanych. Oni zrobili ogromną liczbę zapytań – otrzymali papiery. Prowadzona była papierkowa robota. Dziesiątki tomów zapytań do kostnic, jakichś organów i odpowiedzi. Przesłuchali np. właścicieli wszystkich samochodów jakiejś marki i to wszystko. A na końcu w tych tomach znajduje się dokument, w którym napisano: wstrzymujemy śledztwo w związku z tym, że nie ma możliwości ustalenia tożsamości sprawców.Wyjątkowe są sprawy oskarżonych o terroryzm. Mało tego, że niektórzy są oskarżeni o terroryzm, to oskarża się ich jeszcze o próbę obalenia konstytucyjnego porządku w Rosji z wykorzystaniem siły. To zupełnie nie mieści się w głowie – pięć osób, Tatarów krymskich, muzułmanów, którzy tutaj żyli, oskarżonych, że chcą zrobić przewrót w Rosji. Ludzie, z których ktoś jest restauratorem, a ktoś inny budowlańcem, są obwiniani o planowanie zamachu stanu i przejęcia władzy. To jakiś surrealizm.

Tekst powstał dzięki wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Więcej informacji: ArtykułyEuropaUkraina