PL | EN

Nie ma miejsca dla społeczności LGBT w nadchodzących wyborach w Turcji

„Dlaczego osoby LGBT muszą głosować na partie, które nawet nie wspominają o nich w swoim programie? Nie będę głosować w tych wyborach. Nie będzie głosów dla kandydatów, którzy uważają, że osoby LGBT są niewidoczne!” Aktywista LGBT Yunus Emre Demir podzielił się odczuciami na swoim koncie na Facebooku. Yunus studiuje socjologię na Uniwersytecie Sztuk Pięknych Mimar Sinan i od lat szkolnych pracuje na rzecz LGBT, m.in. w komitecie organizacyjnym stambulskiej parady równości. Współorganizował wiele spotkań i kampanii, a teraz zamierza zbojkotować nadchodzące wybory. Kilku innych aktywistów również. Przy okazji poprzednich wyborów Stowarzyszenie ds. Polityki Społecznej, Tożsamości Płci i Studiów Orientacji Seksualnej (SPoD) organizowało kampanie mające na celu budowanie porozumienia między społecznością LGBT a partiami politycznymi. Dlaczego tym razem się nie powiodło?

Data pierwszej rundy wyborów – 24 lipca – to także czas wspomnianej parady równości w Stambule. Społeczność LGBT jest zaangażowana w oba te wydarzenia. Ostatnie trzy parady zostały zakazane przez gubernatora Stambułu. Interweniowała policja. Aktywiści LGBT borykają się więc z problemami prawnymi w atmosferze gorących debat wyborczych.

Z jednej strony ruch LGBT w Turcji jest naprawdę silny. Homoseksualizm nie jest tam nielegalny, a parady równości po 2010 r. były największe w regionie. Z drugiej – Turcja ma najwyższy wskaźnik zabójstw osób trans w Europie. W ostatnich trzech latach systematycznie rosła presja na stowarzyszenia LGBT. Obok Stambułu władze w Ankarze, stolicy Turcji, zakazały wszelkich wydarzeń związanych z LGBT. Gmina Beyoğlu, w samym sercu Stambułu, gdzie często organizowane są imprezy LGBT, postąpiła tak samo.

Protesty w parku Gezi w 2013 r. stanowiły punkt zwrotny dla ruchu LGBT i jego wysiłków zmierzających do uzyskania rozpoznawalności i legitymizacji w społeczeństwie. Tuż przed rozpoczęciem demonstracji Republikańska Partia Ludowa (CHP) oraz Partia Pokoju i Demokracji (później przekształcona w Ludową Partią Demokratyczną, HDP) wystąpiły w parlamencie z oficjalnym wnioskiem związanym z problemami społeczności LGBT. Było to wydarzenie historyczne dla ruchu LGBT, które umocniło jego pozycję i pomogło aktywistom. Wsparcie dla praw LGBT, a przynajmniej propagowanie postaw antyhomofobicznych, stało się częścią programu opozycji i zgody ponad podziałami. Stanowiska partii CHP i HDP oraz społeczności LGBT zbliżyły się, lecz w nadchodzących wyborach nowym konsensusem jest milczenie w kwestiach LGBT.

Największe szanse na przerwanie rządów Recepa Tayyipa Erdoğana ma kandydat na prezydenta partii CHP Muharrem İnce. Podczas jego popularnych wieców panuje atmosfera entuzjazmu i nadziei. Padają obietnice budowania fabryk, tworzenia miejsc pracy, wsparcia dla kobiet i młodzieży. İnce ma poczucie humoru, umie rozmawiać z ludźmi i cechuje go świeżość, której Erdoğanowi brakuje po 15 latach u władzy. Gdy İnce odwiedził miasto Diyarbakır, zamieszkane głównie przez ludność kurdyjską, nie owijał w bawełnę: „Powiedzmy to – Kurdowie chcą być szanowani, a Turcy mają obawy. Rozwiejemy troski Turków i oddamy honor Kurdom. Bez kłamstw, bez tajnych spotkań. Miejscem rozwiązania jest Wielkie Zgromadzenie Narodowe Turcji”. I bardzo dobrze, tylko co z poczuciem dumy osób LGBT?

İnce dociera do młodych ludzi poprzez social media. Zadałem mu pytania dotyczące kwestii LGBT, zakazu parady równości i przestępstw motywowanych nienawiścią. Nie było odpowiedzi. Kandydat CHP wydał Manifest na przyszłość wraz z deklaracjami politycznymi dotyczącymi: demokracji, gospodarki, stosunków międzynarodowych, edukacji, zdrowia, kultury, sportu i kobiet. W tym bardzo szczegółowym opracowaniu nie ma nic o osobach LGBT.

Selahattin Demirtaş, kurdyjski kandydat na prezydenta Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), również zachowuje dobry humor, pomimo konieczności prowadzenia kampanii z celi więziennej. Ostatnio jego sztab zorganizował wywiad na Twitterze w formie Q&A z hashtagiem #DemirtaşaSoruyorum, czyli #ZapytajDemirtaşa. Polityk udzielił przejrzystych i pozytywnych odpowiedzi dotyczących kwestii kurdyjskiej, demokratyzacji Turcji, kultury i mediów. Wraz z przedstawicielem organizacji Kaos GL, Yıldızem Tarem, zapytaliśmy, czy Demirtaş ma jakiś program dla społeczności LGBT. Nie było odpowiedzi. Cóż, trudno jest krytykować uwięzionego kandydata, któremu grozi kara śmierci. Z drugiej strony niektóre lokalne ugrupowania partii HDP od lat współpracują ze społecznością LGBT. W najbliższych wyborach parlamentarnych HDP wystawia kandydata LGBT. To zasłużony dla społeczności działacz Hasan Atik, czwarty na liście do głosowania w północno-zachodnim Edirne. Jednak ta cisza w kampanii prezydenckiej nie pasuje do wizerunku partii.

Temel Karamollaoğlu i Meral Akşener są kandydatami prawicowych partii z konserwatywnym, a w przypadku Karamollaoğlu wręcz pobożnym, elektoratem. Nikt nie oczekuje, że będą mieli dużo do powiedzenia na temat programu LGBT. Kontrolowane przez państwo media dają im niewiele czasu antenowego, więc kampanię prowadzą głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Podobnie jak inni kandydaci próbują przedstawić wizję przyszłej Turcji, koncentrując się na takich kwestiach, jak: prawa kobiet, nauka, edukacja i młodzież. To punkt, w którym AKP jest słaba. O LGBT nie znajdziemy nic.

Wady ruchu LGBT

Politycy nie są jedynymi winnymi. Warto dostrzec niedociągnięcia w samych organizacjach LGBT, chociaż toczą one walkę na nierównych warunkach. W Turcji cały czas obowiązuje stan wyjątkowy, a najnowsze zakazy dotyczące wydarzeń organizowanych przez ruch LGBT to tylko jedne z zagrożeń. Prawda jest taka, że organizacjom LGBT grozi całkowite zamknięcie. Parada równości w Stambule przypadkowo znalazła się w kalendarzu między pierwszą a ewentualną drugą turą wyborów prezydenckich. – Zostaliśmy zaskoczeni ogłoszeniem terminu wcześniejszych wyborów, jak wszyscy zresztą. Nie było czasu na zbudowanie mocnej kampanii. Nasze prognozy i plany sięgały października 2018 lub marca 2019 r. – zauważył członek zarządu SPoD Tuğkan Gündoğdu. Przyznał też, że jego grupa robiła, co mogła, aby utrzymać się na powierzchni. – Staramy się wzmacniać społeczność, budować bezpieczne otoczenie wokół nas i sprawić, aby było ono zrównoważone – powiedział.

Nie tylko partie polityczne unikają problemu. Grupy społeczne, stowarzyszenia kulturalne i przedstawiciele opozycji nie stoją ramię w ramię ze społecznością LGBT w tym czasie zakazów i obostrzeń. Jeden z czołowych festiwali filmowych, Niezależny Festiwal Filmowy !f w Stambule, zmienił nazwę swojej imprezy muzycznej queer na bardziej neutralną: Zasady Miłości. Festiwal organizacji feministycznej Flying Broom był krytykowany za brak promocji filmów queer. Co więcej, wiele osób LGBT nie chce krytykować kandydatów opozycyjnych ani nawet dyskutować o kwestiach LGBT. „Najpierw musimy się pozbyć Erdoğana” – myślą.

Stambulski komitet parady równości organizuje serię wydarzeń, w tym projekcje filmowe, panele i spotkania, choć dysponuje niewielką grupą ochotników. Zastanawiam się, którzy politycy przygotowują oświadczenia, na wypadek gdyby policja próbowała powstrzymać komitet. Albo którzy politycy dołączą, jeżeli parada równości przebiegnie w pokojowej atmosferze. Kandydaci na prezydenta Turcji z ramienia opozycji roztaczają przed wyborami świetlaną wizję kraju. Osoby LGBT słusznie mają wątpliwości, czy są częścią tej przyszłości.

Yunus Emre Demir, podobnie jak wielu Turków, uważa nadchodzące wybory za wyjątkowo istotne. – Ogromna szkoda, że kandydaci pomijają istotne problemy ruchu LGBT. Bojkot wyborów to mój sposób na walkę – powiedział. Z kolei Tuğkan Gündoğdu ze SPoD nie rezygnuje z polityki. – Przygotowujemy szeroko zakrojoną kampanię przed nadchodzącymi wyborami lokalnymi – zapowiedział. Datę docelową ustalił na marzec 2019 r.

Więcej informacji: ArtykułyAzjaTurcja