PL | EN

ISIS bez „kalifatu” wciąż stanowi zagrożenie

Bojownicy samozwańczego kalifatu zostali zepchnięci na pustynię. Ich enklawy znajdują się we wschodniej Syrii (też mały obszar na zachodzie kraju przy granicy z Izraelem i Jordanią) i w zachodnim Iraku. To mniej niż 5 procent terytoriów, które kontrolowali w latach 2014-2015. Odzyskanie ich nie oznacza jednak rozwiązania problemu.

Ostateczny koniec „kalifatu” nastąpił w 2017 r., gdy – najpierw w czerwcu, a później w październiku – iracka armia i Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) wspierane przez Stany Zjednoczone zdobyły – odpowiednio – Mosul i Rakkę. To były kluczowe miasta kontrolowane przez ISIS (tzw. Państwo Islamskie). Później wydarzenia potoczyły się błyskawicznie – dżihadyści tracili kolejne tereny i przeszli do głębokiej defensywy. Przyznał to pośrednio samozwańczy kalif i Abu Bakr al-Bagdadi , lider ISIS, w swoim ostatnim przemówieniu. Zostało ono opublikowane w internecie pod koniec września, czyli na dwa tygodnie przed zajęciem Rakki, stolicy „kalifatu”, przez SDF. – Wystrzegajcie się wycofywania lub poczucia porażki, wystrzegajcie się negocjacji lub poddawania się. Nie opuszczajcie rąk – mówi w nagraniu al-Bagdadi. Nawołuje do tego, by „żołnierze kalifatu” rozniecali ogień wojny, zaganiali swoich przeciwników do kątów, a przy tym działali szybko i odważnie. Tę zmianę taktyki, do której nawołuje „kalif”, zaobserwowano już jakiś czas temu.

ISIS nie stanowi już zagrożenia dla Bagdadu, Erbilu, Kamiszli czy Damaszku. Nie przyciąga też takiej liczby ochotników jak kilka lat temu (przypuszcza się, że do trzydziestu tysięcy bojowników spoza Iraku i Syrii). Nie jest też w stanie toczyć otwartej walki. Hassan Hassan, analityk w waszyngtońskim Tahrir Institute for Middle East Policy, zwraca uwagę, że proces przekształcania się „kalifatu” w organizację partyzancką rozpoczął się jeszcze na początku 2016 r. Bojownicy zmienili formę walki – wykorzystują głównie snajperów, jednostki o dużej mobilności oraz zamachy . Ponadto na straconych terytoriach wciąż znajdują się uśpione komórki, które są gotowe do działania (to dotyczy również państw poza Syrią i Irakiem).

Powody, dla których ISIS zyskało popularność wśród wielu mieszkańców Iraku i Syrii, nie zostały wyeliminowane. Główne to: bieda, korupcja, brak perspektyw. Niemniej istotne jest to, że sunnici, którzy niemal wyłącznie zasilili organizację, wciąż czują się dyskryminowani i marginalizowani. W Iraku i Syrii władzę sprawują szyici i alawici. Wreszcie Stany Zjednoczone, które wspierały siły sojusznicze z powietrza, zasiały ogromne zniszczenia i doprowadziły do śmierci cywilów. Siły koalicji przyznają się, że z 14 tysięcy zrzuconych z samolotów bomb tylko 89 doprowadziło do śmierci osób postronnych. W śledztwie przeprowadzonym przez „New York Times Magazine” dziennikarze twierdzą, że takich przypadków było przynajmniej 2800. Co piąta bomba spadała na cywili. Śledztwo zostało zakończone przed kluczowymi fazami walk o zachodni Mosul i Rakkę, z których zostały ruiny.

Dlatego należy się spodziewać, że ISIS nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Pod koniec listopada siły koalicji przyznawały, że liczba bojowników wynosi około trzech tysięcy. To oznacza, że są kilkukrotnie silniejsi niż przed wybuchem wojny domowej w Syrii w 2011 r., w której zginęło przynajmniej 400 tysięcy osób. Wciąż są aktywni w Azji i Afryce Północnej. Mimo amerykańskich nalotów, funkcjonują ich w obozy w Afganistanie. Ponadto inspirują się nimi kolejne generacje ekstremistów.

ISIS powstała w wyniku rozłamu w Al-Kaidzie, która mocno ucierpiała na skutek amerykańskiej interwencji w Iraku i Afganistanie. Na początku drugiej dekady XXI w. wydawało się, że Al-Kaida stała się przeszłością. Dzisiaj w podobnej sytuacji znajduje się ISIS. Tymczasem ta pierwsza, przez ostatnie lata znajdująca się w cieniu organizacji al Baghdadiego, powoli się odradza .

 

Więcej informacji: ArtykułyAzjaSyria