Kramatorsk
Choć w Kramatorsku doszło do jednego z najtragiczniejszych ataków rakietowych od początku rosyjskiej inwazji, kiedy to na dworcu zginęło 59 osób, a 110 zostało rannych, miasto było pod ostrzałem stosunkowo rzadko.
Dlatego, kładąc się spać, jego mieszkańcy prawdopodobnie mogli się czuć dość bezpiecznie.
Około 4:30 pocisk rakietowy eksplodował 30 m od budynku mieszkalnego, pozostawiając ogromny lej wypełniony wodą gruntową.
Fala uderzeniowa podmuchu zerwała z pobliskich drzew wszystkie liście, które spadły, tworząc na ziemi wrażenie zielonego dywanu. W ścianie budynku od strony wybuchu fala wyrwała wszystkie obramowane okna i niszcząc mieszkania, przeszła na jego drugą stronę, wypychając szyby z okien.
Przyjechały służby miejskie, aby oszacować wielkość strat, a policja zebrała dowody ataku w postaci odłamków i zeznań mieszkańców.
Ranni opuścili dom, a reszta zaczęła sprzątać swoje mieszkania, ale raczej po to, by odzyskać to, co można było uratować, bo w tamtej chwili trudno było sobie wyobrazić, że mogliby tu nadal mieszkać.
Po tym ataku ludzie nadal są w szoku.
Starsza kobieta z zakrwawioną twarzą idzie i powtarza, że jej matka zawsze mówiła, że nadejdzie wojna. Jej syn został zmiażdżony we śnie przez tynk zerwany ze ściany. Został ciężko ranny i przewieziony do szpitala, a ona została sama i nie da rady odgruzować ich mieszkania.
Może sąsiedzi jej pomogą, ale najpierw muszą zadbać o własne rzeczy. Patrząc na ogrom zniszczeń, trudno uwierzyć, że tylko 25 osób zostało rannych i nikt nie zginął.
odyseja