Irpień
Wojsko
Most w Irpieniu to ostatnia linia obrony. Sam most został wysadzony w powietrze i pozostaje nieprzejezdny, ale jest przejście brodem.
Kilka kilometrów za nim zaczynają się już rogatki Kijowa. Utrzymanie mostu jest ważne. To tędy prowadzi droga ewakuacyjna dla tych, którzy chcą uciec z miasta. I tędy ściągają wsparcie i posiłki dla jednostek walczących na pierwszej linii.
Dlatego most jest pod regularnym ostrzałem, a Rosjanie próbują zająć pobliskie wieżowce, żeby móc lepiej koordynować ogień artyleryjski.
Most stanowi też jakąś ochronę dla żołnierzy, którzy przyjmują uchodźców. Gdy zacznie się ostrzał, można uciec z drogi i się pod nim schronić. Rosjanie desperacko chcą się dostać do miasta.
Zaludnione tereny to dobra ochrona przed ukraińską artylerią. Obszary poza miastem nie są bezpieczne: tam ukraińska artyleria działa bardzo skutecznie. Dlatego rosyjskie jednostki, którym uda się przebić nawet niewielkimi siłami przez pierwszą linię, dostają się w głąb miasta. W ciągu dnia komplikuje to możliwość ucieczki cywilom, którzy nadal są w Irpieniu.
Ukraińcy chcą szybko wyludnić miasto, żeby móc uderzyć w Rosjan pełną siłą. Ewakuacja przez most jest prowadzona cały dzień. Ale kończy się o zmierzchu.
Wtedy pod wiaduktem grupują się jednostki, które obejmą zmianę, oraz kilkuosobowe grupy „myśliwych”, którzy pod osłoną nocy wyruszą na polowanie i będą „oczyszczać” Irpień z rosyjskich żołnierzy.
Od tego momentu rzadko spotyka się uchodźców, jest za to coraz więcej żołnierzy. Chronią się pod mostem i czekają na ciemność, żeby ruszyć.
Napięcie rośnie. Jedni siedzą wyciszeni, inni patrzą w dal lub się śmieją, napędzani adrenaliną. Każdy radzi sobie z lękiem na swój sposób.
ojawiają się snajperzy, którzy idą na pozycje, aby też wziąć udział w polowaniu. Grupy ruszają, część zostaje, by zabezpieczać wiadukt. Medycy z pustymi noszami również ruszają w kierunku Irpienia, mijając medyków, którzy wracają z ładunkiem 300, czyli z rannymi.
odyseja