Borodzianka
Masowy grób
Mijając budynek, w którym w Borodziance stacjonowali Rosjanie, trudno nie czuć niepokoju. I to teraz, gdy miasto jest wyzwolone. W trakcie okupacji musiał budzić strach lub poczucie zagrożenia. I chyba nie bez racji. Przez miesiąc od wyzwolenia w okolicy odnaleziono ponad 40 masowych grobów, a w nich zwłoki ponad pół tysiąca ofiar.
Grupa młodych mężczyzn kopie grób na obrzeżach cmentarza. Trochę dziwny, bo bardzo duży jak na grób. Kopią też jakoś dziwnie. Ostrożnie wbijają łopatę, przyglądają się ziemi, lekko ją odgarniają.
Nagle staje się jasne, co oni robią. Odkopują masowy grób. Gdy przyjrzeć się im bliżej, nie zgadza się więcej szczegółów. Są młodzi i normalnie ubrani. W dżinsy i buty sportowe. Nie wyglądają na grabarzy przy pracy. Okazuje się, że to grupa przyjaciół, którzy dostali informację, że w tym grobie jest pochowany brat jednego z nich.
Służby odnajdują wciąż tyle mogił, że miejscowi grabarze są ciągle zajęci i nie wiadomo, kiedy będą mogli odkopać dany grób. Dlatego mężczyźni postanowili zrobić to sami.
Gdy docierają do zwłok, przerywają kopanie. Dzwonią do prokuratury, ta zaś przysyła policję, by zebrała dowody, i transport zwłok – ładunek 200.
Policja po przyjeździe sporządza szczegółowy opis każdego wydobytego ciała. Każdy detal zostaje odnotowany. Części garderoby, znaki szczególne, rodzaje ran. Wszystko, co może być przydatne do ustalenia tożsamości ofiar. Potem chowają je do worka i ładują do ciężarówki, która pojedzie do prosektorium. W grobie znaleziono pięć ciał. Ostatnie należy do brata jednego z młodych mężczyzn.
odyseja