Bachmut
Walka
Gdy pękła ukraińska linia obrony pod Popasną, rosyjskie jednostki nagle pojawiły się 15 km od Bachmutu.
Wtedy jeszcze miasto żyło normalnie, rzadko zdarzały się w nim eksplozje. Dojście do Bachmutu zajęło rosyjskiej armii wiele miesięcy: pod miasto dotarła ona dopiero w listopadzie. Wówczas rozpoczęła się wyniszczająca walka.
Miasto zostało dobrze przygotowane do obrony, więc Rosjanie zaczęli je okrążać. Najpierw, po zdobyciu Sołedaru, odcięli drogę północną, potem zaczęli obchodzić miasto od południowego zachodu, korytem rzeki, którego wysokie wały dały im ochronę przed ukraińską artylerią.
Na przełomie stycznia i lutego podeszli pod Iwaniwskie, odcinając drugą południową drogę zaopatrzenia dla miasta i równocześnie zmierzając w kierunku Czasiwego Jaru, którędy biegnie ostatnia droga zaopatrzenia Bachmutu.
Miasto jest dzień i noc pod ciężkim ostrzałem. Rosyjska armia atakuje w ślad za artyleryjską nawałnicą, zostają po niej tylko zgliszcza i popiół.
Najcięższe walki toczą się, jak na razie, na obrzeżach miasta, gdzie spada najwięcej pocisków. Chociaż centrum też jest ostrzeliwane, człowiek ma dziwne, surrealistyczne wrażenie, jakby znajdował się w oku cyklonu, gdzie panuje względny spokój. Ciągle jednak słychać świst przelatujących nad głową pocisków i rakiet artyleryjskich.
Dym z płonących budynków miesza się z tym unoszącym się z burżujek, czyli piecyków, którymi ogrzewają się cywile ukryci w piwnicach. Szacuje się, że wciąż żyje tu ok. 6 tys. ludzi.
Co jakiś czas przejeżdża medyczny transporter opancerzony, wywożący z miasta rannych. Wśród świstu przelatujących pocisków artyleryjskich załoga transportera czeka na rannych, żeby dowieźć ich do szpitala polowego.
Posiekany odłamkami czerwony krzyż na bocznym pancerzu obrazuje, jak wygląda ich codzienność. To bohaterowie. Świat podziwiał już ich szalony, nagrany z drona rajd po rannego przez Sołedar.
Teraz są w Bachmucie. Zresztą w częściowo oblężonym mieście pozostali już tylko bohaterowie.
odyseja